Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Byki spędzą weekend na liczeniu strat

0
Podziel się:

Mimo, że w piątek nie pojawiły się żadne nowe niepokojące informacje makroekonomiczne, nastroje inwestorów były niemal równie złe, jak w czwartek, gdy ich nie brakowało. Widocznie ich dawka była wystarczająco mocna, by popsuć humory na dłużej.

Byki spędzą weekend na liczeniu strat

Trzeba jednak przyznać, że skala spadków, jakiej doświadczyliśmy w ciągu ostatnich sesji nie była aż tak pokaźna, jak można się było spodziewać. Perspektywy rynku na najbliższą przyszłość nie rysują się jednak zbyt optymistycznie.

Polska GPW


Wczorajsza względna siła naszego parkietu, a szczególnie podciągnięcie wartości indeksów na końcowym fixingu, mimo silnych spadków na giełdach zagranicznych, dziś zemściło się pokaźną zniżką już w pierwszej części notowań. Indeks największych spółek tracił na otwarciu 0,9 proc. a WIG zniżkował o 0,6 proc. Lepiej radziły sobie wskaźniki małych i średnich firm, które zaczęły dzień w okolicach poziomu czwartkowego zamknięcia. Skala przeceny dość szybko powiększyła się, ale nie nazbyt dynamicznie.

Największej przecenie ulegały początkowo walory PKN Orlen i Telekomunikacji Polskiej, zniżkujące po 2 proc. Po około 1,5 proc. w dół szły akcje KGHM i PKO oraz BRE. Niewiele ustępowały im papiery Pekao. Po osiągnięciu tuż po południu przez WIG20 minimum na poziomie 2430 punktów, wahania indeksu były bardzo niewielkie. Na około godzinę przed końcem sesji byki podjęły odważną próbę zmniejszenia strat. W tym czasie naśladowały wiernie poczynania swych niemieckich kolegów, bowiem WIG20 poruszał ściśle się według wskazań indeksu giełdy we Frankfurcie. Ostatecznie zniżkował o 0,76 proc., WIG stracił 0,49 proc. a mWIG40 zmniejszył swoją wartość o 0,13 proc. Jedynie wskaźnik najmniejszych spółek zdołał obronić się przed spadkiem i zyskał 0,19 proc. Obroty wyniosły 829 mln zł.

Giełdy zagraniczne


W czwartek byki, przygniecione natłokiem negatywnych danych makroekonomicznych nie miały na Wall Street nic do powiedzenia. Jedynie w pierwszych minutach notowań starały się trzymać fason, ale wówczas „działała” jedynie fatalna informacja o liczbie wniosków dla bezrobotnych. Kolejne ciosy pojawiły się pół godziny później i stanowiły „gwóźdź do trumny”. W najgorszym momencie Dow Jones tracił 200 punktów a S&P500 zniżkował o niemal 25 punktów. W końcówce udało się nieco ograniczyć straty i ten ostatni wskaźnik zniżkował ostatecznie o 1,7 proc. Wszystko wskazuje na to, że niedźwiedzie postarają się sprowadzić indeks w okolice 1060 punktów i tam rozegra się walka o wyznaczenie kierunku ruchu być może nawet na najbliższe tygodnie. Z drugiej strony, bez „pomocy” kolejnych fatalnych danych makro, mało prawdopodobne wydaje się zejście poniżej dołka z początku lipca, czyli 1020 punktów. Przynajmniej na razie.

Kiepskie dane ze Stanów Zjednoczonych i wciąż mocny jen bardzo zmartwiły inwestorów w Japonii. Nikkei zniżkował aż o 2 proc. Trwająca od kilku dni próba odrabiania strat została więc gwałtownie przerwana. Jeśli przyjęcie przygotowywanego pakietu stymulującego tamtejszą gospodarkę nie poprawi nastrojów, możliwy jest ruch w kierunku dołków z listopada ubiegłego roku, do których dystans jest już bardzo niewielki. Spore spadki zanotowano także w Chinach. Shanghai B-Share zniżkował o 1,1 proc. a Shanghai Composite aż o 1,7 proc. Nie spowodowało to jednak znaczącego pogorszenia się obrazu rynku. Nieźle trzymały się natomiast parkiety w Hong Kongu i na Tajwanie, na których zniżki były symboliczne.

Czwartkowe mocne zniżki pozwoliły dziś głównym giełdom europejskim na odrobinę optymizmu, czy raczej odreagowania. Jego skala sięgała 0,2-0,5 proc. Trwało ono jednak bardzo krótko. Na parkietach naszego regionu poranek był bardzo spokojny. Indeksy znajdowały się w okolicach czwartkowego zamknięcia. Już w pierwszych minutach handlu sytuacja na niemal wszystkich rynkach wyraźnie się pogorszyła. Po dwóch godzinach indeksy w Paryżu, Londynie i Frankfurcie traciły po 0,7-0,8 proc. Działo się to w warunkach braku jakichkolwiek impulsów w postaci informacji makroekonomicznych. Inwestorom humory psuły spadające notowania kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy, wskazujące, że na poprawę na Wall Street raczej nie ma co liczyć. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 tracił 1,2 proc., DAX zniżkował o 0,9 proc. a FTSE o 0,6 proc.

Waluty


Po czwartkowych, sięgających około centa wahaniach kursu euro wobec dolara, dzisiejszy poranek był na światowym rynku walutowym dość spokojny. Kurs euro przebywał w okolicach 1,28 dolara. Nie widać było jednak, by wspólna waluta wykazywała nadmierną siłę i chęć do umacniania się. Wszystko wskazuje na to, że na inwestorów ponownie działa magia dolara, jako waluty najlepszej na przeczekanie niepokojów. Jeszcze przed południem, wraz z pogarszaniem się nastrojów na giełdach, pojawiło się dynamiczne osłabienie euro, aż do poziomu 1,267 dolara, najniższego od ponad miesiąca.

Na naszym rynku w ostatnich dniach mamy do czynienia z większą nerwowością. Każde pogorszenie się nastrojów na rynkach finansowych ma swoje odzwierciedlenie w dynamicznym osłabianiu się złotego. Widać jednak wyraźnie chęć naszej waluty do szybkiego odrabiania strat, gdy tylko warunki zewnętrzne na to pozwalają. Wczorajsze tąpnięcie na giełdach spowodowało wieczorem wzrost kursu dolara do 3,1 zł. Dziś przed południem złoty starał się odrabiać straty, zyskując 1-2 grosze. Podobnie było w przypadku euro, które w czwartek pod koniec dnia kosztowało prawie 3,97 zł, dziś rano zaś staniało do 3,95 zł. Kurs franka wczoraj przekroczył nieznacznie 3 zł i dziś trzymał się w okolicach tego poziomu. Dynamiczne osłabienie się euro na rynku światowym, spowodowało przecenę złotego. Kurs dolara skoczył do 3,14 zł, euro zdrożało o grosz, a kurs franka dotarł do 3,03 zł.

Podsumowanie


W wydarzeniach z ostatnich dni i ukształtowanym przez nie obrazie rynku, trudno doszukać się zbyt wielu oznak optymizmu. Broniony jeszcze kilka dni temu skutecznie poziom 2450 punktów ostatecznie skapitulował, WIG20 nie przełamał jednak wsparcia w okolicach 2430 punktów. Mimo tego droga do dalszych spadków wydaje się otwarta. Czy nią podążymy i jak daleko zajdziemy, zależeć będzie od sytuacji na głównych rynkach zagranicznych. Wiarygodność tych sygnałów jest nieco ograniczona wskutek tego, że „powstawały” w warunkach bardzo niskich obrotów. Jednak nie zmienia to w zasadniczy sposób postrzegania perspektyw giełdowej koniunktury w najbliższym czasie.

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)