Środowa sesja nie zmieniła obrazu rynku. Po gwałtownej przecenie z „krwawego wtorku”, wczoraj mieliśmy odreagowanie. We wzrostach pomogły dobre wyniki spółek, min Lotosu i nieoczekiwanie Orbisu. Słabe wyniki pokazało z kolei PGNiG. Spółka nie została jednak zbyt dramatycznie przeceniona. Obserwując jej notowania od chwili debiutu, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że jacyś duzi inwestorzy sukcesywnie wybierają akcje przy każdej próbie większej przeceny.
W tej chwili czarny scenariusz – niestety jednocześnie najbardziej realny – przewiduje dalsze spadki na parkiecie, aż do dołków z lutego. Gdy już uda się przestraszyć drobnych inwestorów, fundusze ruszą do zakupów i spowodują zdobycie nowych szczytów. Najprawdopodobniej potrwa to około 2 tygodnie.
Do takiej oceny sytuacji skłania zarówno poziom obrotów na parkiecie, jak i sytuacja na rynku terminowym. Próbkę takich „harców” mieliśmy wczoraj około godziny 15, gdy indeks WIG20 niespodziewanie spadł o kilkanaście punktów, by po chwili wrócić w utracone pozycje. Widocznie nastąpił test, na ile można sobie pozwolić. Wygląda na to, że na wiele.
W kręgach graczy ufających analizie technicznej trwa gorąca dyskusja na temat tego, czy aktualnie, aby nie rysuje się formacja podwójnego szczytu. Gdyby tak było, sugerowałoby to koniec hossy i nadejście czasu niedźwiedzia na parkiecie. Prawdopodobnie jednak giełda ma przed sobą jeszcze jeden atak na szyty. Dopiero jeśli się nie powiedzie, będzie można mówić o odwrocie.
Spółki surowcowe wcale nie muszą dominować w najbliższych wzrostach. Rozczarowanie wynikami może być zbyt świeże. Takim motorem napędzającym nową hossę może być Telekomunikacja Polska i TVN. Generalnie nadchodzi dobry czas dla spółek IT, wzrosty na IGroup są tego najlepszym dowodem. Najbardziej można liczyć na akcje średnich firm, a nie gigantów w rodzaju Prokomu, czy Softbanku. Ciekawie wyglądają Kęty – po ostatnich przecenach niewiarygodnie tanie. Bardzo dobre perspektywy przed sobą ma spekulacyjny Elektrim. Nie można też zapominać o Boryszewie, który 17 marca wejdzie w skład indeksu WIG20. Kto wie, czy właśnie wtedy nie rozegra się decydująca bitwa o poziom absolutnego rekordu na WIG20.
Póki co lepiej chyba minimalizować straty niż dokonywać zakupów. Będzie w najbliższych dniach taniej, „a skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać”.