Obawy o przecenę na Wall Street sprowokowały wczoraj na GPW silną realizację zysków w samej końcówce notowań. Indeks dużych spółek, który na godzinę przed zamknięciem testował okolice 2230 pkt., zakończył dzień spadkiem o 0,4 proc. do 2192,37 pkt. Amerykańskie giełdy ostatecznie wybroniły się przed silną przeceną. Indeks S&P500 stracił tylko 0,3 proc., a Nasdaq Composite spadł o 0,1 proc.
Neutralne zamknięcie sesji w USA, na tle wczorajszej emocjonalnej reakcji na warszawskiej giełdzie, mogłoby stać się impulsem do kupna akcji w pierwszych godzinach dzisiejszych notowań, gdyby nie cztery inne argumenty przemawiające za spadkami. Po pierwsze, do kupna nie zachęca przecena w Tokio (Nikkei -1,5 proc.) i notowane rano na niewielkich minusach kontrakty terminowe na główne amerykańskie indeksy. Po drugie, inwestorzy mogą się obawiać spadków w Europie i USA, po tym jak zniknął argument do kupna w postaci końca kwartału. Trzecim argumentem są dane makro. Opublikowany rano bardzo słaby raport o sprzedaży detalicznej w Niemczech (spadek o 1,05 proc. m/m) oraz prawdopodobny słaby odczyt indeksu ISM (wskazuje na to spadek indeksu Chicago PMI we wrześniu), mogą zachwiać wiarą w odbicie gospodarcze, tworząc tym samym fundamentalne podstawy do spadków. I po czwartek, zaufania do rynku akcji nie zwiększa
zamieszanie wokół nowej emisji PKO BP.
Dzisiejsza sesja będzie mieć kluczowe znaczenie z punktu widzenia kształtowania się sytuacji na wykresie indeksu WIG20. Po środowej sesji znalazł się on na poziomie wsparcia tworzonego przez połowę długiej białej świecy z 22 września br. Jego przełamanie, może bardzo szybko sprowadzić indeks 2099,17-2110 pkt. (dołek z 15 września br. i 7-miesięczna linia trendu wzrostowego).
