Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Czy hossa potrwa na bank?

0
Podziel się:

Pytanie zawarte w tytule jest jak najbardziej zasadne, zważywszy że to przede wszystkim banki zapewniły warszawskiej giełdzie świetną końcówkę poprzedniego tygodnia i okrasiły ją rekordami.

Pytanie zawarte w tytule jest jak najbardziej zasadne, zważywszy że to przede wszystkim banki zapewniły warszawskiej giełdzie świetną końcówkę poprzedniego tygodnia i okrasiły ją rekordami.

Gdyby nie to, że akcje Pekao w piątek wzrosły o prawie 6 proc., papiery PKO BP o niemal 5 proc. a średnio branża bankowa - o 2,7 proc., indeks WIG20 miałby nie lada kłopoty z pobiciem historycznego rekordu.

A warto pamiętać, że był to ostatni barometr nastrojów, który nie zdołał jeszcze wspiąć się na szczyt. W piątek jednak dołączył do innych indeksów, przełamując dynamicznie poziom 3,7 tys. pkt. i świętując rekord wszech czasów po wzroście aż o 2,4 proc.

Banki były więc niekwestionowanymi bohaterami ubiegłego tygodnia. Trudno się temu dziwić, bo z ogłoszonych właśnie danych GUS o wzroście gospodarczym wynika, że gospodarka pędzi głównie dzięki rosnącej konsumpcji, także tej napędzanej kredytami. Inwestorzy wierzą w to, że bankowe portfele kredytowe - a tym samym ich zyski - będą puchły w takim tempie, jak dotychczas. Ale czy to oznacza, że w tym tygodniu branża bankowa znów zapewni całej giełdzie prosperity?

Wbrew pozorom pytanie nie jest takie oczywiste, bo wyceny naszych banków - o czym mówili już kilka miesięcy temu analitycy - są już na bardzo wysokim poziomie, relatywnie o kilkadziesiąt procent wyższym, niż wyceny największych banków europejskich. Chwilowy wystrzał entuzjazmu inwestorów może więc się ulotnić, gdy stwierdzą oni, że nawet zapowiedzi dalszych wzrostów wartości udzielanych kredytów nie uzasadniają cen akcji o 5, czy 10 proc. wyższych, niż obecne.

Wątpliwości są uzasadnione, ale przecież giełda jest dziś niczym rozpędzona lokomotywa, którą nie tak łatwo będzie z dnia na dzień zatrzymać. W piątek WIG20 przełamał historyczne maksimum, co można potraktować jako ostateczne potwierdzenie siły hossy. W tej sytuacji nikogo nie zdziwiłby jeszcze 5-, a nawet 10-proc. wzrost głównych indeksów.

Zwłaszcza, że przebieg piątkowej sesji pokazał, że inwestorzy nie kupują akcji ,,na hurra", bez pomyślunku, ale z rozwagą i po zastanowieniu. Indeksy rosły powoli, systematycznie, zaczynając od zera, bez nagłych zrywów i fajerwerków. To dobrze świadczy o optymistach.

Jeśli można się do czegoś przyczepić, to do stosunkowo niskich obrotów - tylko 2 mld zł - oraz do niezbyt dużej tzw. szerokości rynku. Liczba spółek rosnących i malejących była - w co trudno uwierzyć, widząc skalę wzrostu głównych indeksów - zbliżona, co nie pozostawia złudzeń: giełdę ciągnie w górę stosunkowo nieduża grupa firm (choć głównie tych największych i najważniejszych).

Niewykluczone więc, że mimo świetnych rokowań, początek tygodnia przyniesie niewielką korektę. Zwłaszcza, że zbliża się kolejny krótki tydzień na parkiecie (w czwartek z powodu Bożego Ciała nie będzie sesji).

dziś w money
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)