Dobre dane z USA (nareszcie), bierna podaż i impuls w postaci podwyższenia ratingu dla Polski - tak w skrócie można podsumować dzisiejszą sesję na GPW.
Wczoraj Paweł Satalecki, komentując sesję w USA pisał, że „nieszczęścia chodzą parami". Okazuje się, że i szczęśliwe dla byków informacje lubią pokazywać się w większej grupie. Choć trzeba przyznać, że nawet bez podniesienia ratingu przez agencję S&P dla Polski dzisiejszy dzień byłby udany dla inwestorów.
Rano rynek poruszał się dość sennie. Małe obroty i konsolidacja wokół wczorajszego zamknięcia na WIG20 pozwalało nawet sądzić, że w tym tempie doczłapiemy do danych z USA. Te okazały się nawet ciekawe, gdyż PKB zrewidowano w górę o 0,3 proc. (2,5 proc. w IV kw.). Dzięki temu rosły notowania akcji na większości giełd europejskich, a i w USA Dow Jones odrobił szybko wczorajsze straty, zyskując ok. 16. naszego czasu 0,6 proc.
Na godzinę przed danymi z USA na rynek trafiła jednak informacja o podwyższeniu ratingu dla Polski. Nie jest to oczywiście informacja, która zmienia fundamenty GPW. Wszystkie dane wymienione przez Standard & Poor's są doskonale znane od dawna inwestorom, ale jako impuls okazały się idealne. Dzięki temu indeks WIG20 zyskał 2,01 proc. i zakończył sesję na poziomie 3511 pkt. Tak na marginesie, widząc skalę optymizmu wśród kupujących, można się było spodziewać nawet łamania oporów dużo wyżej, ale wraz z osiągnięciem linii 3500 pkt. zapał inwestorów wyraźnie opadł. Warto jednak podkreślić, że przez niemal całą sesję podaż zachowywała się bardzo biernie, co umożliwiało właściwie bezkarne harce bykom.
Zgodnie z moimi przewidywaniami, jednymi z mocniejszych spółek na parkiecie były banki, które zdyskontowały możliwość podwyżki stóp procentowych RPP na najbliższym posiedzeniu. Zwracają też uwagę duże obroty na spółce Polnord (ponad 280 mln zł - najwięcej na rynku) i wzrost o ponad 7 proc. kursu. Trochę to dziwne, gdyż informacje o kupnie przez firmę firm deweloperskich od Prokom Investment były już znane wczoraj rano. Dziś właściwie zostały tylko powtórzone w prasie drukowanej. Zwracają też uwagę mocne wzrosty niektórych NFI. To prawdziwa ironia losu, że trzeba było zakończenia programy PPP, by udziały w tych funduszach powróciły do łask inwestorów.