Inne to silne wzrosty na azjatyckich parkietach (Nikkei +5,8 proc.; Hang Seng 3,1 proc.) i związane z tym ponad jednoprocentowe wzrosty kontraktów terminowych na główne amerykańskie indeksy, wyraźnie drożejąca ropa i miedź, co będzie pomagało spółkom surowcowym, jak również wciąż stosunkowo dobry klimat inwestycyjny na GPW.
O tym jak na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni zmieniło się nastawienie inwestorów w Warszawie, ale również i na czołowych europejskich parkietach, doskonale świadczyć może ostatnia sesja ubiegłego tygodnia.
W piątek reakcją giełd na wyprzedaż na Wall Street dzień wcześnie, nie było paniczne zamykanie pozycji, ale gra pod odbicie. Co więcej, inwestorzy całkowicie zignorowali fatalne, wręcz tragiczne dane z amerykańskiego rynku pracy, mówiące o wzroście stopy bezrobocia w październiku o 0,4 proc. do 6,5 proc. oraz o spadku zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o 240 tys. i korekcie w dół danych z poprzednich dwóch miesięcy w sumie o 179 tys.
Tu kwestią drugorzędną jest fakt, że przyczyną zignorowania tych danych były spekulacje nt. oczekiwanych dalszych obniżek stóp procentowych Fed. W zasadzie wykorzystanie tego, jak się wydaje dość błahego pretekstu w postaci oczekiwanych cięć stóp, należy też zapisać na plus dla strony popytowej. Mało kto bowiem obecnie wierzy, że niższe stopy w szczególny sposób pomogą.
Polski rynek akcji zarówno w czwartek, jak i piątek wykazywał korelację z europejskimi parkietami. Zwraca uwagę jednak to, że reakcje na negatywne impulsy były bardziej wyważone, a na pozytywne porównywalne. Świadczy to zarówno o wyczerpywaniu się agresywnej podaży, jak i o tym, że akcje przeszły w tzw. mocne ręce. Jest to więc kolejny czynnik, który wpisuje się w tezę, że pod koniec października rozpoczęła się wzrostowa korekta, która potrwa przynajmniej kilka tygodni i mocno wywinduje indeksy. Oczywiście od czasu do czasu korekta ta będzie przerywana gwałtownymi spadkami.