Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dolar i indeksy amerykańskie pokazują kierunek

0
Podziel się:

Jeśli dane pokażą, że sytuacja na rynku pracy pogarsza się to dolar powinien stracić. Jeśli chodzi o akcje to dane słabe, ale nie dramatyczne, powinny pomóc posiadaczom akcji (zwiększą prawdopodobieństwo obniżki stóp).

Dolar i indeksy amerykańskie pokazują kierunek

Niewiele można powiedzieć o wtorkowym zachowaniu naszych rynków finansowych. Było całkowicie uzależnione od tego co dzieje się w USA. Nic w tym zresztą dziwnego. Jedyne, co mogło trochę dziwić to fakt, że GPW tak późno ruszyła na północ.

Na rynku walutowym we wtorek złoty na początku dnia tracił do obu głównych walut reagując na spadki kursu EUR/USD. Nie były to duże straty, ale z czasem się powiększyły. W dalszym ciągu jednak złoty nie zmienił trendu i jeszcze długo go nie zmieni.

Dzisiaj nadal kursy walut w Polsce będą zależały od kierunku kursu EUR/USD. Ten zaś zostanie ustalony po publikacji danych makro w USA. Wydaje się, że szczególnie istotny powinien być raport ADP, ale odczyt indeksu instytutu ISM też będzie miał wpływ na rynek. Dlatego też docelowy kierunek kursów ustalony zostanie po godzinie 16.00.

GPW rozpoczęła sesję wzrostem będącym reakcją na wzrosty indeksów podczas poniedziałkowej sesji w USA. Nadal jednak bardzo słaby był sektor małych i średnich spółek.

Liderami były, jak zwykle przy zwyżce indeksów, akcje banków i spółek surowcowych. Do południa WIG20 kreślił linię poziomą, ale obrót był wreszcie duży, co sygnalizowało, że do gry weszli więksi inwestorzy. Nic dziwnego, że jeszcze przed południem nastąpiło wybicie i indeksy znowu ruszyły na północ.

Indeks WIG20 wzrósł 2,3 procent pokazując w ten sposób, że warto obserwować obrót. Od kilku dni ostrzegałem, że spadki na małym obrocie nawet połączone z zamknięciem okna hossy z 19 września, tak naprawdę o niczym nie świadczą.

Analiza techniczna to nie tylko formacje, ale również obrót, które je potwierdza albo każe pozostać nieufnym. Ta nieufność się opłaciła. Analiza techniczna nadal nie daje pewności kontynuacji hossy, ale to jak zachowuje się rynek amerykański daje mocną przesłankę - indeksy powinny u nas też rosnąć.

Nie wykluczam, że dzisiaj zobaczymy w czasie sesji jakąś korektę, ale nie wiem jak złe musiałyby być dane z USA, żeby indeksy na GPW mocno spadły. Zdecydowanie bardziej prawdopodobny jest dalszy wzrost. Martwić może jednak zachowanie MWIG40. Widać, że fundusze zdecydowanie zraziły się do sektora małych i średnich spółek. Zwyżka indeksu dużych spółek musi potrwać dłużej, żeby i na małe nadeszła pora.

Dane z rynku pracy w centrum uwagi

Wtorek giełdy europejskie rozpoczęły od zwyżki indeksów, co po bardzo ,,byczej" sesji w USA nie mogło dziwić. Spadał też nadal kurs EUR/USD, co dodatkowo pomagało akcjom eksporterów europejskich. Niczego nie zmieniły raporty o cenach przemysłu (PPI) i stopie bezrobocia - prawie się nie zmieniły, co było zgodne z prognozami. Indeksy wzrosły jednak jedynie nieznacznie (mniej niż o 0,5 proc.) reagując w ten sposób na niezbyt pewny początek sesji w USA.

Amerykanie długo trawili we wtorek poniedziałkowy wzrost indeksów, Nie wiązałbym jednak niewielkich spadków, które utrzymywały się przez 4,5 godziny z publikacją danych makro, mimo że były one fatalne.

NAR (stowarzyszenie pośredników) poinformowało, że indeks podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym spadł aż o 6,5 procent do poziomu najniższego w jego historii (styczeń 2001). Dane z całą pewnością nie miały wpływu na szeroki rynek.

Skoro drugi dzień z rzędu rosły kursy spółek w sektorze budownictwa domów to jak mogły szkodzić innym segmentom rynku?. Amerykanie wolą wierzyć swoim analitykom niż twardym faktom. Nie zaszkodziły bykom nawet dane o sprzedaży detalicznej w ostatnim tygodniu. Dwa raporty pokazały, że w stosunku do sierpnia prawie się nie zmieniła.

Reakcja rynku walutowego też wyraźnie sygnalizowała, że dane zostały całkowicie zlekceważone. Kurs EUR/USD szybko spadał. Teoretycznie po słabych danych powinien był rosnąć, ale rynek czekając na dane z rynku pracy w USA i na decyzje banków europejskich (czwartek) korygował poprzednie wzrosty.

W tej sytuacji taki spadek był całkowicie logiczny. Wzmocnienie dolara przeceniło o dwa procent złoto i nieznacznie obniżyło cenę ropy. Miedź jednak znowu zdrożała. Jak widać wiara w powrót hossy i dobrej koniunktury gospodarczej przeniosła się również na rynki surowców. Niewiele już brakuje, żeby rosnąca cena miedzi wygenerował mocny sygnał kupna.

Rynek akcji zachował się tak, jak powinie się był zachować. Poniedziałkowa sesja dała mocny sygnał kupna, więc nie można było we wtorek oczekiwać przeceny. Owszem, przez dłuższy czas trwała realizacja zysków, dla której pretekstem była słaba sprzedaż Forda na rynku amerykańskim i ostrzeżenie Palma, który nie wykona dotychczasowych prognoz. Traciły również spółki sektora paliwowego (wynik spadku ceny ropy).

Rosły jednak nadal nie tylko ceny akcji w sektorze budowlanym, ale i w finansowym. Na dwie godziny przed końcem sesji indeksy wróciły do poziomu poniedziałkowego zamknięcia, gdzie czekano na rozstrzygnięcia, jakie przyniesie ostatnia godzina handlu.

Żadna ze stron giełdowej batalii nie przypuściła w końcówce szarży, ale jednak indeks NASDAQ kosmetycznie wzrósł, a S&P 500 zakończył sesję neutralnie. Takie zakończenie jest dla byków korzystne.

Dzisiaj znowu dane europejskie zostaną przez rynek zlekceważone, ale to nie znaczy, że nie należy na nie spojrzeć. Indeksy PMI dla sektora usług pokażą nam jak rozwija się ten segment gospodarki (w wielu krajach to powyżej 70 proc. całości) w krajach UE oraz w strefie euro. Ważne jest, żeby indeksy nadal utrzymywały się wyraźnie nad poziomem 50 pkt., co sygnalizowałoby, że ten sektor gospodarki się rozwija.

Przed rozpoczęciem sesji w USA zostaną opublikowane dwa raporty z rynku pracy. Będzie to raport Challengera (o planowanych zwolnieniach) i raport ADP (o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym). Przed piątkowa publikacją danych z rynku pracy te raporty mogą wyraźnie wpłynąć na rynki.

Przede wszystkim jednak ich wpływ zobaczymy na rynku walutowym. Raport Challengera gracze zazwyczaj lekceważą, ale to, co podaje ADP często się sprawdza (było tak ostatnio). Jeśli dane pokażą, że sytuacja na rynku pracy pogarsza się to dolar powinien stracić. Jeśli chodzi o akcje to dane słabe, ale nie dramatyczne, powinny pomóc posiadaczom akcji (zwiększą prawdopodobieństwo obniżki stóp).

Wzrost zatrudnienie też zresztą zostanie przyjęty z zadowoleniem. Kropkę nad i postawi publikowany przez instytut ISM indeks dla sektora usług amerykańskiej gospodarki (więcej niż 80 proc. całości). Im wyższy tym lepiej dla dolara. Dla akcji zarówno spadek jak i wzrost jest w zasadzie obojętny, bo jeden zwiększy prawdopodobieństwo obniżki stóp, a drugi nadzieje na wyższe zyski spółek.

Publikacja raportu o tygodniowej zmianie zapasów paliw nie wpłynie na zachowanie rynków. Doprowadzi tylko do chwilowych ruchów na rynku ropy. Jak widać tylko nowe, złe informacje ze spółek mogą dzisiaj zaszkodzić bykom, a i to nie jest pewne.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)