Dziś rano japoński Nikkei225 zyskał 0,7%. Indeks rósł mimo, że opublikowano dziś dane mówiące, że dynamika PKB w Kraju Kwitnącej Wiśni drugi kwartał z rzędu jest ujemna i kraj ten znalazł się po raz pierwszy o 2001 roku w recesji.
Kontrakty na S&P500 zyskiwały rano około 0,5%. Początek sesji w Warszawie był neutralny. Atmosfera nadal jest jednak nerwowa a indeksy utrzymują tendencję do dużych ruchów w górę i w dół. Wsparciem są okolice 1670 pkt. Najbliższy opór to 1728 pkt. O 15.15 pojawią się dane na temat produkcji przemysłowej w październiku w USA.
Ostatnia w ubiegłym tygodniu sesja rozpoczęła się optymistycznie od wzrostu o %. Inicjatywę przejęły jednak dość szybko niedźwiedzie a notowania FW20 zmierzały w dół, utrzymując się jednak jeszcze dość długo nad kreską. Na minus zeszliśmy dopiero przed publikacją danych o sprzedaży detalicznej w USA za październik. Informacje były gorsze od prognoz analityków i zarazem najsłabsze od czasu ich pierwszej publikacji w 1992 roku. Paniki na rynku jednak nie były a nawet byki zaczęły zyskiwać teren w końcowej fazie sesji. Ostatecznie notowania zakończyliśmy na poziomie 1690 pkt, po wzroście o 1,3%. LOP wzrósł do 72 755 pkt, natomiast baza wynosi - 17 pkt.
Na początku sesji w USA byki łatwo się nie poddawały, jednak z czasem przewaga podaży stawała się co raz bardziej wyraźna i spadki indeksów wynosiły w połowie sesji około 4%. Drugi raz z rzędu na niskich poziomach pojawił się duży popyt, który wywindował indeksy (DJIA i S&P500)
na małe plusy. Końcowa godzina należała jednak zdecydowanie do podaży. DJIA spadł o 3,8%, S&P500 zniżkował o 4,2% a Nasdaq Comp o 5,0%.