Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Duże obroty, małe wzrosty indeksów

0
Podziel się:

GPW zachowywała się w poniedziałek podobnie jak inne rynki europejskie. Też rozpoczęliśmy sesję małym minusem, a jak tylko w Niemczech, czy we Francji pojawiały się maleńkie plusy to u nas natychmiast zlecenia koszykowe pociągnęły WIG20 mocno do góry.

Duże obroty, małe wzrosty indeksów

GPW zachowywała się w poniedziałek podobnie jak inne rynki europejskie. Też rozpoczęliśmy sesję małym minusem, a jak tylko w Niemczech, czy we Francji pojawiały się maleńkie plusy to u nas natychmiast zlecenia koszykowe pociągnęły WIG20 mocno do góry.

Tak mocno, że nawet zaatakowany został opór w oknie bessy z 7.11 (3.728 pkt.). Bardzo mocna była część sektora bankowego (BZ WBK, PKO BP)
. Jednak od 13.00 indeksy zaczęły się osuwać i osuwały się tak do 15.30, a WIG20 wrócił prawie do poziomu piątkowego zamknięcia. Dzięki podciągnięciu na koniec sesji udało się wygenerować mały wzrost WIG20, ale sesja znowu wyglądała słabo. Duże obroty, małe wzrosty, podciągnięcie indeksu na początku sesji, a potem ciągłe osuwanie indeksów sprawiało wrażenie dystrybucji akcji.

Być może fundusze zakładają, że po decyzji FOMC nastąpi globalna realizacja zysków, a zbliżający się dzień wygasania grudniowej sesji kontraktów (21.12) postawi kropkę nad i. Inaczej mówiąc część graczy przygotowuje się do spadków. Mogą mieć rację, jeśli chodzi o dzień wygasania kontraktów, ale raczej się mylą, jeśli chodzi o reakcję na decyzję Fed (nie mówię o krótkotrwałej realizacji zysków). W tej sytuacji rynek dzisiaj powinien być jeszcze bardziej niepewny niż wczoraj. Myślę, że ogólnie oczekuje się przed decyzją FOMC marazmu lub wzrostu indeksów, ale widząc dziwne zachowanie naszego rynku wcale się nie zdziwię, jeśli przeważy chęć schowania części zysków do kieszeni.

Fed będzie się starał nie zaszkodzić posiadaczom akcji

W poniedziałek inwestorzy na giełdach europejskich zachowywali się racjonalnie. Początek sesji był negatywny, ale bardzo szybko indeksy wróciły (nieznacznie) nad poziom piątkowego zamknięcia i tam utkwiły na wiele godzin. Dopiero pozytywne zachowanie rynków amerykańskich doprowadziły do podciągnięcia indeksów, dzięki czemu udało się wypracować około półprocentowe zwyżki.

Amerykańscy inwestorzy wykazali się znacznie większym optymizmem niż ich europejscy koledzy. Mówiono, że to dobre informacje z rynku nieruchomości poprawiały humory, ale to według mnie nie do końca jest prawda. Publikowany przez NAR (stowarzyszenie pośredników) indeks podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym rzeczywiście wzrósł o 0,6 proc., a dane z września skorygowano w górę, ale zawsze przypominam, że od podpisania umowy do jej realizacji jest w USA długa droga. Widać to doskonale na danych z października o realnej sprzedaży domów. Cieszenie się z powodu większej ilości wstępnych umów nie jest racjonalne. Sam jednak pisałem, że rynek w tej fazie nawet takie dane będzie zaliczał do doskonałych.

Gdyby te dane były takie dobre to wzmocniłyby dolara, który ostatnio był przecież niezwykle silny. Tak się jednak nie stało. Przeważyło czekanie na obniżkę stóp i kurs EUR/USD od rana rósł. Na razie trzeba ten wzrost traktować jako korektę spadku, ale faktem jest, że bardzo zagmatwał on sytuację techniczną tego rynku. Osłabienie dolara powinno było podnieść ceny surowców, ale cena ropy, po wielogodzinnym wzroście, od momentu wejścia Amerykanów do gry zaczęła spadać potwierdzając słabość tego rynku. Tu ciągle obowiązuje sygnał sprzedaży. Nie przejął się też ani osłabieniem dolara, ani ,,dobrymi" danymi makro rynek miedzi - wartość kontraktów spadła. Obawa przed recesją hamuje popyt na ten surowiec. Wzrosła za to o 1,6 proc, cena złota, które ciągle nie może się zdecydować, jaki kierunek przyjąć.

Ceny akcji przed posiedzeniem FOMC dynamicznie rosły, a liderem był sektor finansowy. Na rynek napłynęło mnóstwo informacji ze spółek. Część z nich była dwuznaczna, ale gracze interpretowali je pozytywnie. Popatrzmy, jakie to były informacje. Cieszono się, że MBIA (największy na świecie ubezpieczyciel obligacji) został wspomożony przez Warburg Pincus (fundusz private equity). Ma on kupić akcje MBIA za 1 mld USD. UBS poinformował, że w straty wpisze 10 mld USD (największa wartość strat europejskiego banku), ale poinformował też, że uzupełni kapitał, bo firmy z Singapuru i Bliskiego Wschodu kupią jego akcje za 11,5 mld USD. Kurs rósł, mimo, że wzrost ilości akcji nie powinien pomagać kursowi. Tygodnik ,,Barron's" napisał, że JP Morgan da sobie radę mimo strat na rynku kredytowym, bo ma przychody ze źródeł poza bankowych. Bank of America, drugi co do wielkości bank amerykański, poinformował że likwiduje Columbia Strategic Cash Portfolio (fundusz SIV) wypłacając 99,4 cena za dolara (aktywa 12 mld USD) - trudno
uznać to za pozytyw.

Pomógł bykom raport Citigroup Global Markets. Analitycy tej firmy obniżyli swoje prognozy strat wynikających z zaangażowania w SIV (Structured Investment Vehicles) z 45 mld USD, na 25 mld USD. Trzeba pamiętać, że po pierwsze mówimy o SIV, a nie o obligacjach CDO - tam straty sięgają 500 mld USD. Po drugie zaś każda firma może opublikować jakąś prognozę, co nie znaczy, że się ona sprawdzi. Gracze jednak wszystko interpretowali na korzyść posiadaczy akcji. Jedynym bezdyskusyjnym pozytywem była informacja McDonald's, którego sprzedaż w listopadzie znacznie wzrosła. Tyle tylko, że to, co dobre dla tej firmy niekoniecznie musi być dobre dla gospodarki. Przecież McDonald's sprzedaje najtańsze jedzenie, więc wzrost sprzedaży w tym segmencie może świadczyć o ubożeniu Amerykanów.

Indeksy rosły od początku sesji bardzo dynamicznie, ale na dwie godziny przed końcem sesji rozpoczęła się korekta. Sprzedawali ci inwestorzy, którzy zakładają, że decyzja FOMC doprowadzi do realizacji zysków. Atak podaży był nieco za wczesny, bo prawdziwie skuteczne szarże zaczynają się zazwyczaj w końcu sesji. Tym razem też się nie udał. Indeksy całkiem wyraźnie wzrosły, co sygnalizuje, że gracze spodziewają się po decyzji FOMC dalszychzwyżek.

Dzisiaj FOMC opublikuje komunikat o swoim posiedzeniu, więc zarówno publikacja indeksu koniunktury niemieckiego instytutu ZEW oraz dane o zapasach w amerykańskich hurtowniach zostaną całkowicie zlekceważone. Jeśli chodzi o decyzję Komitetu Otwartego Rynku to pozostaje mi powtórzyć to, co pisałem w ,,Subiektywnej ocenie sytuacji". Rynki oczekują obniżki stóp o co najmniej 25 pb. Ja uważam, że FOMC nie powinien stóp obniżyć, ale zakładam, iż znowu zrobi to, co mu każą rynki. Mówiło się też w zeszłym tygodniu, że może nawet obniżyć stopę główną o 25 pb., a dyskontową o 50 pb. doprowadzając różnice między nimi do 25 pb., co jest stanem niezwykle rzadkim.

Podstawowe pytanie brzmi oczywiście: jak zareagują rynki? Decyzje o obniżce stóp są już zawarte w cenach akcji, ale obniżka dyskontowej o 50 pb. zdecydowanie nie. Dlatego też podjęcie takiej decyzji znacznie ograniczyłoby (lub nawet uniemożliwiłoby) rozmiary realizacji zysków. Obniżka jedynie stopy głównej o 25 pb. doprowadzi zapewne do takiej realizacji, ale niekoniecznie podczas wtorkowej sesji. Koniec roku powinien potem jednak ciągle bykom pomagać. Gdyby FOMC zrobił graczom niemiłą niespodziankę i stóp nie obniżył to pierwszą reakcją byłaby wyprzedaż akcji, ale potem (na tej samej lub następnej sesji) zaczęto by mówić, że widocznie sytuacja nie jest taka znowu zła, a stopy i tak spadną w styczniu. W sumie wydaje się, że Fed nie jest w stanie bykom na trwałe zaszkodzić

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)