*Publikacja słabych danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku w USA (spadek o 1,7 proc. wobec oczekiwanego wzrostu o 1,5 proc.) oraz ilości noworejestrowanych bezrobotnych (-8 tys. wobec oczekiwanych -19 tys.) pokrzyżowały szyki bykom na warszawskiej giełdzie. *
Prawdopodobnie dane te przekreśliły dziś szanse na poprawienie lipcowego rekordu wszech czasów (3919,10 pkt.) przez indeks WIG20.
Krótko po godzinie 13-tej ten rekord wydawał się być jeszcze w zasięgu ręki. Indeks dużych spółek wspiął się do 3915,53 pkt. Na ten wzrost pracowały mocno rosnące giełdy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie oraz Telekomunikacja Polska, której akcje drożały ponad 3 proc. w reakcji na publikację wyników kwartalnych (w III kwartale spółka zarobiła 644 mln zł, o ponad 7 proc. więcej niż szacowano).
Dziś WIG20 nie ustanowi nowego rekordu wszech czasów, ale ten rekord wciąż jest bardzo realny. W najbliższych dniach impulsy płynące z zagranicy, w tym zwłaszcza z Wall Street, mają duże szanse stać się źródłem takiego wzrostu. Środowa sesja w USA pokazała, że nadzieja na obniżkę stóp procentowych przez Fed jest w stanie zapewnić popyt na akcji nawet w sytuacji gdy na rynek spływają dramatyczne dane z amerykańskiej gospodarki (spadek sprzedaży domów o 8 proc.), czy ze spółek (największa historii strata Merrill Lynch).
Stąd też w oczekiwaniu na przyszłotygodniowe posiedzenie FOMC, kiedy prawdopodobnie dojdzie do obniżki stóp procentowych w USA, nastroje na rynkach akcji mogą pozostać dobre. Warszawskiej giełdzie będzie więc trudno wyrwać się z tego trendu.
Dzisiejsza sesja w Warszawie, pomimo bliskich rekordów indeksu WIG20, nie jest popisem siły strony popytowej. Ten koncentruje się bowiem tylko na największych spółkach. Indeksy reprezentujące małe, średnie oraz technologiczne spółki niemal od początku notowań tracą na wartości. Po godzinie 15-tej indeksy mWIG40 i TechWIG spadały o 0,5 proc., natomiast sWIG80 tracił 0,4 proc. W tym czasie WIG20 zyskiwał 0,5 proc.