Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Efekt Alcoa i obrona Częstochowy

0
Podziel się:

Zamiast ponownego ataku indeksu największych spółek na poziom 1900 punktów, bykom przyszło bronić Częstochowy, czyli dołka z 23 grudnia ubiegłego roku.

Efekt Alcoa i obrona Częstochowy

Zamiast ponownego ataku indeksu największych spółek na poziom 1900 punktów, bykom przyszło bronić Częstochowy, czyli dołka z 23 grudnia ubiegłego roku, znajdującego się na poziomie około 1740 punktów.

Wczoraj się to udało, choć był ciężko. Pomogło w tym dodatnie otwarcie giełd za Oceanem. O tym, czy uda się to dzisiaj, zadecydują publikowane dane makroekonomiczne (PKB w Niemczech za ubiegły rok, dynamika produkcji przemysłowej w strefie euro w listopadzie, dane o sprzedaży detalicznej w USA w grudniu, dynamika zapasów w amerykańskich firmach).

Na zamknięciu wczorajszej sesji w Warszawie inwestorzy działający na rynku kontraktów terminowych wykazywali spory optymizm. Futures na WIG20 zakończyły dzień 20 punktów wyżej niż sam indeks. Żadna to wskazówka na dziś. Zrewidują oni swoje przekonania, gdy przetrawią wynik sesji w Stanach. A ten nie był taki zły. Ale - co gorsza - był nijaki. I czego się tu trzymać? Z braku laku pozostaje Azja.

Indeksy giełd zarówno w Azji jak i na innych kontynentach można sprawdzić w dzialegiełda/indeksy na świecie.

W każdym razie wahania WIG20 przeniosły się o szczebel niżej, czyli z przedziału 1800-1900 pkt. na 1700-1800, nie wdając się w szczegóły analizy technicznej.

Patrząc na Amerykę nie należy zapominać, że tam indeksy od listopadowych dołków wzrosły o około 20 proc. a u nas WI20 wydźwignął się o 14 proc. a indeks szerokiego rynku o zaledwie 9 proc. Tam więc na realizację zysków i korektę jest jeszcze sporo miejsca, czego o naszym rynku powiedzieć się nie da.

Mimo negatywnych nastrojów, kontrastujących z budzącym się po pierwszych sesjach roku optymizmem, wczoraj indeksy w USA nieco wzrosły (S&P)
i nieco spadły (DJ). Ale - używając stylistyki komentatorów zawodowych walk bokserskich - to, że nie zachowują się one jak siekiera wyrzucona z dziesiątego piętra, nie znaczy że nie wylądują na parterze. Zwykle zatrzymują się na chwilę między siódmym a szóstym. Nomen omen: najbardziej newralgiczne wsparcie dla indeksu S&P 500 znajduje się na poziomie 777 pkt. (symboliczne trzy siekiery), czyli dołka z czasów internetowej bessy.

Jeśli jeszcze kilka znaczących amerykańskich koncernów poczęstuje nas gorszymi niż oczekiwane wynikami finansowymi i kiepskimi prognozami na przyszłość... Byki, szczególnie z rynku terminowego, muszą uważać, by nie stracić głowy. Obrona naszych pozycji zależeć więc będzie bardziej od efektu Alcoa, niż od efektu stycznia.

Amerykańskie indeksy (Dow Jones i S&P 500) od początku roku do wczoraj straciły ... po około 7 proc. (znów siódemka). Co do ,,naszego" rynku: niezbadane są kalkulacje inwestorów dotyczące banków. Akcje BRE Banku, którego właściciel Commerzbank poprosił niemiecki rząd o pomoc (czytaj ratunek przed bankructwem), straciły w ostatnich dnach 11 proc. (po sesji pojawiła się informacja o obniżeniu ratingu banku przez agencję Moody's).

Papiery Pekao, którego właścicielem jest Unicredit (na razie o pomoc do włoskiego rzędu się nie zgłaszał ale wcześniej przyznał się do strat związanych z trefnymi papierami upadłego Lehman Brothers) zniżkowały o 13 proc. a walory mającego w miarę czyste konto PKO BP (poza niewielkimi biznesami na Ukrainie) straciły w tym samym czasie 15 proc. Biorąc na logikę, proporcje powinny być odwrócone i skorygowane o odpowiedni współczynnik. Ale kto tam za inwestorami trafi.

Generalnie banki w Europie i nie tylko mają spore kłopoty, więc wszystkim psom Burek, nawet jeśli jednemu Azor. Lotos znów blisko kursu z czasów _ zerowej _ wyceny, Petrolinvest blisko lokalnego szczytu sprzed prawie dwóch miesięcy. I czego się tu trzymać? Najlepiej własnej strategii.

ZOBACZ TAKŻE:

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)