Bessa z lat 2000-2002 zakończyła się 10 tygodniami nieustannych zniżek.
Ta statystyka daje nadzieję na odbicie na naszym parkiecie, ale równocześnie układ techniczny nie pozostawia wiele miejsca na to. Dla mWIG40 oraz WIG20 barierę stanowią niedawno przełamane dołki z czerwca 2006 r. Teraz stanowią silne opory. Dopiero powrót powyżej nich skłaniałby do bardziej optymistycznego podejścia do naszej giełdy. Negatywnie na jej postrzeganie wpływają z jednej strony wciąż niepewna sytuacja na zagranicznych parkietach, z drugiej umacniające się przekonanie o tym, że polska gospodarka zwalnia.
W takich kategoriach potraktowane zostały czerwcowe dane o produkcji przemysłowej. Po raz kolejny w tym roku jej wzrost rozczarował. Widać, że gospodarka nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom analityków. To zły znak. Coraz wyraźniejsze jest przesuwanie się środka ciężkości bessy z czynników związanych z przewartościowaniem akcji na elementy natury fundamentalnej.
Konsekwencją jest wątpliwość czy atrakcyjne dziś współczynniki wycen za niedługi czas takie przestaną być, gdyż pogorszą się wyniki spółek. W przypadku wielu firm już to możemy obserwować, kiedy kursy mocno spadają, a wskaźniki wycen stoją w miejscu lub obniżają się w niewielkim stopniu. Ryzyko upowszechnienia się takiego scenariusza na całym rynku stanowi dodatkowy element niepewności i zniechęca do akcji.
Przeciwko nim przemawia również fakt, że brakuje fundamentalnych przesłanek do oczekiwania na poprawę klimatu na światowych parkietach. Odreagowanie oparte na spadku cen ropy naftowej i lepszych od spodziewanych, acz generalnie złych wynikach spółek finansowych nie może być trwałe. Nie bardzo widać ,,story", na podstawie którego inwestorzy mieliby kupować akcje po coraz wyższych cenach. Wiosną były nim nadzieje na lepszą drugą połowę tego roku.
Zostały zawiedzione. Na historię, że wszystkie złe czynniki zostały już uwzględnione w cenach walorów, jest za wcześnie. O skrajnym niedowartościowaniu akcji trudno też mówić, zwłaszcza w Ameryce, gdzie cena/zysk jest wysoki.
Pozytywnych zjawisk w gospodarkach brakuje. Przekonywały o tym choćby piątkowe doniesienia o podwyżce stóp procentowych w Meksyku, jednym z ważniejszych rynków wschodzących, największej od 26 lat inflacji PPI w Niemczech, zapowiedzi jednego z członków Rezerwy Federalnej, że z podwyżkami stóp procentowych nie ma co czekać na uspokojenie sytuacji na rynkach finansowych.
Osobną kwestią w piątek była przecena spółek technologicznych w Ameryce. Po tym, jak rozczarowały wynikami za II kwartał i zapowiedziami na przyszłość Microsoft i Google, cała branża przeżyła wyraźny spadek. Z jednej strony to największy teraz sektor na giełdzie, z drugiej wrażliwy na zmiany koniunktury gospodarczej. Osłabienie w niej byłoby potwierdzeniem rozprzestrzeniania się kłopotów.