Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Giełda w Warszawie wyrwała się z letargu

0
Podziel się:

Nasz parkiet w poniedziałek przed południem sprawiał wrażenie opuszczonego przez inwestorów. Obroty były niskie, a WIG20 ledwie dawał oznaki życia. Ruszył w górę dopiero po danych zza oceanu.

<b>Roman Przasnyski</b>
<br /><br />
Od lat związany z polskim rynkiem kapitałowym i bankowością inwestycyjną. Były pracownik naukowy na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego i doświadczony dziennikarz.
<b>Roman Przasnyski</b> <br /><br /> Od lat związany z polskim rynkiem kapitałowym i bankowością inwestycyjną. Były pracownik naukowy na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego i doświadczony dziennikarz.

Pierwsza część poniedziałkowej sesji na warszawskiej giełdzie upływała w atmosferze marazmu. Chętnych do handlu było niewielu, a obroty najniższe od wielu miesięcy. WIG20 zaczął dzień na poziomie identycznym jak na piątkowym fixingu. Jedynie w pierwszych minutach można było zauważyć nieco większe zmiany, jeśli za takie można uznać ruchy o rozpiętości 15 punktów. Po zejściu poniżej 2300 punktów wskaźnik rozpoczął odrabianie strat i około godziny 14.00 ponownie znalazł się w okolicach poziomu otwarcia. Lepiej radziły sobie pozostałe indeksy, a szczególnie sWIG80. Zaczął on dzień od zwyżki o 0,7 proc. i szybko podwoił jej skalę.
W gronie blue chipów przed południem notowania jedynie kilku spółek zwracały uwagę. Po około 3 proc. w górę szły akcje Bogdanki, Getinu i GTC. O 2,5 proc. zwyżkowały walory PZU, co można uznać za nieco spóźnioną reakcję inwestorów na opublikowane niedawno dobre wyniki finansowe ubezpieczyciela. Po ponad 1 proc. zyskiwały papiery PKO, Kernela i Banku Handlowego. Wśród mniejszych spółek wrażenie mogła robić prawie 10 proc. zwyżka papierów Ciechu.

Na pozostałych giełdach europejskich działo się znacznie więcej, choć handel także trudno określić mianem intensywnego. Indeksy w Paryżu i Frankfurcie zaczęły handel od wzrostów po 1,7 proc. i w tych okolicach trzymały się przez większą część dnia. W Londynie bankowcy obchodzili swoje święto i tym można częściowo tłumaczyć bardzo niskie obroty nie tylko w Warszawie. Podobnie jak u nas, czyli słabo, zachowywały się indeksy w Stambule, Sofii i Bukareszcie. Ale londyńskie święto nie przeszkadzało wskaźnikowi w Moskwie rosnąć o ponad 3 proc., czy iść w górę o 2 proc. indeksowi w Budapeszcie. Gwiazdą był parkiet w Atenach, gdzie zwyżka po południu przekraczała 16 proc. w reakcji na plany połączenia się Eurobanku i AlphaBanku.

Nastroje jeszcze się poprawiły po publikacji danych zza oceanu. Okazało się, że dochody Amerykanów wzrosły zgodnie z oczekiwaniami o 0,3 proc., za to wydatki skoczyły aż o 0,8 proc., podczas gdy spodziewano się ich zwyżki o 0,4 proc. To poruszył nawet naszym indeksem największych spółek, który początkowo poszedł w górę o prawie 0,7 proc., docierając do niemal 2330 punktów. Ten poziom, który w ostatnich dniach dwukrotnie okazał się dla byków barierą zbyt trudną, tym razem został pokonany, co otworzyło drogę do dalszej zwyżki do prawie 2360 punktów, czyli do 1,9 proc. W tej fazie akcje PZU i Bogdanki rosły po ponad 5 proc., po 4 proc. w górę szły walory Getinu, GTC i Banku Handlowego.

Wskaźniki na Wall Street rozpoczęły dzień od wzrostów po ponad 1 proc. i szybko zwiększały ich skalę do 1,7-1,9 proc. DAX i CAC40 szły w górę po ponad 2,5 proc.
WIG20 ostatecznie zyskał 1,69 proc., WIG wzrósł o 2,37 proc., mWIG40 o 1,82 proc., a sWIG80 o 2,32 proc. Obroty wyniosły ponad 560 mln zł.

Przydatne narzędzia [

]( # )Artur Nawrocki, analityk Money.pl: Czynnikiem, który spowodował gwałtowny wzrost ceny ropy naftowej wiosną tego roku był konflikt w Libii, który przerwał dostawy z pogrążonego w rebelii kraju. Śmierć Kaddafiego i powrót libijskiej ropy na rynki sprzyja obniżeniu ceny. Jednak w tym samym czasie surowce takie jak miedź, zboża oraz inne artykuły rolne traciły znacznie więcej. Większe spadki mógł powstrzymać strach przed ograniczeniem wydobycia przez kraje OPEC. Można jednak założyć, że powolny spadek ceny ropy utrzyma się. Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej Wpływ na taki scenariusz będzie mieć wspomniane wcześniej zasilenie podaży ropy przez źródła w Libii,
spadek importu surowca do Stanów Zjednoczonych oraz obawy o globalną recesję w 2012 roku. Skoro koszt jednej baryłki ropy spada, to dlaczego paliwa na polskich stacjach rosną? Do czynników krajowych dochodzi kurs złotego, który jesienią mocno się osłabił w stosunku do dolara. Cena ropy naftowej gatunku Crude _ de facto _ dla polskich importerów jest najdroższa od niemal 20 lat, czyli od momentu zapanowania nad hiperinflacją w Polsce. Nie powinny zatem dziwić drożejące paliwa na stacjach. Co gorsza - dalsze osłabienie polskiej waluty jeszcze bardziej uderzy w kieszenie kierowców.

giełda
komenatrze giełdowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Open Finance
KOMENTARZE
(0)