Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Giełdowy król jest nagi

0
Podziel się:

Zaskakująco poważna była reakcja inwestorów na zawirowania w krajowej polityce. Chociaż właściwie trudno obwiniać za 1,8-proc. spadek indeksu WIG20 i niewiele mniejszą przecenę WIG-u wyłącznie politykę.

Giełdowy król jest nagi

Zaskakująco poważna była reakcja inwestorów na zawirowania w krajowej polityce. Chociaż właściwie trudno obwiniać za 1,8-proc. spadek indeksu WIG20 i niewiele mniejszą przecenę WIG-u wyłącznie politykę.

Drugim, a chyba nawet ważniejszym, czynnikiem, który kształtował nie najlepsze - oględnie mówiąc - nastroje na warszawskiej giełdzie, były nastroje na parkietach zagranicznych. Tam, po okresie wzrostów cen, indeksy dotarły w okolice kilkuletnich maksimów i graczom zabrakło "pary" do dalszych zakupów. Dość powiedzieć, że np. indeks londyńskiej giełdy FTSE stracił 1,2 proc., a francuski CAC - nawet 1,4 proc.

U nas spadki były jeszcze głębsze, ale chyba nie mogło być inaczej, skoro przez dobrych kilka dni indeksy utrzymywały się blisko historycznych rekordów właściwie tylko dzięki połowie rynku (tylko tyle spółek zyskiwało na wartości), a tym głównie dzięki kilku, dużo ważącym w indeksach, tuzom sektora surowcowego, jak np. KGHM, czy Orlen. We wtorek tego dopingu zabrakło i okazało się, że... król jest nagi. Można się dziwić dlaczego nagle spółki surowcowe i energetyczne przestały pomagać indeksom - na świecie surowce wciąż drożeją - ale najpewniej tu właśnie zaczyna się wpływ na giełdową koniunkturę niepokojów politycznych. O ile krajowi inwestorzy są na nie w zupełności uodpornieni, o tyle ci zagraniczni zwykle nerwowo reagują na kryzysy rządowe. To dlatego do liderów spadków, poza miedziowo- paliwowym tandemem zaliczały się wczoraj akcje banku Pekao, tradycyjnego ulubieńca inwestorów zagranicznych.

Gdyby rozpatrywać sytuację na giełdzie wyłącznie przez pryzmat sytuacji na arenie politycznej, można byłoby z czystym sumieniem zachęcać do kupowania przecenionych akcji. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy WIG20 poszedł w górę o ok. 10 proc. i dwuprocentowa przecena nie powinna zmienić optymistycznych zapatrywań na przyszłość rynku. Zwłaszcza, że WIG20, choć stracił od historycznych szczytów już ok.100 pkt., wciąż jest ponad ważnym poziomem 3700-3750 pkt., a więc ponad pierwszą barierą, która powinna zatrzymać spadki, jeśli miałaby to być tylko nerwowa korekta.

Jedyne czynniki ryzyka, które mogą zakłócić tę pozytywną wizję, to sytuacja na giełdach światowych oraz reakcje najmniej doświadczonych inwestorów na krajowym podwórku. W USA ceny we wtorek dość mocno spadły - w przypadku niektórych indeksów nawet o ponad 1,1 proc. - i niewykluczone, że tam spadkowa korekta się przedłuży.

W przypadku krajowych nowicjuszy istnieje natomiast niemała obawa, że będą zbyt nerwowo reagowali na takie małe tąpnięcia, jak wczorajsze, napędzając efekt domina. Jeśli po wtorkowej przecenie w środę nie przyjdzie uspokojenie nastrojów, na rynek mogą zacząć płynąć zlecenia sprzedaży od zdezorientowanych i zaniepokojonych sytuacją najbardziej nerwowych graczy. A dopiero to może napędzić spadki. Ale warto powtórzyć: z punktu widzenia analizy wykresów niepokojące może być dopiero obsunięcie się indeksu WIG20 poniżej 3700 pkt. A do tego momentu mamy jeszcze ok. 4 proc. rezerwy.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)