Sesja w piątek pokazała jak bardzo rynek jest wrażliwy na informacje z amerykańskich spółek. Oczekiwania inwestorów na słabe wyniki za pierwszy kwartał nie dotyczyły konglomeratu General Electric. Tutaj spodziewano się naprawdę niezłych wyników, a ich publikacja okazała się zimnym prysznicem.
Słabe wyniki zobrazowały skalę problemu, który spowodował kryzys na rynku kredytowym. Fala spadków na giełdach po publikacji sprowadziła indeksy na świecie blisko ważnych wsparć. Giełdy technicznie mają przed sobą duże wyzwanie, a sytuacja wygląda źle dla popytu między innymi na DJIA, SP500, czy Eurostoxx50.
Dziś wyniki podał również Phillips, tym razem to europejska spółka rozczarowała inwestorów podając bardzo słabe wyniki. Spotkanie grupy G7 nie przyniosło przełomu, ale chyba nikt na to nie liczył. Z weekendowych spotkań G7, Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Banku Światowego wyłoniła się pesymistyczna wizja najbliższej przyszłości na świecie.
Aktualne warunki nie sprzyjają odrabianiu strat z piątku, ale na warszawskim parkiecie, w przeciwieństwie do innych europejskich, spadki są minimalne. Poziom 2870 pkt jest na razie broniony, ale utrzymanie tego poziomu może w dużej części zależeć od dzisiejszych danych. O godz. 14:30 poznamy sprzedaż detaliczną w marcu w Stanach Zjednoczonych i słaby odczyt może przynieść kolejną falę spadków.
Poza dużą porcją danych makroekonomicznych, kolejne spółki będą publikować kwartalne wyniki. Najwięcej uwagi przykuwać będzie Citigroup, Merrill Lynch, JP Morgan oraz giganty informatyczne jak Intel czy IBM. To od tych wyników zależeć będzie zachowanie giełd na świecie.
W ubiegłym tygodniu WIG20 spadł o 4,41 proc, a WIG o 3,19 proc. Dziś rano nastroje dodatkowo pogorszył Morgan Stanley obniżając rekomendację dla British Airways.
Mimo dużych spadków na świecie (DJIA ponad 250 pkt, Nikkei 3,05 proc), giełdy w Europie rozpoczęły dzień od umiarkowanych spadków, ale wynika to ze skali piątkowej przeceny.
