Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marek Nienałtowski
|

Giełdy wróciły do spadków

0
Podziel się:

Tak jak można było się tego domyślać pozytywny efekt wtorkowej zaskakującej informacji podanej przez Fed nie mógł być długotrwały.

Giełdy wróciły do spadków

Tak jak można było się tego domyślać pozytywny efekt wtorkowej zaskakującej informacji podanej przez Fed nie mógł być długotrwały.

Doświadczenie ostatnich miesięcy wyraźnie pokazywało bowiem, że wszystkie ,,plany ratunkowe" były przez rynek przyjmowane tak entuzjastycznie, jak krótkotrwale. W tym konkretnym przypadku zarówno analitycy, jak i inwestorzy bardzo szybko doszli do wniosku, że ta swoistego rodzaju interwencja, jaką jest pomysł wpompowania w rynki finansowe ponad 200 miliardów dolarów i zwiększenia tym samym ich płynności, na którą zdecydował się amerykański bank centralny we współpracy z Bankiem Kanady i europejskimi ich odpowiednikami, choć konieczna i dobrze komponująca się z poprzednimi działaniami, może nie przynieść zamierzonego skutku tzn. nie powstrzyma dalszego pogorszenia sytuacji w sektorze finansowym i nie zapobiegnie recesji.

Pierwszy w wtorkowego zaskoczenia ,,otrząsnął" się rynek walutowy. W środę notowania dolara poszły w dół na całej linii, ustanawiając swoje nowe rekordy słabości, a w pierwszej części dzisiejszej sesji proces ten był tylko kontynuowany. Na początku europejskiej części czwartkowego handlu cena euro względem zielonego znalazła się na najwyższym poziomie w historii - kurs EUR/USD wzrósł do poziomu 1,5619. Dolar był też rekordowo słaby do szwajcarskiego franka i koszyka walut, a względem jena ustanowił ponad 12 letnie minimum (kurs USD/JPY spadł poniżej bariery 100, a dokładnie do 99,79).

Do przeceny waluty USA przyczyniła się jednak nie tylko słaba ocena planu Fed, ale także fatalne informacje płynące ze stojącego na krawędzi upadłości funduszu Carlyle Capital oraz oczekiwanie inwestorów na to, że czwartkowe dane z USA (sprzedaż detaliczna i ,,tygodniowe bezrobocie") nie będą dobre. Do tego wszystkiego należy dołożyć też to, że wielu analityków powątpiewa w szczerość używanych przez prezydenta Bush'a słów mówiących o tym, że mocny dolar leży w interesie USA. Na rynku pojawia się coraz więcej opinii co do tego, że Stany Zjednoczone po cichu akceptują taki stan rzeczy. Dlaczego? No może dlatego, że słabszy dolar przynajmniej teoretycznie powinien zmniejszyć deficyt handlowy.

Przecena dolara pociągnęła automatycznie do góry rynek towarowy. Cena kwietniowych kontraktów futures na lekką słodką ropę na nowojorskiej giełdzie wczoraj wzrosła do najwyższego poziomu w historii tj. do 110,20 dolara za baryłkę. Do góry poszły też ceny złota (+1,3 proc.) i miedzi (+1,6 proc.). Dziś (godz. 10:32) ropa jest tylko ciut tańsza i oscyluje obecnie przy ok. 109,81 usd/bar., a cena złota nadal idzie do góry (+0,72 proc. 988,44 usd/oz.).

Najpóźniej zareagowały rynki giełdowe. Jeszcze wczorajszy handel na Starym Kontynencie przyniósł 1,19 proc. wzrost paneuropejskiego indeksu DJ Stoxx 600, ale już środowa sesja w Stanach Zjednoczonych i dzisiejsza na Dalekim Wschodzie upłynęła pod dyktando niedźwiedzi. Amerykańskie: DJIA i S&P500 straciły na wartości odpowiednio: -0,38 proc. i -0,90 proc., a azjatyckie: Nikkei225 i Kospi poszły w dół aż o: 3,33 proc. i 2,60 proc. Dlaczego giełdy tak mocno tąpnęły? Ano dlatego, że miały do dyspozycji wszystkie wymienione we wcześniejszej części komentarza czynniki. Po pierwsze czar planu Fed prysł, nadeszły hiobowe wieści z Carlyle, ropa wzrosła powyżej bariery 110 dolarów, co źle wróży wynikom spółek i globalnemu wzrostowi gospodarczemu, dane z USA mają być nienajlepsze, a dodatkowo w Azji wzmocnienie krajowych walut względem dolara, uderzyło w eksporterów, zmniejszając ich konkurencyjność. W takich warunkach dzisiejszy handel w Europie nie mógł rozpocząć się inaczej niż na minusie - dla przykładu o godz.
10:32 francuski indeks CAC40 spadał o 2,20 proc.

Pogorszenie nastrojów na światowych giełdach odbiło się także na naszym parkiecie. Główne indeksy GPW, które we wtorek i w środę radziły sobie bardzo dobrze, choć przy mizernych obrotach, dziś mocno zanurkowały. Dwudniową wzrostową passę przerwał też złoty. Co prawda dziś nasza waluta nadal ustala nowe rekordy względem dolara (kurs USD/PLN min. 2,2675 - tak nisko był ostatnio w połowie lat 90-tych.), ale w stosunku do euro, franka i funta już wyraźnie traci. Gdyby nie oczekiwanie na publikowaną dziś inflację (godz. 14:00), to skala przeceny byłaby zapewne jeszcze większa. Zarówno według średniej rynkowej, jak i wg. szacunków resortu finansów, wskaźnik CPI w lutym wyniósł 4,6 proc. wobec 4,3 proc. w styczniu. Warto jednak pamiętać o tym, że w związku z coroczną rewizją koszyka inflacyjnego dane za pierwszy miesiąc tego roku zostaną zapewne skorygowane. O godz. 10:32 kurs EUR/PLN wynosił 3,5380, kurs USD/PLN był równy 2,2690, a indeks WIG20 spadał o 2,31 proc. (2893,83 pkt.).

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)