Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Gospodarcze załamanie na giełdach

0
Podziel się:

Czwartkowa odporność inwestorów na słabe dane zza oceanu nie wytrzymała naporu kolejnych złych informacji. Kłopoty widoczne są od Chin, przez Europę, po Stany Zjednoczone.

 Roman Przasnyski 
  
Od lat związany z polskim rynkiem kapitałowym i bankowością inwestycyjną. Były pracownik naukowy na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego i doświadczony dziennikarz.
Roman Przasnyski Od lat związany z polskim rynkiem kapitałowym i bankowością inwestycyjną. Były pracownik naukowy na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego i doświadczony dziennikarz.

Inwestorzy jedynie w pierwszych minutach piątkowego handlu na giełdach mieli nadzieję na powstrzymanie przeceny. Byki nie miały jednak szans w konfrontacji z niekorzystnymi informacjami. Wskaźniki aktywności sygnalizują słabnięcie chińskiej gospodarki już od siedmiu miesięcy z rzędu. Na razie nie daje efektu luzowanie polityki pieniężnej. Coraz bardziej prawdopodobne jest więc uruchomienie kolejnego pakietu stymulującego. To, co jest proste do zastosowania w Chinach, raczej nie ma szans w zaciskającej pasa Europie.

Na naszym kontynencie w dalszym ciągu brak oznak poprawy. Wskaźniki PMI dla Niemiec i całej strefy euro co prawda były minimalnie wyższe niż się spodziewano, ale ich kolejny spadek to żaden powód do radości. Wskaźniki osiągnęły poziom najniższy od trzech lat.
Trudno się dziwić nerwowym reakcjom inwestorów. Jeszcze przed południem indeks we Frankfurcie zniżkował o ponad 2 proc. Nieco spokojniej zachowywały się CAC40 i londyński FTSE, tracące po około 1,3 proc. Nasz WIG20 w tym czasie spadał o nieco ponad 1 proc. Dramatyzmu wydarzeniom nadały informacje zza oceanu. Stopa bezrobocia zwiększyła się z 8,1 do 8,2 proc. Liczba nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym wzrosła w maju jedynie o 69 tys., a spodziewano się jej wzrostu o 150 tys.

Ponadto skorygowano dane kwietniowe ze 115 do 77 tys. Podobne proporcje miały miejsce w przypadku miejsc pracy w sektorze prywatnym, gdzie przybyło ich 82 tys., wobec spodziewanych 160 tys. Mniej niż oczekiwano wzrosły przychody Amerykanów (o 0,2 proc.). Nie zawiodła jedynie dynamika wydatków, sięgająca 0,3 proc. Minimalnie lepszy od prognoz okazał się liczony przez Markit wskaźnik aktywności przemysłu, jednak obniżył się on z 56 do 54 punktów.

Po tej serii danych DAX znalazł się w okolicach 6000 punktów, zniżkując o 4 proc. i pod względem skali spadku ustępował jedynie indeksowi w Atenach. CAC40 szedł w dół o 3 proc., a FTSE tracił 2,7 proc.

Indeks naszych blue chips na tym tle prezentował się znacznie lepiej. W najgorszym momencie zniżkował o 2,3 proc. Na plusie trzymały się jedynie akcje Telekomunikacji Polskiej, a kroku starały się im dotrzymać walory PGE. Liderami spadków były tracące po ponad 4 proc. papiery Banku Handlowego i Synthosu. Na szerokim rynku uwagę zwracała 9 proc. przecena akcji PBG.

Na parkietach naszego kontynentu szok chwilowo minął po rozpoczęciu handlu na Wall Street, gdzie indeksy zniżkowały po nieco ponad 1 proc. Skala spadku powiększyła się zdecydowanie po publikacji wskaźnika ISM i danych o dynamice wydatków na inwestycje budowlane. Obie wielkości rozczarowały.

WIG20 stracił ostatecznie 1,18 proc., WIG spadł o 1,27 proc., mWIG40 o 1,83 proc., a sWIG80 o 0,94 proc. Obroty wyniosły 670 mln zł.

giełda
komenatrze giełdowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Open Finance
KOMENTARZE
(0)