Mijający tydzień o mało nie skończył się znacznymi spadkami. Udany finisz poprawił nieco bilans całego tygodnia.
Rozpoczynaliśmy tydzień grubo powyżej 2500 punktów. Nie był to jednak dzień wzrostowy, bo przecież w poprzedni piątek indeks stanął tuż przed 2600 punktami. Do końca sesji nie potrafili sobie poradzić inwestorzy z wyjściem z dołka.
Na pogorszenie się nastrojów na GPW największy wpływ miała piątkowa informacja, jaka napłynęła na rynek już po zakończeniu handlu w Warszawie. Okazało się, że amerykański bank inwestycyjny Goldman Sachs został oskarżony przez tamtejszy odpowiednik KNF o udzielanie fałszywych i pomijanie istotnych informacji dotyczących produktów finansowych opartych na kredytach hipotecznych. To spowodowało wyraźną przecenę akcji - szczególnie spółek finansowych - na Wall Street.
Nieznaczna poprawa nastąpiła po rozpoczęciu handlu w za oceanem, gdzie sprawę Goldman Sachs przykryły dużo lepsze od oczekiwań wyniki finansowe za pierwszy kwartał tego roku ogłoszone przez giganta bankowego Citigroup. Spółka w zarobiła w trzy miesiące 4,4 mld dolarów, natomiast analitycy nie oczekiwali zysku w ogóle.
We wtorek inwestorzy postanowili odrobić straty poniesione dzień wcześniej. Wsparciem dla nich okazały się m.in. dobre dane dotyczące produkcji przemysłowej. Okazało się, że wzrosła ona o 12,3 procent w marcu w porównaniu do ubiegłego roku. Indeks WIG20 zyskał 1,38 proc.
Niestety kolejny dzień ponownie należał do niedźwiedzi. Tym razem w centrum zainteresowania inwestorów ponownie była Grecja. Ateny rozpoczęły bowiem rozmowy z przedstawicielami Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego dotyczące pakietu pomocowego. Rozpoczęły się również kolejne protesty przeciwko redukcjom płac oraz planom oszczędnościowym, które mają uratować kraj przed bankructwem.
Dodatkowo na najwyższym od dwunastu lat poziomie znalazła się różnica pomiędzy oprocentowaniem greckich i niemieckich obligacji. Inwestorzy giełdowi tych wiadomości nie odebrali zbyt dobrze i większość europejskich indeksów, pomimo dobrego startu notowań, traciła.
Jednak to czwartek okazał się najgorszym dniem w całym tygodniu. Początek sesji na GPW rozpoczął się od wzrostów. Było całkiem spokojnie do momentu w którym Grecja i Irlandia nie przedstawiły stanu finansów publicznych. Okazało się, że ich deficyt w 2009 roku był wyższy niż się wcześniej spodziewano. Do tego doszły strajki pracowników sektora publicznego w Grecji, którzy się domagają ograniczenia skali cięć w wydatkach budżetowych od czego swoją pomoc uzależnia Unia Europejska oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Do pogłębienia spadków w końcówce sesji na GPW przyczyniło się także spadkowe otwarcie giełd za oceanem. Ostatecznie indeks WIG20 zakończył sesję 2,45-proc. spadkiem przy znaczących obrotach. Tym bardziej obawiano się, że ostatni dzień tygodnia przyniesie dalsze pogłębienie korekty.
Tymczasem w miarę udana sesja w USA w czwartek , a przede wszystkim wyższa od oczekiwań wartość indeksu (monachijskiego instytutu IFO) obrazującego nastroje w niemieckim biznesie, spowodowała zdecydowaną poprawę atmosfery na europejskich parkietach. Indeks WIG20 przez dłuższy czas trzymał się bardzo blisko poziomu 2500 punktów.
Przy obrotach wynoszących ponad 1,2 mld zł i dobrej postawie takich spółek jak: Pekao (+2,03 proc.), KGHM (+1,93 proc.) czy BZ WBK (+1,71 proc.) udało się zakończyć piątkową sesję na poziomie 2514 punktów, co oznacza wzrost o 1,25 proc.
Do istotnych wydarzeń tego tygodnia należy zaliczyć również rozpoczęcie zapisów na akcje PZU. Na razie inwestorzy indywidualni mogą zapisać się na walory ubezpieczyciela po cenie maksymalnej wynoszącej 312,50 zł.
Bilans całego tygodnia nie jest najlepszy. Od piątku zeszłego tygodnia WIG20 stracił kilkadziesiąt punktów. Dla wielu analityków oznacza to początek większej korekty. Kolejny tydzień przyniesie odpowiedź czy rzeczywiście dojdzie do jej kontynuacji.