Cztery spadkowe sesje przecięte zaledwie jedną wzrostową i ponad 4-procentowe spadki w skali tygodnia to niezbyt krzepiący obraz.. Indeks największych spółek WIG20 dzieli od styczniowego dna niecały procent, zaś indeks całego rynku WIG ma jeszcze ok. 3 proc. rezerwy. To dystans, który w niesprzyjających okolicznościach - a nietrudno sobie takie wyobrazić - indeksy są w stanie pokonać w ciągu kilku godzin.
Inwestorzy wciąż żyją doniesieniami o stanie amerykańskiej gospodarki. Wielu ekonomistów nie ma wątpliwości, że weszła już ona w recesję, choć trudno określić na jak długo i jak głębokie będzie ,,zwijanie" najpotężniejszej wciąż gospodarki światowej.
Na razie najważniejsze indeksy Dow Jones i S&P 500 przełamały swoje dołki z sierpnia 2007 r., co zapowiada kolejne spadki. Największy strach o konsekwencje recesji w USA widać na giełdach azjatyckich, które wręcz histerycznie reagują na każdą złą wiadomość z Wall Street, siejąc przy okazji popłoch wśród inwestorów w Europie.
Mało kto widzi proste przełożenie między recesją w USA a wynikami finansowymi polskich spółek giełdowych, jednak ich ceny wciąż spadają. częściowo pod wpływem szacunków, że w tym roku wzrost gospodarczy naszego kraju spadnie, a częściowo na fali ,,tylko" zgodnych z oczekiwaniami wyników finansowych większości spółek za 2007 r.
Niektóre branże odczuwają globalny odwrót inwestorów od ryzyka - np. indeks branży finansowej WIG-banki już dawno przełamał swój styczniowy dołek - akcje polskich banków spadają znacznie szybciej, niż reszta rynku.
Na 18 marca zaplanowane jest posiedzenie amerykańskiego banku centralnego w sprawie stóp procentowych. Rynek spodziewa się obniżki o 75 pkt. bazowych i zdaniem wielu analityków ta informacja jest już wliczona w ceny akcji. Jeśli Fed zdecyduje się na mniejsze cięcia stóp, to trzeba się liczyć z negatywną reakcją inwestorów.