Już w poniedziałek główne indeksy GPW poszły w dół (WIG -1,94 proc., WIG20 -1,95 proc. do 1674,16 pkt), tyle że minimalnych obrotach (669 mln PLN), a złoty osłabł zarówno do euro, jak i do dolara (EUR/PLN +1,84 proc. do ok. 3,7665, a USD/PLN +1,74 proc. do 2,9605). Prawdziwa fala wyprzedaży zalała polski rynek finansowy jednak dopiero dzisiaj. Nie dość, że na globalnych giełdach atmosfera jest delikatnie rzecz biorąc minorowa, to dodatkowo w poniedziałek agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła ratingi Węgier w walucie zagranicznej i krajowej do poziomu "BBB/A-3" z "BBB+/A-2" i nadając ratingom perspektywę negatywną. No i stało się. Niestety i po raz kolejny czynnik klasyfikacji Polski do naszego regionu i gospodarek wschodzących znów dał negatywnie o sobie znać. W pierwszej części wtorkowego handlu indeks największych i najbardziej płynnych spółek GPW tracił
nawet 4,52 proc. (1598,49 pkt), a kursy EUR/PLN i USD/PLN skoczyły przejściowo odpowiednio do około: 3,8670 i 3,0715. O godz. 12:40 WIG20 spadał o 4,49 proc. (1599,00 pkt), cena euro zwyżkowała o 2,30 proc. do ok. 3,8530, a cena dolara rosła o 3,20 proc. do ok. 3,0550.
Inwestorzy na globalnych rynkach akcyjnych i towarowych nie mają powodów do zadowolenia. W poniedziałek indeks MSCI World spadł o 2,34 proc., przy 0,38 proc. przecenie w regionie Azji i Pacyfiku oraz około 2,6 proc. stracie: paneuropejskiego wskaźnika DJ Stoxx 600 i amerykańskiego S&P500. Z kolei dziś na Dalekim Wschodzie indeks MSCI Asia Pacific poszedł w dół o 3,1 proc., a o godz. 12:40 na Starym Kontynencie DJ Stoxx 600 zniżkował o 1,90 proc. Jeśli chodzi o rynki towarowe, to w poniedziałek kontrakty terminowe na ropę i miedź spadły odpowiednio o: 3,66 proc. i 2,80 proc., a dziś ta wyprzedaż jest kontynuowana, a to że w mniejszym stopniu, wielkiego pocieszenia nie daje. O godz. 12:40 grudniowe futuresy na lekką słodką ropę notowane na Nymexie spadały o 0,25 proc. do 54,81 USD/bar., a te marcowe na miedź handlowane na Comexie szły w dół o 1,56 proc. do 1,6410 USD/fut. W przypadku kontraktów na czarne złoto dziś zostało kolejne minimum, tym razem na poziomie
54,13 USD/bar., najniższym od stycznia 2007 r.
Słowem kluczem do obecnego zachowania się rynków finansowych na całym świecie, nadal i niestety pozostaje ,,recesja". Trudno się jednak temu dziwić jeśli wziąć pod uwagę to, że w obecnej chwili wiadomo jest, że ,,pod wodą" znajdują się już Euroland (dane z zeszłego tygodnia) i Japonia (wczorajsze informacje), a to, że zagościła ona także w całej Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych okaże się z całą pewnością po publikacji danych za IV kwartał. Ostatnia, zeszłotygodniowa ankieta agencji Bloomberg jest krótko mówiąc fatalna. PKB USA, który w III kwartale spadł o 0,3 proc. w IV kwartale ma wynieść minus 3 proc., a w I kwartale 2009 r. minus 1,5 proc. W takich warunkach jest więcej niż pewne, że to co 7 listopada 2008 r. stwierdził Międzynarodowy Fundusz Walutowy (po raz pierwszy od czasów II wojny światowej gospodarki: USA, Europy i Japonii, jednocześnie mogą znaleźć się w fazie recesji) powoli staje się faktem. Ceny na rynku towarowym idą w dół bo wraz ze spowolnieniem popyt na ropę i metale sukcesywnie
będzie się zmniejszał, a to automatycznie odbija się na wynikach spółek surowcowych, które dziś w Europie są jednymi z liderów spadków. Obok nich w przecenie brylują też spółki z sektora-bankowo finansowego, dla których i tak fatalny sentyment pogorszyły poniedziałkowe doniesienia z Citigroup, który to zapowiedział gigantyczne zwolnienia (52 tysiące osób). Atmosfera na rynkach byłaby zapewnie przynajmniej nieco lepsza, gdyby z weekendowego spotkania G20 wynikło coś sensownego. A tak znowu się okazało, że wiele hałasu o nic.
