*Powodów do niepokoju inwestorzy mają coraz więcej. W takiej atmosferze nadzieje na trwałą poprawę sytuacji na GPW należy odłożyć na później. Niepewność i strach mają teraz decydujący wpływ na uczestników rynku. *
Po sześciu z rzędu spadkowych sesjach na giełdzie w Warszawie nikt już nie ma złudzeń co do zapowiadanego efektu stycznia. Nastroje wśród inwestorów są tak złe, że w niedługim czasie całkiem możliwy jest powrót głównych wskaźników naszego rynku w okolice listopadowych dołków.
Środowa przecena na GPW, która sprowadziła WIG20 na poziom 1700 pkt, miała swoje źródło za Oceanem. Z jednej strony inwestorzy na rynkach znajdują się pod ostrzałem dramatycznych danych z amerykańskiej gospodarki świadczących o fatalnym stanie największej gospodarki świata. Przykładowo wczoraj negatywnie zaskoczyli inwestorów amerykańscy konsumenci, którzy mocno zacisnęli pasa. Z drugiej zaś ponownie zaczęły się gromadzić czarne chmury nad sektorem bankowym w USA i Europie.
Citigroup już rozpoczął wyprzedaż swoich aktywów, a to dopiero początek planów pozyskiwania niezwykle cennej dla banku gotówki. Najistotniejsze wieści dla inwestorów ze spółek dopiero jednak nadejdą. Dziś i jutro karty, w postaci wyników kwartalnych, odkryją czołowi gracze sektora finansowego: JP Morgan i wspomniany Citigroup.
Europejski Bank Centralny ogłosi dziś decyzję odnośnie stóp procentowych w strefie euro. Spodziewany jest spadek o przynajmniej 50 pb. Większa od oczekiwanej obniżka może nieco ożywić kupujących na rynkach akcji, choć jej wpływ będzie czysto psychologiczny i raczej krótkotrwały.
Jeśli nie pojawią się kolejne zaskakująco złe doniesienia z amerykańskich spółek to będzie szansa przerwać złą passę rodzimych indeksów i zakończyć sesję na plusie. Rodzimym inwestorom należy się odbicie, które z uwagi na publikowane w najbliższym czasie raporty amerykańskich spółek, nie będzie jednak długotrwałe.