Początek przyniósł wprawdzie niewielkie zawahanie, ale najważniejsze indeksy szybko zaczęły odrabiać straty. Ciągnięcie rynków nie szło wprawdzie popytowi łatwo, jednak niedźwiedzie też nie wykazywały już takiej determinacji jak ostatnio i spadki były jedynie przejściowymi korektami. Decyzje banków Szwajcarii i Anglii w sprawie stóp procentowych były zgodne z oczekiwaniami, a więc większej reakcji nie wywołały.
Lekko pozytywnie nastroiły inwestorów informacje o amerykańskim bilansie handlu zagranicznego w październiku i choć wymowę tych danych zneutralizowała większa niż się spodziewano liczba nowych bezrobotnych za oceanem, to różnica nie była na tyle duża by załamać poprawiający się sentyment. Pomimo niezłego początku sesji w USA, w Europie doszło do nieco większego osłabienia, ale w końcówce znów do głosu doszły byki i część spadku została zniwelowana, a główne indeksy kończyły notowania na plusach.
WIG20 zaczął na plusie i choć pierwsze minuty przyniosły spadek, to skuteczną zaporą okazały się okolice poprzedniego zamknięcia. Odbicie, do jakiego doszło w tym rejonie też jednak szybko straciło siłę i po godzinie handlu rynek wszedł w konsolidację. Wsparciem były okolice 2325 pkt., a próby wzrostowe kończyły się w pobliżu 2340 pkt. Względny spokój zakończył się krótko po rozpoczęciu sesji w USA, kiedy to doszło do mocnej przeceny. Indeks nie tylko powrócił na minus, ale też zaliczył nowe minima i kończył dzień w ich pobliżu.
Popyt nie wykorzystał dobrej okazji do zatrzymania spadków i w końcówce oddał inicjatywę, w efekcie czego wczoraj byliśmy jednym ze słabszych rynków w Europie. To nienajlepszy sygnał, ale z drugiej strony spadek nie został poparty obrotami, a takie elementy jak wczorajsza poprawa nastrojów za oceanem mogą w końcu zmobilizować popyt do większej walki. Stosunkowo blisko znajdują się również kolejne z ważniejszych wsparć, jak chociażby granica 2300 pkt. Dzisiejszą sesję możemy więc zacząć od lekkiego odreagowania spadków, choć potem możliwe jest uspokojenie w oczekiwaniu na dane makro, zwłaszcza te z USA i to one powinny przesądzić o ostatecznym wyniku notowań. Oczekiwania nie są zbyt wyśrubowane, a więc jeśli rzeczywiste odczyty nie będą się różnić zbyt mocno, jest szanse na wzrostowe zakończenie.