Giełda jest kapryśna jak pogoda. Tylko wytrawni gracze mają szansę uzyskać zadowalające stopy zwrotu.
Rynek w USA kończył wczorajszą sesję na minusach. Głównie za sprawą oczekiwanych spadków wydatków konsumenckich które będą miały wpływ na wyniki niektórych spółek. W tym tygodniu poznamy wyniki kwartalne Goldman Sachs, BestBuy, Adobe, Morgan Stanley oraz Fedex. Będziemy, więc mieli przekrój sytuacji w kilku branżach. To jednak dopiero przed nami.
Z kolei Merrill Lynch przewiduje, że JP Morgan Chase, czyli największy obecnie amerykański bank pod względem aktywów, odnotuje stratę kwartalną. Z drugiej strony jaki bank za oceanem zanotuje lepszy wynik niż w analogicznym okresie?
Ostatecznie indeks Dow Jones stracił wczoraj 0,75 proc. a S&P 1,27 proc. Z kolei Nasdaq Composite obniżył swoją wartość o 2,10 proc. Jeżeli sesja w Azji zakończy się nieznacznie mniejszymi spadkami to europejskie parkiety powinny zacząć sesję od niewielkich wzrostów. Tym bardziej jest to prawdopodobne, że do dnia tzw. trzech wiedźm mamy jeszcze dwie pełne sesje.
Warto odnotować, że wczoraj prezes NBP Sławomir Skrzypek oznajmił, że w tej chwili potrzeba bardziej zdecydowanych kroków niż listopadowa obniżka stóp procentowych o 25 pb. Dodajmy jednak głos jastrzębia. Halina Wasilewska-Trenkner z RPP uważa, że istnieje przestrzeń do łagodzenia polityki monetarnej w Polsce, jednak z obniżkami stóp procentowych należy poczekać do przyszłego roku, kiedy RPP będzie dysponowała koniecznym pakietem informacji. PKB spada, produkcja spada, o co więc chodzi?
RPP stoi na straży inflacji, nie wzrostu gospodarczego czy bezrobocia, tylko właśnie różnicy cen towarów (rzecz ujmując w skrócie) sprzedawanych w naszych sklepach. Po drugie, Rada musi dbać o niską inflację, bo Polska chce wejść szybko do Strefy Euro (dwa lata wcześniej musi dany kraj wejść do tzw. węża walutowego - ERM2). Mógłbym się nawet zgodzić z taką retoryką, o ile bym wierzył, że rzeczywiście nasz kraj wejdzie do ERM2 w połowie przyszłego roku.
Odnoszę jednak dziwne wrażenie, że w obecnej sytuacji globalnej, nie ma o tym co marzyć. Należy jak najszybciej ratować krajową gospodarkę przed silniejszym spowolnieniem. Na razie zmierzamy do tąpnięcia, na własne życzenie, mniej więcej w drugiej połowie przyszłego roku.
Oczywiście nie należy przesadzać, bo inflacja może (ale nie musi) nam odbić wraz ze wzrostem cen energii itd. Z drugiej jednak strony popyt wewnętrzny będzie maleć ze względu na coraz droższe i kłopotliwe w otrzymaniu kredyty.
ZOBACZ TAKŻE:
Jeżeli ktoś uważa, że kryzys szybko minie to warto, aby się pochylił nad pewnymi liczbami. Według firmy analizującej rynek nieruchomości Zillow.com., właściciele nieruchomości w USA mogą w tym roku stracić łącznie ponad 2 biliony USD, jeśli chodzi o wartość ich domów, co spowoduje, że ok. 11,7 mln gospodarstw może mieć większe zadłużenie hipoteczne, niż wynosi wartość ich domów. Z kolei portalu nieruchomości Rightmove Plc. podaje, że ceny domów w Wielkiej Brytanii w grudniu jeszcze powiększą spadki, a w 2009 spadną o dalsze 10 proc., bo recesja bombarduje brytyjską gospodarkę.
Dlaczego należy martwić się o rynek nieruchomości? Takie dane wpływają bowiem na cały segment budownictwa mieszkalnego. Mówiąc wprost, jeśli pada duży deweloper to wraz z nim upada co najmniej 3-5 firm bezpośrednio z nim współpracujących. Efekt końcowy jest już łatwy do przewidzenia w każdym kraju gdzie takie rzeczy mają miejsce. Oczywiście można obecny kryzys załagodzić dodrukowaniem pieniędzy (co już ma miejsce) i wpuszczenia ich w system finansowy.
Prawda oczywiście jest taka, że dopóki gotówka krąży w systemie międzybankowym, to nic nam nie grozi, ale kiedy w końcu wypłynie, to USA mogą nie poradzić sobie z narastającą inflacją. Jednak, czy tylko w tym kraju nastąpi drukowanie pieniądza bez pokrycia?
Z krajowego podwórka warto jeszcze zanotować, że prezes UKE Anna Streżyńska podjęła decyzjęw sprawie podziału TP SA. Jako akcjonariusz tej spółki bardzo bym się zmartwił. Z drugiej jednak strony, przy obecnym obowiązującym prawie jest niemal pewne, że taką decyzję zablokuje we wszystkich możliwych sądach TP SA. Oczywiście można byłopoczekać na nową wykładnię Komisji Europejskiej. Tylko dlaczego największy operator w Polsce dopiero teraz próbuje rozsądnie rozmawiać z regulatorem? Podczas wczorajszej sesji z indeksu WIG20 tylko papiery tego monopolisty zakończyły na minusie.
Maciej Rogalski, dyrektor pionu współpracy regulacyjnej Grupy TP SA zapowiedział, że spółka nadal będzie rozmawiać z Urzędem Komunikacji Elektronicznej o pakiecie propozycji, które mająprzynieść efekty podobne do podziału. Za kilka tygodni operator przedstawi docelowy model tego pakietu i liczy na jego przyjęcie. Ewentualny koszt podziału, który zapewne obciąży ostatecznie konsumentów? Ponad 700 mln zł...
Z kolei akcjonariusze Platformy Mediowej Point Group zdecydowali o emisji 250-500 obligacji zamiennych o oraz 50 mln nowych akcji na przejęcie PW Rzeczpospolita. Szacowane wpływy z emisji wyniosą co najmniej 200 mln zł. Jest to bardzo ambitny cel. Tylko w obecnej sytuacji na rynkach kto kupi takie papiery wartościowe? W przypadku prywatyzacji GPW resort skarbu liczy na udział funduszy z krajów arabskich. Na jakich inwestorów liczy z kolei prezes Point Group?