Czarny piątek, jak donoszą amerykańskie media, okazuje się być bardzo udany. Wielu z konsumentów rzuciło się wręcz na zabawki, sprzęt elektroniczny czy gry komputerowe. To był dobry znak dla gospodarki, a tym samym dla rynków.
WIG20 wyszedł na kreskę i zyskuje 0,45 procenta. Informacje zza Oceanu nie wpłynęły tak mocno na mniejsze i średnie spółki, które znajdują się koło kursu odniesienia. Mocno do góry poszły giełdy rynków rozwiniętych. DAX (1,74 proc.), CAC40 (1,31 proc.), FTSE (0,93 proc.), z kolei S&P500 zyskuje 0,81 procenta - mimo, że rozpoczynał sesję pod kreską.
Poprawę nastrojów odczuły też poszczególne spółki. KGHM rośnie ponad trzy procent, a na solidnym plusie jest GTC i Asseco Poland. Na minusie pozostaje TP SA i BRE Bank
GPW: Otwarcie w USA może pomóc
Artur Nawrocki, godz. 15.24
Dzisiejsza krótsza sesja w Stanach Zjednoczonych może być tym czynnikiem, który nieco załagodzi straty WIG20. Czarny piątek to dla Amerykanów najważniejszy dzień wyprzedaży w roku, a kontrakt na S&P500 w ostatnich minutach przed sesją odrabiał spadki.
WIG20 spada blisko 1 procent. Mniej tracą małe i średnie przedsiębiorstwa wchodzące w skład mWIG40 i sWIG80, odpowiednio -0,2 proc. oraz -0,44 procenta.
Ocieplenie nastrojów widoczne jest na giełdach w Frankfurcie i Paryżu. Indeksy DAX i CAC40 wyszły na lekkie plusy. Niewiele pod kreską znajduje się brytyjski FTSE. Najbardziej tracąca giełdą w regionie jest Budapeszt, co jest bezpośrednim skutkiem obniżki ratingu dla Węgier.
Jedynym blue chipem, który znajduje się dziś na kreską jest KGHM zyskujący 0,95 procenta. Najbardziej tracącymi walorami jest TP SA oraz BRE Bank. Oba papiery tracą ponad 2 procent.
Inwestorzy z GPW boją się Węgrów
Arkadiusz Droździel, godz. 12.35
Spadki na giełdach w Europie oraz ich zapowiedź na amerykańskich parkietach ciążą także na notowaniach w Warszawie.
Największe straty ponosi indeks warszawskich blue chipów, który jest na ponad procentowym minusie. Pod kreską znajdują się także mWIG40 i sWIG80.
Szczególnie negatywny wpływ na sytuację na GPW mają spadki na budapesztańskim parkiecie, gdzie główny indeks traci niemal pięć procent. To efekt obniżki przez agencję ratingową Moody's ratingu tego kraju do poziomu śmieciowego.
Spadki na pozostałych europejskich parkietach należy natomiast wiązać z rosnącymi obawami o kondycję Belgii, która boryka się z zadłużeniem, przekraczającym 100 proc. PKB. Ponadto rentowność włoskich obligacji na rynku wtórnym przekroczyła poziom 8 procent.
Wśród spółek z WIG20 największe straty ponoszą posiadacze akcji Banku Handlowego, Lotosu, Pekao SA i TPSA. Tanieją one o ponad dwa procent.
GPW: Węgrzy w coraz większych opałach. To niepokoi inwestorów
Arkadiusz Droździel, godz. 9:35
Obniżka ratingu węgierskiego długu wyraźnie ochłodziła zapał inwestorów do kupowania akcji z końcówki wczorajszej sesji.
Indeks największych spółek rozpoczął dzień pod kreską, pomimo że w ostatnich minutach czwartkowego handlu wystrzelił w górę. To zwiastowało możliwość startu indeksu na plusach. Nieco lepiej radzą sobie natomiast małe i średnie spółki.
Zapał inwestorów z końcówki wczorajszej sesji podcięła informacja o obniżeniu przez agencję ratingową Fitch ratingu węgierskiego długu do poziomu śmieciowego. Polska i Węgry są bowiem przez inwestorów rozpatrywane jako przedstawiciele regionu Europy Środkowo-Wschodniej.
Niepokój na giełdach w Europie wzbudza natomiast aukcja włoskich obligacji. Inwestorzy boją się, że może się ona nie powieść, biorąc pod uwagę nieudaną ostatnio sprzedaż obligacji niemieckich.
Wśród spółek z WIG20 najbardziej tracą banki. Akcje Banku Handlowego i Pekao SA ponad dwa procent, a PKO BP niemal dwa procent. Także spółki węglowe - JSW i Bogdanka - są na około dwuprocentowym minusie.
GPW: Amerykanie nie pomogą. Będą kupować, ale nie akcje
Arkadiusz Droździel
Przed ostatnią w tygodniu sesją rodzimi inwestorzy mają powody do umiarkowanego optymizmu. Ma on swoje źródło w końcówce czwartkowego handlu.
Indeks największych spółek zakończył dzień na prawie procentowym plusie, pomimo że jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej znajdował się pod kreską. Co więcej nieco wcześniej WIG20 tracił na wartości ponad procent, gdzie spadł po wzrostach z pierwszej części sesji.
Niewiele zapowiadało jednak tak dużą huśtawkę nastrojów, biorąc pod uwagę fakt nieobecności na rynkach inwestorów zza Oceanu, którzy w czwartek mieli wolne w związku ze Świętem Dziękczynienia. O emocje postarali się jednak tym razem niemiecka kanclerz z francuskim prezydentem, którzy zorganizowali konferencję prasową w towarzystwie włoskiego premiera.
Żadne konkrety, mające na celu rozwiązanie problemów zadłużeniowych w eurolandzie, nie padły. Po prawdzie mało kto tego się jednak spodziewał, więc rynki zareagowałyby tylko nieznacznym obniżeniem wcześniejszych pokaźnych wzrostów, gdyby nie stanowisko Angeli Merkel w sprawie emisji euro obligacji. Niemiecka kanclerz zdecydowanie odrzuciła bowiem ten pomysł.
Po tej deklaracji do akcji przystąpili sprzedający i indeksy na giełdach w Europie zapikowały. Choć głębsze spadki miały tylko krótkotrwały charakter, to zdecydowana większość parkietów nie zdołała odrobić tych strat. Dodatkowo bowiem agencja ratingowa Fitch o obniżyła bowiem rating Portugalii do śmieciowego poziomu.
Również w piątek sytuacja na giełdach w Europie będzie mieć największy wpływ na przebieg sesji w Warszawie. Nie ma bowiem za bardzo co liczyć na impuls z Wall Street. Amerykańscy inwestorzy, choć wrócą do gry, to jednak na krócej niż zawsze. Giełdy w USA po Święcie Dziękczynienia pracują bowiem jedynie do 13.00 czasu nowojorskiego (19.00 naszego).
Krótsza sesja jest wynikiem tego, że tradycyjnie w piątek po tym święcie rozpoczynają się gigantyczne wyprzedaże w sklepach za Oceanem. Amerykanie myślą więc raczej o zakupach telewizorów, lodówek, czy też ubrań a nie akcji. Dzień ten zwany Czarnym Piątkiem rozpoczyna sześciotygodniowy okres, który jest najważniejszy dla amerykańskich handlowców. W tym czasie decyduje się, jaki dla nich to będzie rok pod względem wyników finansowych.
Praktycznie żadnego znaczenia dla przebiegu handlu na rynkach akcji nie będą miały dane z gospodarek. Zza Oceanu nic nie napłynie, a z Europy drugorzędne (wskaźnik cen importowych w Niemczech i sprzedaż detaliczna we Włoszech). Jedynie GUS poda informację o stopie bezrobocia w październiku (prognoza 11,8 proc.) oraz o sprzedaży detalicznej (ma wzrosnąć o 10,4 proc. w skali roku). Od dłuższego jednak czasu inwestorzy w Warszawie ignorują tak dobre, jak i złe sygnały z naszej gospodarki.