Przez większość pierwszej połowy główne indeksy nie potrafiły znaleźć wyraźniejszego kierunku i poruszały się w konsolidacjach. Pomogły dopiero wyraźnie lepsze od oczekiwań wyniki JP Morgan, które popchnęły rynki do góry. Potem doszły nieco lepsze dane z amerykańskiego rynku, choć w pewnym stopniu ich wymowę ograniczyły informacje o napływie kapitałów do USA. Krótko po publikacji zaczęło się wyczekiwanie na giełdy za Atlantykiem. Te jednak nie potrafiły na początku znaleźć kierunku, co na naszym kontynencie przełożyło się na konsolidację głównych indeksów. Taki stan dorwał do końca i zamknięcia wypadły na plusach.
WIG20 zaczął na minusie, jednak choć szybko odrobił straty, to naruszenie poprzedniego zamknięcia spotkało się z aktywniejszą reakcją podaży. Indeks powrócił w pobliże wcześniejszego dna, ale nie poprawił go mocniej i znów zaczął piąć się do góry. Tym razem udało się wyjść na plus, choć byki nie zdołały zaatakować oporu w okolicach 1934 pkt. Na rynku zapanowała stabilizacja, pod znakiem której upłynęła druga połowa sesji. Wybicie górą w końcówce spotkało się ze skuteczną reakcją podaży i dzień kończyliśmy symboliczną zwyżką.
Wczorajsza sesja może zapowiadać zbliżające się przesilenie, tym bardziej że zapał popytu zaczął słabnąć w pobliżu ważnych oporów w strefie 1920-1934 pkt. Dopóki te bariery nie zostaną sforsowane i to w zdecydowany sposób nie można mówić o wyraźniejszych sygnałach zapowiadających dalszą poprawę i ruch w okolice szczytów z czerwca. Rynek jest mocno wykupiony, co też zwiększa ryzyko osłabienia w najbliższym czasie. Amerykańscy inwestorzy znów dali wczoraj pokaz optymizmu, ale u nas pomimo dobrej pozycji do testu ograniczeń jego pozytywny wynik nie jest przesądzony. Podaż nie odda raczej tak istotnych oporów bez walki, co może skutkować wyhamowaniem. Dzisiejsza sesja może wprawdzie zacząć się od zwyżki, ale potem możliwe jest uspokojenie, a także osłabienie.
