Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Bugaj
|

Grecja po raz kolejny wstrząsnęła rynkami

0
Podziel się:
Grecja po raz kolejny wstrząsnęła rynkami

Stany Zjednoczone

W pierwszej połowie tygodnia amerykańscy inwestorzy nagle dostrzegli, wyraźnie widoczne już od miesięcy, problemy Grecji oraz ich możliwe reperkusje. Apogeum nerwowych zachowań miało miejsce po obniżeniu ratingu dla Helwetów przez S&P do poziomu śmieciowego. Szybko jednak problemy europejskie poszły w zapomnienie. Amerykanie większą wagę przywiązują do swojej gospodarki, a tu wyniki kwartalne spółek są lepsze od oczekiwań, niewiele niższe od bardzo dobrego IV kwartału. Odczyt PKB za I kw. mimo, że niższy od oczekiwań też robi wrażenie.

Umacniający się dolar nie przeszkadza spółkom amerykańskim stawiać pozytywnych prognoz na następne kwartały, a Fed nadal obstaje przy łagodnej polityce pieniężnej „przez dłuższy okres”. Dane z rynku pracy nie zachwycają, ale do słabości tego odczytu inwestorzy zdążyli się przyzwyczaić, a w niektórych przypadkach próbują w nim szukać pozytywu (późniejsza podwyżka stóp). Wydaje się, że następny spadek cen obligacji PIIGS (Portugalia, Irlandia, Włochy, Grecja, Hiszpania) może wpłynąć na notowania banków, których ekspozycje na ten rejon Wells Fargo szacuje na 237 mld USD. Na Grecję przypada tylko 18 mld USD, co wyraźnie uspokoiło akcjonariuszy sektora finansowego. Tak niska ekspozycja, na najbardziej zagrożony dług z PIIGS, powoduje, że dla banków amerykańskich większym problemem są kredyty na rynku nieruchomości korporacyjnych niż europejskie zawirowania, ale ten problem nie jest aktualnie na tapecie. Rynek obecnie trudno wystraszyć - chciwość jest zdecydowanie większa od strachu. Obecna sytuacja przypomina
początek roku 2007, kiedy informacje o problemach na rynku kredytów hipotecznych w USA były ignorowane, a wizja wysokich stóp zwrotu podbijała ceny akcji na całym świecie.

Polska i Europejskie Rynki Wschodzące

Obserwując wydarzenia ostatnich dni można odnieść wrażenie, że „odgrzewany kotlet” smakuje najlepiej. Rynek od dłuższego czasu „szuka” pretekstu do przeceny. Tak jak w ubiegłym tygodniu był to temat Goldman Sachs, tak w tym powrócił temat Grecji. Na tle nastrojów globalnych dane napływające z naszego rodzimego rynku przeszły niemal niezauważalnie, a trzeba powiedzieć, że parę informacji wartych odnotowania było. Raporty za pierwsze trzy miesiące publikowały Banki. Jako pierwszy Millennium. Wyniki bardzo dobre, bo tak należy interpretować 68,10 mln zł zysku netto za pierwszy kwartał, co daje wzrost o 463,0% r/r. BRE Bank miał z kolei 115,42 mln zł zysku netto w I kw. 2010 r., wzrost o 49,5% r/r PGNiG rozszerza swoją działalność i planuje rozpocząć wydobycie ropy poza granicami kraju. Inwestycja ma dotyczyć wydobycia w Norwegii 0,5 mln ton ropy naftowej i 0,4 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Dołóżmy do tego wyniki PZU (807,41 mln zł zysku netto w I kw. 2010
r., spadek o 29,5% r/r), która w połowie maja debiutuje na warszawskim parkiecie i robi się zlepek dosyć ciekawych informacji, które mogły mieć wpływ na decyzje inwestorów przy obrocie walorami w/w spółek. Najistotniejsze okazały się jednak ratingi agencji Standard & Poor's obniżające wiarygodność kredytową Grecji i Portugalii.

Oliwy do ognia dolał niewątpliwie Bank of China zmniejszając swoje zaangażowanie w długu emitowanym przez kraje PIIGS (Portugalię, Irlandię, Włochy, Grecję i Hiszpanię). Mała panika jaka wyniknęła po tych informacjach, po dwóch dniach zamieniła się w mini euforię, którą podgrzali optymistyczni Amerykanie, wychodzący chyba z założenia, że jeżeli Unia powiedziała _ A, _ „musi” powiedzieć _ B _i sprawa dofinansowania jest kwestią czasu. W pewnym sensie rację mieli. Rząd Niemiec nawoływał niemieckie banki do skupu greckich obligacji, a piątkowa informacja, że porozumienie pomiędzy MFW a rządem w Atenach jest blisko i ma być ogłoszone do niedzieli, pozwoliło na spokojne zamknięcie giełdowego tygodnia.

Tak jak sytuacja fiskalna Grecji jest już znana od miesięcy, tak od miesięcy nie ma żadnych konkretnych działań, jakie Unia Europejska i MFW podjęła w kwestii „niemal pewnej” pomocy dla bankrutującej Hellady, pojawiają się kolejne punkty zapalne w postaci Półwyspu Iberyjskiego i Włoch. Jeżeli pewne decyzje nie zostaną podjęte szybciej, sytuacja w strefie Euro będzie wyglądała nieciekawie. „Niekończąca się opowieść” z udziałem Grecji trwa nadal, a w kolejce czekają inni Klienci. Pytanie, kiedy cierpliwość Niemiec w kwestii „finansowania Europy” się wyczerpie? Miejmy nadzieję, że o tym nie będziemy musieli się przekonać.

Europa Zachodnia

Z jednej strony dobre wyniki amerykańskich i europejskich koncernów, a z drugiej huśtawka nastrojów związana z Grecją – to główne determinanty nastrojów inwestorów na Starym Kontynencie. Czołowe zachodnioeuropejskie indeksy – po osiągnięciu nowych półtorarocznych szczytów – lekko się od nich oddaliły, w ujęciu tygodniowym w większości lądując na lekkich minusach.

Od kilku tygodni stawało się oczywiste, że kolejne odsłony „sagi greckiej” nieuchronnie dążą do bardziej lub mniej oczekiwanego rozwiązania. Z jednej strony plan pomocowy w wysokości 45 mld euro został już wcześniej uchwalony, z drugiej natomiast – jego wprowadzenie w życie zaczęło być obwarowywane restrykcjami fiskalnymi, których od Greków zaczęli wymagać Niemcy z samą kanclerz Angelą Merkel na czele. W tym tygodniu okazało się, że nawet ta kwota może nie wystarczyć. Międzynarodowy Fundusz Walutowy zaczął wspominać o poziomie nawet 120 mld euro. Jasnym się stało, że Grecja pracuje sumiennie na miano pierwszego bankruta w historii euro strefy, a rentowność 10-letnich obligacji poszybowała do niespotykanego poziomu 10 proc. Zdesperowany rząd w Atenach bez szemrania zgodził się 3-letni pakiet cięcia wydatków o 24 mld euro, co stanowi 10 proc. greckiego PKB. Pozwoliło to wszystkim odetchnąć z ulgą, szczególnie w perspektywie daty 19 maja, kiedy to Grecy będą musieli wykupić za 9 mld zapadającą część swojego
długu.

Wydaje się, że jak na razie sytuacja została opanowana - zdaniem optymistów na dłużej, zdaniem realistów najwyżej na kilka tygodni. „Kolejka potrzebujących” do euro kasy wcale nie maleje, obniżone w tym tygodniu ratingi Portugalii i Hiszpanii (o niższym ratingu Grecji nikt już nie wspomina) zdają się to potwierdzać. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że rząd w Lizbonie do końca roku będzie zmuszony pożyczyć 25 mld euro, czyli 15 proc. portugalskiego PKB. Czy francuscy i niemieccy podatnicy będą musieli pomóc również innym? O tym przekonamy się zapewne za kilka miesięcy.

Tydzień kończymy w pozytywnych nastrojach, do czego przyczyniły się dobre wyniki spółek zarówno amerykańskich, jak i europejskich, z bankami na czele (brytyjski Barclays czy też hiszpański Banco Santander). Nie zmienia to faktu, że giełdy na Starym Kontynencie są na poziomach najwyższych od 20 miesięcy, co z każdym tygodniem będzie zwiększało chęć zachodnioeuropejskich inwestorów do realizacji zysków.

Azja i Ameryka Łacińska

Bank centralny Japonii utrzymał stopy procentowe bez zmian - podał bank po zakończeniu swojego posiedzenia w piątek. Główna stopa procentowa wynosi nadal tylko 0,10%. Decyzja BoJ była zgodna z konsensusem rynkowym. Rośnie bezrobocie w Japonii. W marcu wzrosła nieoczekiwanie do 5,0% z 4,9% w lutym - to pierwszy wzrost od 4 miesięcy. W lipcu 2009 stopa bezrobocia w Japonii wynosiła rekordowe 5,6%. Bank Japonii utrzymał stopy procentowe bez zmian. W marcu niespodziewanie zaskoczyły nas w Kraju Kwitnącej Wiśni lepsze dane o sprzedaży detalicznej - wynika z opublikowanych w środę informacji Ministerstwa Gospodarki, Handlu i Przemysłu. Sprzedaż detaliczna wzrosła w ub. miesiącu o 0,8% mdm, po wzroście w lutym o 0,9 % przy konsensusie minus 0,6 % mdm. Rdr sprzedaż wzrosła w marcu o 4,7 % po wzroście w lutym o 4,2 %.Bank China Ltd. trzeci największy bank w Chinach pod względem wartości rynkowej, obniża alokację długu wyemitowanego przez kraje z grupy "PIIGS". W I kwartale 2010 r. bank obniżył posiadane papiery
dłużne wyemitowane przez Portugalię, Irlandię, Włochy, Grecję i Hiszpanię o 2,26 mld juanów, do 4,76 mld juanów.

Część analityków uważa, że władze krajów wschodzących powinny podjąć pilne działania, by powstrzymać napływającą falę kapitałów. Jeśli tego nie zrobią, ryzykują powrót wysokiej inflacji oraz wybuch kolejnego kryzysu. Wiele krajów rozwijających się nie jest przygotowanych na przyjęcie dużych ilości kapitału z zagranicy. Fundusze trafiające do tych państw trafiają więc na tamtejsze rynki nieruchomości oraz akcji i przyczyniają się do powstawania baniek spekulacyjnych. Napływ pieniędzy z zagranicy zwiększa też presję inflacyjną. Tak jak nadmierna płynność była przed kryzysem jednym z problemów gospodarczych państw rozwiniętych, tak teraz ma potencjał, by wywołać problemy na rynkach wschodzących. Niektóre państwa rozwijające się starają się już przeciwdziałać ryzyku inflacyjnemu i ograniczać napływ kapitałów spekulacyjnych za pomocą podwyżek stóp procentowych. Stopy poszły w górę już w Malezji, Indiach i Wietnamie. Bank centralny Indii podwyższył stopy po raz drugi w okresie miesiąca. Trzy podstawowe stopy
wzrosły o 25 pkt bazowych. Wysokość podwyżki jest zgodna z oczekiwaniami. Pamiętajmy, że Indie mają największą inflację w grupie G-20, sięgającą prawie 10 proc. Brazylijski bank centralny silnie interweniuje na rynku walutowym, chroniąc tym samym eksporterów przed złapaniem zadyszki po aprecjacji waluty tego kraju. Rezerwy walutowe urosły do poziomów nie notowanych w historii. Nieoficjalnie inwestorzy spekulują, że na kolejnych trzech następnych spotkaniach rada polityki pieniężnej tego kraju może łącznie podnieść stopy procentowe o 75 punktów bazowych. Miniony tydzień upłynął pod znakiem dużej zmienności. Większość indeksów kończy pod wodą w wyniku dużej niepewności o dalsze wzrosty oraz z wyczerpania wcześniejszymi silnymi zwyżkami cen.

Surowce

Zawirowania na rynkach finansowych nie pozostały bez wpływu na rynek surowców. Nie oznacza to wcale, że na tym rynku w przeciągu tygodnia niewiele się działo. Wręcz przeciwnie. Kryzysowa sytuacja fiskalna Grecji oraz słaba kondycja Hiszpanii czy Portugalii przyczyniły się do obniżenia ratingu przez agencję ratingową Standard & Poors. To uruchomiło reakcję łańcuchową, która przyczyniała się m.in. do przeceny euro do dolara. Zazwyczaj w takich sytuacjach (gdy dolar się umacnia) surowce tracą na wartości. Kontrakty terminowe na ropę typu Crude kończą tydzień w okolicach zamknięcia z poprzedniego tygodnia. Baryłka wyceniana jest na 87 dolarów. Wspomniana chęć zrealizowania zysków przez inwestorów najszerzej odbiła się na rynku miedzi. Nie może to dziwić w kontekście wzrostów, jakie można było zaobserwować na tym rynku przez ostatnie półtora roku. Metal ten traci w ujęciu tygodniowym ponad 5,5%, a tona na giełdzie w Nowym Jorku kosztuje 7350 dolarów.

Wyjątkiem tu było złoto, które w takich sytuacjach spełnia rolę bezpiecznej przystani. Inwestorzy częściowo realizowali zyski i uciekali z ryzykownych instrumentów do bezpieczniejszych aktywów, co podnosiło cenę kruszcu. W piątkowe popołudnie za uncję płacono 1175 dolarów, co oznacza tygodniowy wzrost wartości o 1,5%.

Waluty

Miniony tydzień rozpoczął się od umocnienia euro względem dolara. W ostatniej godzinie poniedziałkowych notowań kurs EUR/USD pokonał poziom 1,34 (szczyt z poprzedniego tygodnia) i zatrzymał się nie dużo wyżej przy 1,3415. Wtorek i środa należały już do dolara. Po drodze pojawiło się obniżenie ratingów dla Grecji i Portugalii, co spotęgowało przecenę europejskiej waluty. Wartość minimalną kurs osiągnął w środę w godzinach popołudniowych po 3-centowej przecenie do poziomu 1,3115. Ostatni raz tak tanie euro w stosunku do dolara mogliśmy oglądać rok wcześniej, również pod koniec kwietnia. W drugiej połowie tygodnia euro odrabiało straty i w piątek o godzinie 14-tej kurs kształtował się na poziomie 1,3320. Trend w dalszym ciągu pozostaje spadkowy, a w związku z tym należy się spodziewać kolejnych prób umocnienia dolara. Polski złoty w ujęciu tygodniowym stracił do głównych walut. W środę w szczytowym punkcie kurs oscylował w przypadku EUR/PLN wokół wartości 3,9560, USD/PLN 3,0080, a CHF/PLN 2,76. Nasza rodzima
waluta pozostaje w trendzie wzrostowym. Jej osłabinie póki co należy traktować jako korektę.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)