Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Im gorzej, tym lepiej

0
Podziel się:

Kontrowersyjne jest zachowanie naszej giełdy, w którym można dostrzec ewidentne oczekiwanie na wyczerpanie się potencjału spadkowego na świecie.

Im gorzej, tym lepiej

*Tym, co najbardziej martwi na amerykańskiej giełdzie są znów rosnące obroty w trakcie zniżek. Mimo pokaźnej skali ostatnich spadków nie pozwala to mówić o tym, że zbliżają się do końca. *

Tym samym jeszcze bardziej kontrowersyjne jest zachowanie naszej giełdy, w którym można dostrzec ewidentne oczekiwanie na wyczerpanie się potencjału spadkowego na świecie. W tym kontekście dodatkowo uwagę zwraca wczorajszy spadek DJ Stoxx 600 poniżej dołka internetowej bessy, co oznacza, że kupujący europejskie akcje w ostatnich 12 latach, średnio licząc mają na nich straty.

Taką informację trzeba rozpatrywać w kategoriach popytu i podaży. Proporcje wciąż przesuwają się na korzyść sprzedających. W związku z tym grę, jaką podjęła nasza giełda, najprościej mówiąc polegającą na tym, że im gorzej będzie na świecie, tym szybciej się poprawi, trzeba określić jako ryzykowną. Tym bardziej, że w ostatnich dniach coraz bardziej zauważalna jest presja podażowa na rynkach wschodzących. Ich indeks - MSCI EM - jako jedyny z istotnych dla oceny koniunktury na naszej giełdzie, jest wciąż jeszcze powyżej ubiegłorocznego dołka. Dzieli go jednak od niego już tylko nieco ponad 4%. Jego przełamanie zaś zapowiadałoby przynajmniej kilkunastoprocentową przecenę. Musiałoby to wpłynąć na kondycję naszego parkietu.

Diagnoza dla niego wydaje się w tej chwili dość oczywista. Silną barierą jest luka bessy, utworzona 17 lutego, z górną granicą przy 22,8 tys. pkt. Jej zasłonięcie będzie wyraźnym sygnałem kupna, tym bardziej, że jej utworzeniu, jak również sesji następującej po tym, towarzyszyły bardzo duże obroty. Widać było, że część inwestorów (zapewne OFE)
wykorzystała silny spadek do kupna walorów. Zebranie podaży to jednak zbyt mało, by myśleć o trwalszym ruchu w górę. Do tego potrzebne są realne środki na kupno papierów po coraz wyższych cenach.

Skoro brakuje fundamentalnych powodów do tego, czego kolejnym potwierdzeniem były wyniki naszych spółek z IV kwartału 2008 r., które wykazały łączną stratę, to przesłanek do zwyżki można szukać jedynie w zachowaniu zagranicznych parkietów. Do tego dochodzi świadomość, że warszawska giełda w trakcie obecnej bessy już kilka razy tworzyła zwodnicze wrażenie swojej siły, co potem kończyło się ,,gonieniem" spadających rynków na świecie. Trzeba się liczyć też z takim wariantem.

Skoro uznamy, że nadal sygnałów dla naszej giełdy trzeba szukać na świecie, to wczorajsze reakcje na słowa Bernanke, które zresztą nie były rewolucyjne, trzeba odczytywać pesymistycznie. Inwestorzy liczą się z tym, że 700 mld USD nie wystarczy na poprawę kondycji sektora bankowego, który dotąd nie wykazuje oznak stabilizacji. Bez tego zaś trudno liczyć na ożywienie gospodarcze, gdyż bazuje ono na założeniu, że większa podaż pieniądza pobudzi akcję kredytową, a ta pociągnie za sobą poprawę koniunktury gospodarczej. Ciekawym kontekstem dla tych rozważań będą dzisiejsze dane dotyczące kondycji rynku pracy i sektora usług w USA.

Warto odnotować spadek euro dziś rano w okolice ubiegłorocznego minimum względem dolara. Przełamanie bariery 1,25 USD będzie zapowiadać znaczną aprecjację dolara, która zaś będzie odzwierciedleniem niechęci do ryzyka i złego postrzegania europejskiej gospodarki. To zapewne doprowadziłoby do ataku złotego na ostatnie minima, co zaś stanowiłoby negatywny impuls dla giełdy.

ZOBACZ TAKŻE:

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)