Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Inwestorzy chwytają się każdej iskierki nadziei

0
Podziel się:

O tym, jak bardzo inwestorzy tęsknią za sygnałami, niosącymi choćby cień optymizmu, świadczy reakcja na informację o większym niż się spodziewano wzroście indeksu cen domów za oceanem.

Inwestorzy chwytają się każdej iskierki nadziei

Sierpień kończy się w kiepskich nastrojach. Dziś pesymizm przeważał niemal przez cały dzień. Jednak o tym, jak bardzo inwestorzy tęsknią za sygnałami, niosącymi choćby cień optymizmu, świadczy reakcja na informację o większym niż się spodziewano wzroście indeksu cen domów za oceanem.

Wzrósł on o 4,2 proc., podczas gdy liczono na zwyżkę o 3,5 proc. Skala spadków na europejskich parkietach błyskawicznie się zmniejszyła, a kontrakty na amerykańskie indeksy wyszły niemal _ na zero _. Minimalnie gorszy, niż się spodziewano odczyt wskaźnika aktywności gospodarczej w rejonie Chicago nikogo nie zdeprymował, a znacznie lepszy od oczekiwań indeks zaufania amerykańskich konsumentów poprawę nastrojów inwestorów ostatecznie utwierdził. Euforii nie było, ale w obecnych warunkach nawet powstrzymanie spadków można uznać za sukces.

Polska GPW


Handel na warszawskiej giełdzie zaczął się we wtorek w kiepskich nastrojach. Trudno było oczekiwać optymizmu po sporych poniedziałkowych stratach na Wall Street i sięgającym niemal 3,6 proc. dzisiejszym tąpnięciu w Japonii. Indeks naszych największych spółek tracił na otwarciu 1,5 proc., a WIG zniżkował o 1 proc. Tradycyjnie już lepiej radziły sobie wskaźniki małych i średnich firm, spadając po 0,3-0,4 proc. W ciągu dnia skala spadków minimalnie się zmniejszyła, jednak zmiany były niewielkie. WIG20 przez większą część sesji trzymał się w pobliżu 2380 punktów, zaś rozpiętość wahań sięgała zaledwie 15 punktów.

Nasz rynek nie reagował na niewielką poprawę sytuacji na głównych giełdach europejskich, jaką można było dostrzec przed południem. Spośród największych spółek najmocniej, o ponad 2 proc., zniżkowały walory BZ WBK i Lotosu. Po ponad 1,5 proc. w dół szły akcje KGHM, Pekao i PKN Orlen. W ciągu niespełna godziny prawdziwą metamorfozę przeszło nastawienie inwestorów do papierów Telekomunikacji Polskiej. Na początku sesji wyprzedaż zepchnęła ich kurs o 1,4 poniżej poziomu poniedziałkowego zamknięcia, po kilkudziesięciu minutach zyskiwały one ponad 1 proc. i nie był to jednorazowy wyskok. Lepsze dane zza oceanu radykalnie poprawiły nastroje na naszym rynku. WIG20 zniwelował cały poprzedni spadek i zdołał powrócić nad kreskę. Ostatecznie zyskał 0,71 proc., indeks szerokiego rynku wzrósł o 0,55 proc., a mWIG40 zwiększył swoją wartość o 0,81 proc. Jedynie wskaźnik najmniejszych spółek zniżkował o 0,25 proc. Obroty wyniosły prawie 1,6 mld zł.

Giełdy zagraniczne


W poniedziałek byki na Wall Street starały trzymać resztki fasonu jedynie w pierwszych minutach handlu. Po piątkowych wzrostach nie było jednak ani śladu, a indeksy szybko poszły w dół bez szczególnych powodów. Ściślej rzecz biorąc bez nowych powodów, bo tych nieco starszych nie brakuje. I to pamięć o nich zdominowała nastroje na rynku. Dow Jones, tracąc 1,4 proc., zdołał utrzymać się minimalnie nad poziomem 10 tys. punktów. S&P500 spadł o prawie 1,5 proc. i znalazł się poniżej 1050 punktów. Jeśli kolejne dane makroekonomiczne nie przyniosą choćby cienia optymizmu, trzeba się liczyć z ponownym testowaniem wsparcia w okolicach 1040 punktów. _ Decydującego starcia _ można się spodziewać w piątek, gdy publikowane będą dane o zmianie liczby miejsc pracy w sektorze pozarolniczym.

Rozstrzygnięcie losów koniunktury na tokijskiej giełdzie jest całkiem bliskie, niewykluczone, że dokonało się już dziś. Nikkei stracił 3,55 proc., zbliżając się jednym ruchem w okolice poziomu najniższego od kwietnia ubiegłego roku. Z niedawnego odbicia wyszły nici i droga do dalszych spadków wydaje się nieunikniona. Tym bardziej, że powody są bardzo poważne. Wskaźnik aktywności gospodarczej spadł do 50,1 punktu, czyli znalazł się niemal na granicy dzielącej rozwój od zapaści. Na większości pozostałych parkietów azjatyckich także przeważały spadki, choć ich skala nie była aż tak duża. Shanghai B-Share zniżkował o 0,7 proc., a Shanghai Composite o 0,5 proc. Indeks w Hong Kongu spadł o 1 proc., a na Tajwanie zniżka sięgnęła 1,6 proc.

Inwestorzy w Europie nie mieli wyjścia i zareagowali na poniedziałkowe spadki na Wall Street w jedyny możliwy sposób. Indeksy w Paryżu i Frankfurcie zaczęły dzień od spadków po 1,3 proc. Wskaźnik w Londynie tracił 0,8 proc. Kiepskie nastroje utrzymywały się przez większą część dnia, choć byki próbowały zmniejszyć skalę strat. Szło to nie najlepiej. DAX nie był w stanie wrócić nad poziom 6900 punktów. Coraz bliżej mu za to do dołków z początku czerwca i lipca. Brakowało do nich zaledwie około 60 punktów.

Na parkietach naszego regionu dzień także upłynął pod znakiem spadków, jednak nie były one zbyt duże. Moskiewski RTS tracił 1,5 proc., jednak w Bukareszcie i Pradze indeksy zniżkowały po 1 proc., a w Budapeszcie i Sofii o zaledwie 0,1 proc. Poniedziałkową siłę wskaźnik giełdy ateńskiej dziś z nawiązką _ odchorował _, zniżkując przed południem o prawie 2 proc. Lepsze niż się spodziewano informacje z amerykańskiego rynku nieruchomości, minimalnie gorszy od oczekiwań wskaźnik aktywności gospodarczej w rejonie Chicago i wreszcie wzrost indeksu zaufania konsumentów poprawiły nieco nastroje europejskich inwestorów. O euforii nie było jednak mowy. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 i FTSE zdołały wrócić w okolice poniedziałkowego zamknięcia, a DAX tracił zaledwie 0,1 proc.

Waluty


Poniedziałkowa tendencja spadkowa euro wobec dolara była kontynuowana jeszcze dziś rano. Skończyła się dynamicznym odreagowaniem, gdy kurs wspólnej waluty dotarł do 1,262 dolara. W południe sięgał już 1,269 dolara. Ruchy na rynku walutowym kształtowane są przez nastroje na giełdach i nastawienie inwestorów do ryzyka. Ten ostatni czynnik wyraźnie premiuje dolara, jena i franka. Widać było to bardzo wyraźnie w poniedziałek i dziś przed południem. Odczuła to dość mocno nasza waluta. Jeszcze w piątek wieczorem dolara na rynku międzybankowym można było kupić po 3,1 zł. W poniedziałek _ zielony _ był droższy już o prawie 5 groszy, a dziś trzeba był płacić za niego niemal 3,18 zł. Kurs euro skoczył dziś do 4,01 zł. Za franka trzeba było płacić 3,11 zł, choć złoty podejmował próby zmniejszenia strat.

Podsumowanie


Po poniedziałkowej poprawie dziś rano byki znów straciły z oczu 2400 punktów w przypadku indeksu naszych największych spółek i 42 tys. punktów dla wskaźnika szerokiego rynku. Trzymały się jednak dzielnie, nie pozwalając na zbytnie oddalenie się od tych poziomów. Taka strategia dała efekty, gdy okazało się, że informacje płynące zza oceanu przyniosły cień optymizmu. WIG20 z outsidera europejskich parkietów jednym skokiem znalazł się w czołówce. Ustępował jedynie indeksowi w Budapeszcie, a kluczowe poziomy wsparcia znów się obroniły.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)