Pogorszenie nastrojów na światowych rynkach sprzyja scenariuszowi, że krótkoterminowy trend wzrostowy dobiegł końca. Największa w Stanach Zjednoczonych instytucja oszczędnościowo-pożyczkowa, Washington Mutual, ostrzegła wczoraj, że w pierwszym kwartale może ponieść znaczną stratę.
Notatki z ostatniego posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku nie napawały optymizmem. Wskazanie na ryzyko wystąpienia długotrwałego i groźnego spowolnienia w amerykańskiej gospodarce to nie jest to, na co liczyli szukający zbliżającego się końca problemów. Ceny nieruchomości w USA wciąż spadają, a wczorajszy indeks podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym nie napawa optymizmem (spadek w lutym o 1,9 proc).
Nawet jeżeli najgorsze jest już za instytucjami finansowymi, to gospodarka i przedsiębiorstwa dopiero odczują spowolnienie. Słabe wyniki spółki Alcoa sprawiają, że rynek z obawami czeka na kolejne publikacje wyników. W piątek będzie to General Electric i przy braku ważniejszych danych makroekonomicznych wyniki te będą pilnie przez rynek śledzone. Dodatkowo UBS podał informację, że największy w Australii bank (licząc według wartości rynkowej), Commonwealth, może być zmuszony do pozyskania dodatkowych kapitałów aby pokryć swoje straty. Sektor technologiczny ciążył na rynku, ale jest to powszechne zjawisko przy pogorszeniu rynkowych nastrojów.
Giełda za oceanem po raz kolejny zakończyła się bez większych zmian. DJIA spadł o 0,29 proc, a S&P500 o 0,51 proc. Spadki w Azji były zdecydowanie większe. Nowa fala obaw o stan amerykańskiej gospodarki pociągnęła w dół akcje eksporterów. Nikkei zanotował spadek 1,05 proc. Pewnym pocieszeniem jest tu obrona poziomu 13 000pkt przez japoński indeks.
Na warszawskim parkiecie WIG20 obronił barierę 3000 pkt, ale już dzisiejsze otwarcie było poniżej tego poziomu. Najbliższe ważne wsparcie znajduje się na 2970 pkt i dziś popyt nie odda go tak łatwo. Widać, że dużo jeszcze brakuje do powrotu do zdecydowanych spadków. Trend boczny przy obecnych poziomach to raczej optymistyczny scenariusz.
