Płaskie notowania na Wall Street i brak danych makro zaowocowały sesją, której przebieg należy określić dwoma słowami - płasko i bez emocji.
W istocie dzisiejsze notowania modelowo wpisały się w konsolidacyjny nastrój, który zapanował na GPW już w poprzednim tygodniu. W efekcie przebywający na wąskiej półce WIG20 pozostał zamknięty pomiędzy szczytem z 2 kwietnia i dołkiem z 3 kwietnia, które oddalone są od siebie o około 3 procent wartości indeksu.
Nie znaczy to jednak, iż sesja nie mała swojej własnej historii. Czerwone zamknięcia w USA i pogorszenie nastrojów na rynkach azjatyckich wymusiły na WIG20 otwarcie kosmetycznym spadkiem. W kolejnych godzinach rynek radził sobie lepiej prowadzony głównie ociepleniem w Niemczech i plusami amerykańskich futures indeksowych. W końcówce sesji notowania były już czystą kopią zachowania innych rynków a efektem tego było zamknięcie po zielonej stronie, które dodało indeksowi dwudziestu największych spółek 0,7 procent wartości.
Wszystko wskazuje na to, iż również czwartkowa sesja nie przyniesie rynkowi większych emocji. Małej wagi dane makro i brak wyników ważnych spółek skazują graczy na oczekiwanie kwartalnego raportu amerykańskiej spółki General Electric. Zgodnie z planem raport GE ma pojawić się przed otwarciem piątkowych notowań na Wall Street i dopiero wówczas można oczekiwać jakiegoś przesilenia. Wcześniej zmiany na rynku może przynieść tylko czynnik techniczny.
W tej perspektywie patrząc na wykresie WIG20 walczą ze sobą dwa scenariusze. Pierwszym jest prospadkowa formacja podwójnego szczytu, której potencjał spadku jest minimalny i nie zagrażający nawet luce w rejonie 2686 pkt. Drugim jest silnie prowzrostowy układ w ramach schematu ruch - konsolidacja - ruch, którego zasięg trzeba szacować na 250 pkt. Jednak do czasu pokonania konsolidacji trudno dawać przewagę, któremuś z nich. Pozostaje oczekiwanie na wybicie lub przynajmniej zanegowanie jednego ze tych scenariuszy.