Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Kontrowersyjny optymizm Bernanke

0
Podziel się:

Mimo kolejnego w ostatnim czasie imponującego wzrostu na amerykańskim parkiecie, nie widać powodów, by zmieniać opinię o jego średnioterminowych perspektywach.

Kontrowersyjny optymizm Bernanke

Dostaliśmy natomiast wczoraj potwierdzenie założenia, że to bariera 800 pkt ma dla S&P 500 dużo większe znaczenie niż ubiegłoroczny dołek. Stanowi silny opór. Bez powrotu powyżej niego trzeba spodziewać się kontynuacji ruchu w dół. Podobnie jest z naszą giełdą. W jej przypadku oporem jest poziom 22,5 tys. pkt dla WIG. Dla europejskiego DJ Stoxx 600 barierę stanowi ubiegłoroczne minimum. Bez anulowania tych silnych sygnałów sprzedaży, jakie w ostatnim czasie pojawiły się na rynkach akcji nie może być mowy o nadejściu lepszych czasów.

Wczoraj, mimo pojawienia się sporej liczby danych makroekonomicznych, uwagę przykuło przede wszystkim wystąpienie Bena Bernanke. Powiedział, że recesja ma szanse zakończyć się w 2009 r., jeśli uda się poprawić kondycję branży bankowej oraz ustabilizować rynki finansowe. Można było to odbierać dwojako. Optymistycznie, bo mowa była o końcu dekoniunktury. Negatywnie, bo nadejście ożywienia przesuwa się coraz bardziej na przyszły rok, zamiast II połowy tego roku, na co liczy większość obserwatorów rynku. Do tego zapowiedź poprawy była warunkowa. Po sporych zniżkach z poprzednich dni inwestorzy chcieli te słowa odczytywać korzystnie. Niemniej jednak musimy pamiętać, że w zakresie poprawy sytuacji branży bankowej, wciąż niewiele się dobrego stało. Zatem postawiony przez Bernanke warunek obecnie nie jest spełniony.

Symptomatyczne są pojawiające się opinie znanych inwestorów i ekspertów. Pamiętamy, że w ostatnich dniach profesor Nouriel Roubini zapowiadał upadek któregoś z banków centralnych. Wczoraj natomiast Bill Gross z Pimco, największego na świecie funduszu obligacji, zabrał głos w dyskusji nad nacjonalizacją banków. Stwierdził, że zamiast niej potrzebne są działania stymulujące wzrost akcji kredytowej i ograniczające liczbę zajęć domów w wyniku niespłacenia przez Amerykanów kredytów hipotecznych.

Z tą drugą kwestią korelowały dane mówiące o rekordowym spadku cen domów w USA w grudniu. Indeks S&P/Case Schiller poszedł w dół o 18,6% r/r. Wpływ na to ma między innymi podaż wynikająca z zajęć domów. Spadek cen przyczynia się natomiast do erozji wartości majątków Amerykanów i w efekcie ogranicza ich zdolność do konsumpcji. Zapowiedzią, że będzie ona nadal maleć był spadek lutowego wskaźnika nastrojów konsumentów Conference Board do rekordowo niskiego poziomu (dane są zbierane od 1967 r.). W kontekście cen domów i presji podażowej interesujące będą dzisiejsze dane o ich sprzedaży na rynku wtórnym w USA w styczniu.

Ciekawa była też wypowiedź Roberta Prechtera, który jest znany z zapowiedzi krachu z 1987 r., a także obecnej bessy. Podpowiada on zamknięcie krótkich pozycji na amerykańskim parkiecie ze względu na nasilający się chaos na rynkach finansowych i niemożność przewidzenia rozwoju zdarzeń. Wyraźnie zaznacza jednak, że zaleca jedynie realizację zysków, ale nie otwieranie długich pozycji. Taka diagnoza rzeczywiście dobrze pasuje do obecnych warunków. Skala zniżek jest na tyle duża, że oczywiste jest oczekiwanie na duże i gwałtowne odbicie, a jednocześnie nie ma racjonalnych przesłanek ku niemu.

Dzisiejsza decyzja RPP nie będzie miała większego znaczenia dla rynków akcji i obligacji, będzie istotna dla rynku pieniężnego, który dyskontuje dalsze obniżki. Dla złotego i obligacji dużo ważniejsze są wydarzenia na świecie, jak na przykład wczorajsze ostrzeżenie Standard&Poor's przed kryzysem w naszej części świata.


giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)