href="http://direct.money.pl/idm/"> Ubiegły tydzień nie był szczęśliwy dla posiadaczy akcji oraz długich pozycji. Indeksy warszawskiej giełdy przebiły nie tylko sierpniowe dołki, ale w przypadku WIG-u, również linię trendu wzrostowego trwającej od 2003r hossy.
Indeks szerokiego rynku spadł aż o 8,1 proc, o jeszcze więcej, bo o 14 proc. spadł indeks średnich spółek. Na wykresach dziennych mWIGu oraz sWIGu uformowało się już sześć czarnych świec.
Giełdom nie pomogło wystąpienie Bena Bernanke zapowiadające cięcia stóp procentowych, być może rynki w końcu zauważyły, że nie lekarstwo jest najważniejsze, tym bardziej, gdy powoduje groźne efekty uboczne. Wizja spowolnienia gospodarczego odbija się na światowych rynkach. Indeks WIG20 zakończył poprzedni tydzień na poziomie 3210,63 pkt. i dziś po spadkach za oceanem oraz w Azji bykom może być trudno bronić kolejnych poziomów.
Przy panujących obecnie nastrojach na giełdach zejście poniżej 3000 pkt wydaje się być bardzo prawdopodobne. Z analizy przeprowadzonej przez GPW wynika, że w tym tygodniu 50 proc. ankietowanych analityków spodziewa się wzrostów na giełdzie, przy 17 proc. obstawiających spadki. Większość zazwyczaj nie ma racji na giełdowym parkiecie, o czym wiele razy się przekonaliśmy.
Na spadki wskazuje również otwarcie kontraktów terminowych na WIG20, które o godz. 9 spadały o 0,75 proc. Na lekkich minusach rozpoczynają również dzień giełdy europejskie. Pocieszające jest to, że są to lekkie minusy, podobnie jak notowania kontraktów za oceanem, które też pozostają na lekkich minusach.
W tym tygodniu powinno dojść do słabej korekty ostatnich spadków, której zasięg może dodatkowo zostać ograniczony w przypadku gorszych wyników kwartalnych firm jak Citigroup lub JPMorgan.