Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Miedź pobiła rekord wszech czasów

0
Podziel się:

W poniedziałek, ostatni dzień czerwca, WIG20 rozpoczął notowania na plusie jednak zachowanie indeksów Eurolandu sprzyjało stronie podażowej, co zaowocowało szybkim zejściem w dół i ustanowieniem nowego minimum rocznego.

W poniedziałek, ostatni dzień czerwca, WIG20 rozpoczął notowania na plusie jednak zachowanie indeksów Eurolandu sprzyjało stronie podażowej, co zaowocowało szybkim zejściem w dół i ustanowieniem nowego minimum rocznego.

Strona popytowa zmobilizowała się i odrobiła część straty, ale sesja mimo wszystko zakończyła się na minusie. Kolejny dzień to kolejne roczne minima WIG20 i tym razem już zdecydowanie większa przecena ponad 1%. Tego dnia w centrum uwagi znalazły się akcje spółek, w których istotne udziały ma p. Leszek Czarnecki. Pojawiły się informacje o współpracy inwestora z tajnymi służbami PRL. Reakcja rynku była negatywna, bowiem Getin odnotował największy spadek spośród wszystkich spółek z WIG20 (stracił blisko 6,5%). Inwestorzy obecnie wykorzystują każdy pretekst, nawet niezwiązany z biznesem spółek do sprzedawania walorów.

Straciły również akcje Noble Banku (-8%) oraz LC Corp. (-9%), w których również znaczącym udziałowcem jest wspomniany inwestor. Środowa sesja zakończyła się niewielkim wręcz symboliczny wzrostem indeksu największych spółek i była to jedyna dodatnia sesja w minionym tygodniu. W czwartek, po bardzo słabej sesji za Oceanem, rozpoczęliśmy mocnym uderzeniem podaży. Otwarcie WIG20 1% ,,luką bessy", poniżej dołka (w cenach zamknięcia) z czerwca 2006 wyglądało bardzo nieciekawie. Byki jednak zmobilizowały się i wyprowadziły odbicie. Ostatnia sesja tygodnia zapowiadała się mało interesująco. Brak danych makroekonomicznych w kalendarium i święto w USA wróżyły marazm.

Obroty na całym rynku do południa nie przekraczały 300 mln co dobitnie potwierdzało wcześniejsze przypuszczenia. Zachowanie drugiej linii kolejny tydzień z rzędu wypadło zdecydowanie gorzej niż blue chipów. Indeks MWIG40 w tydzień stracił około 9%, SWIG80 około 7%, co w porównaniu z WIG20 około 3% wypada bardzo słabo. Indeks średnich spółek skorygował 2/3 pięcioletniej fali wzrostowej, a małych spółek ponad połowę. Z technicznego punktu widzenia są to potencjalnie dobre miejsca na wyprowadzenie odbicia, ale póki co nie widać żadnych prób obrony i wyprowadzenia kontry ze strony popytowej. Najbliższe wsparcie dla WIG20 to czwartkowe minima, a w dalszej kolejności dołek intraday 2449 pkt. z 13 czerwca 2006. Najbliższy opór to okolice 2620 pkt. które tydzień wcześniej były przez kilka dni wsparciem dla
indeksu.

Japonia, Chiny, Indie

Po próbie wybicia w połowie czerwca nie udało się wykazać siły inwestorom i w dalszym ciągu indeks giełdy japońskiej wykazuje trend spadkowy. Obecny tydzień był pod wpływem silnym niedźwiedzi, którym udało się w trakcie każdej sesji nie dać dojść do głosu popytowi. Mimo iż yen deprecjonował z poniedziałkowych minimów 105 do piątkowego południa na poziomie 106.7 sprzyjając blue chipom to indeks Nikkei225 stracił w tym okresie 2.28%. Opublikowane we wtorek raporty kwartalne indeksu Tankan za usługi i przemysł wykazały lepsze od prognoz wyniki ale były gorsze od tych za pierwszy kwartał co odbiło się niewielkim spadkiem w tym dniu na giełdzie o 0.13%.

Długi weekend w Stanach Zjednoczonych z uwagi na Dzień Niepodległości spowodował wyczekiwanie inwestorów w Japonii na dalszy rozwój sytuacji za oceanem, która ma duży wpływ na nastroje panujące w Tokyo.

Z kolei w Shanghaiu mamy kontynuację podaży, która zebrała duże żniwa w maju a szczególnie w czerwcu powodując obniżenie indeksu Shanghai Composite Index z poziomu 3459pkt do 2736pkt. Obecny tydzień podobnie jak w Japonii miał charakter podażowy, jedynie tylko środek tygodnia był małym światełkiem nadziei dla inwestorów, kiedy w środę indeks zamknął się neutralnie a czwartek zyskał prawie 2%. Było to po kłosie głównie wyniku decyzji władz Tajwanu, który zdecydował się zwiększyć przepływ kapitału inwestującego w akcje w Chinach. Na spadki wpływają największe blue chipy takie jak Sinopec czy PetroChina z obawy na zwiększenie kosztów produkcji. Yuan utrzymuje w dalszym ciągu trend aprecjacji. W przeciągu czerwca yuan umocnił się do dolara z poziomu 6.93 do 6.85. W ujęciu tygodnia indeks SCI stracił 2.83% zaś w samym czerwcu 20%.

Natomiast na równie istotnym parkiecie azjatyckim jakim jest giełda w Bombaju, rozwój sytuacji w ostatnich dwóch miesiącach przypomina to co działo się w Chinach. Bieżący tydzień przyniósł wiele emocji inwestorom bowiem indeks notował zarówno wysokie spadki i wzrosty. Po zaciśnięciu w zeszłym tygodniu polityki monetarnej nie jest przesądzone że była to ostatnia taka decyzja bowiem obawy o wzrost inflacji są w dalszym ciągu aktualne a sytuacja na ropie może przyczynić się do tego. Z uwagi na taki rozwój sytuacji przecenionych zostało większość blue chipów a szczególnie akcje sektora bankowego.

W okresie od 27 czerwca do 1 lipca w trakcie trzech sesji indeks spadł o 1460pkt. W środę indeks BSE30 zyskał 5.42% by następnego dnia stracić 4.18%. To pokazuje jak duża zmienność występuje w ostatnim czasie. Jednak lokalni analitycy rynkowi przekonują iż warto pozostać na rynku i nie sprzedawać gdyż rynek w ciągu pół roku przecenił się o 38% a wskaźnik cena do zysku jest obecnie na poziomie blisko 16, przypominając iż niższy poziom wskaźnika był 2005 roku. W ujęciu tygodnia indeks blue chipów BSE30 stracił 2.19% a w samym czerwcu 15%.

Europa Zachodnia

Rekordowo droga ropa, rosnąca inflacja w strefie euro oraz spodziewana odpowiedź Europejskiego Banku Centralnego w postaci podwyżki stóp procentowych - to główne wydarzenia mijającego tygodnia na rynkach Starego Kontynentu. Główne zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu tygodniowym zgodnie wylądowały na około 3-procentowych minusach, negatywnie wyróżnił się parkiet londyński tracąc nawet około 6 proc.

Jeśli poniedziałkowa wstępna publikacja o czerwcowej inflacji w strefie euro na poziomie 4 proc. będzie bliska prawdy, mamy do czynienia z najwyższym wzrostem cen w całej historii Eurolandu. Wprawdzie Prezes ECB Trichet na czwartkowej konferencji zasugerował, iż być może w najbliższym czasie nie będą potrzebne następne podwyżki stóp, jednak nie poprawiło to humorów inwestorów na tyle, aby cały tydzień zapisać po stronie plusów. Następnym negatywnym czynnikiem są kolejne rekordy cen ropy naftowej, co negatywnie wpływa na nastroje inwestorów na wszystkich rynkach globalnych, europejskich nie wyłączając.

Zmienne wieści napływały z sektora bankowego. Z jednej strony tradycyjnie ,,nie śpią" obawy o kolejne odpisy w bilansach europejskich banków. Z drugiej strony, Deutsche Bank oraz rekordzista w odpisach, szwajcarski UBS, spodziewają się w najbliższych kwartałach dodatniego wyniku finansowego, co może zwiastować, iż sektor bankowy najgorsze ma już za sobą, ale jest to dosyć odważna teza.

Na uwagę zasługuje relatywnie gorsze zachowanie się giełdy londyńskiej, być może jest to efekt rosnącego bezrobocia oraz złych odczytów indeksów PMI w Wielkiej Brytanii. W nadchodzącym tygodniu europejscy inwestorzy tradycyjnie będą uzależnieni od wieści zza oceanu oraz sytuacji na rynku ropy naftowej.

Europejskie Rynki Wschodzące

Pierwszy tydzień lipca nie przyniósł uspokojenia nastrojów na giełdach regionu, które kontynuowały spadki wzorując się na rynkach bardziej rozwiniętych. Końcówka tygodnia na większości indeksów europejskich rynków wschodzących przyniosła nowe minima roczne. Duża awersja do ryzyka przekłada się na negatywny sentyment dla inwestycji w akcje spółek notowanych na giełdach emerging markets. Zmianę sentymentu można zaobserwować w wypowiedziach analityków, którzy jeszcze pod koniec zeszłego roku chóralnie zapowiadali uniezależnienie rynków rozwijających od największej gospodarki światowej ,,Uniezależnienie się to mit. Rosnący niepokój w związku z inflacją w krajach zachodu odcisnął swoje piętno na rynkach wschodzących - wzrosły spready obligacji, a rynki akcji zanurkowały" Nigel Rendel, starszy strateg ds. rynków wschodzących w RBC Capital Markets.

Inflacja jako jeden z głównych powodów przyszłego osłabienia gospodarek pojawia się w większości komentarzy analityków. Tak diametralna zmiana nastawienia analityków może dla rynków akcji oznaczać zbliżający się koniec spadków.

Zmiana nastawienia do inwestycji w regionie przekładająca się na spadki cen akcji oraz długu, nie odcisnęła swojego piętna na rynku walutowym. Czy waluty regionu staną się ostatnią ofiarą kryzysu zaufania do rynku okaże się w najbliższej przyszłości, na razie świętują tryumfy, a analitycy walutowi prawie jednomyślnie stawiają na dalsze ich umocnienie.

Z danych makro w mijającym tygodniu mieliśmy figury za maj potwierdzające kryzys, który przeżywają gospodarki krajów nadbałtyckich: produkcja przemysłowa Estonii -6,7% rdr (jest to największy spadek od 1999 r.), sprzedaż detaliczna Estonii -3% rdr, produkcja przemysłowa Łotwy - 8,5% rdr.

Stany Zjednoczone

W minionym tygodniu amerykańskie indeksy bezskutecznie szukały krótkoterminowego dna. Trzeba przyznać, że siły podaży są w ostatnim czasie bardzo przekonujące i wytrwałe. Prawdopodobnie minie jeszcze kilka sesji zanim udeptany zostanie grunt pod korekcyjne odbicie. W przyszłym tygodniu rozpoczynają się publikacje raportów kwartalnych spółek i będzie to na pewno ciekawy tydzień. Niepokój na rynku nadal stymulowany jest przez te same czynniki: potencjalne bankructwa, straty, żyłowanie cen ropy. Obecne okoliczności są tak niecodzienne, że np. potencjalne bankructwo danego koncernu zakładają analitycy firmy, która sama jest w poważnych tarapatach. Tak jest przecież w wypadku GM i Merrill Lynch.

Dane makro z minionego tygodnia potwierdzają słabość i kurczenie się gospodarki USA od końca 2007 roku. Dane z rynku pracy za czerwiec były słabe, sektor pozarolniczy stracił więcej miejsc pracy niż oczekiwano. Stopa bezrobocia pozostała na niezmienionym poziomie. Publikacja indeksu ISM sektora usług objawiła osłabienie w czerwcu i ponowną penetrację obszarów recesyjnych. Amerykanie zakończyli tydzień wcześniej, z okazji Dnia Niepodległości główne parkiety zakończyły pracę w czwartek, 3 godziny wcześniej niż zwykle. Nie należy oczekiwać, że ten przedłużony weekend podziała jak balsam na inwestorów, raczej można spodziewać się dużej zmienności w obliczu okresu publikacji danych kwartalnych.

Surowce

Kontrakty na ropę typu Brent na giełdzie w Londynie wzrosły o 2%, natomiast ceny utrzymują się przy swoim historycznym szczycie 146,58 dolarów za baryłkę wyznaczonym 3 lipca br. Obecna cena to 144 $/bbl. Dane z amerykańskiego Departamentu Energii informowały o spadku zapasów, jednak wzrosły zapasy produktów gotowych, w tym benzyny. Dane te, jak już wcześniej wielokrotnie się zdarzało, miały jednodniowy wpływ na ceny. Według króla Arabii Saudyskiej (kraj ten produkuje 2/5 światowej produkcji) ceny ropy pozostaną wysokie ze względu na wpływ kapitału spekulacyjnego oraz podatków i nie spadną nawet pomimo wzrostu podaży ze strony OPEC.

Doskonałym przykładem jest tu zachowanie się cen po podaniu informacji o zwiększeniu podaży przez Arabię Saudyjską. Wzrost wydobycia zapowiedział także Kuwejt, Libia i Algieria, co w ,,normalnej" sytuacji sprowadziłoby ceny mocno w dół. Widać wyraźnie, że inwestorzy nie mają na razie zamiarów obstawiać krótkie pozycje na ropie. Dużym sygnałem co do kierunku podążania cen będzie zachowanie się inwestorów przy kolejnej psychologicznej granicy 150 dolarów za baryłkę. Charakter przebicia tego poziomu będzie wiele mówił o presji (lub jej braku) do dalszych wzrostów cen.

Miedź pobiła rekord wszech czasów ustanawiając cenowy rekord na poziomie 9090 dolarów za tonę w transakcjach intraday (poprzedni szczyt to 8995$/t). Tona miedzi na Londyńskiej Giełdzie Metali kosztuje 8675 dolarów co stanowi ponad 2,5% w ujęciu tydzień do tygodnia. Rekord został ustanowiony głównie pod presją osłabiającej się amerykańskiej waluty. Po osiągnięciu rekordowego poziomu ceny cofnęły się poniżej wsparcia (poprzedni szczyt). Następny tydzień może przynieś spadki na tym rynku głównie za sprawą kończących się strajków w Peru (największy producent miedzi na świecie), które trwały od 30 czerwca i dość poważnie wpłynęły na wydobycie w kopalniach.

Ceny złota na rynku spot pozostają na zbliżonych poziomach w porównaniu z poprzednim tygodniem. Złoto z technicznego punktu widzenia utrzymują się nieco powyżej wsparcia wyznaczonego na poziomie 930 dolarów za uncję. Odbicie się cen od tego poziomu mogłoby świadczyć o podejściu cen do oporu (150$/oz) i dopiero przebicie tego poziomu byłoby silnym sygnałem do dalszych wzrostów. Na rynku istnieją obawy o stabilność geopolityczną ze względu na ewentualną izraelską akcję zbrojną przeciwko Iranowi. To miałoby znaczący wpływ na ceny żółtego kruszcu a konsekwencją byłby ich drastyczny wzrost.

Waluty

Ubiegły tydzień na rynkach walutowych można podzielić na dwie fazy. Z początkiem tygodnia inwestorzy kupowali euro umacniając tą walutę względem dolara. Pokonany został ważny opór na poziomie 1,5840 i mówiło się nawet o możliwości sforsowania szczytów z drugiej połowy kwietnia. Oznaczałoby to wzrost euro do ponad 1,6. Tak się jednak nie stało, gdyż czwartkowy komunikat Europejskiego Banku Centralnego doprowadził do pokaźnej przeceny wspólnotowej waluty. Co prawda stopy podniesiono zgodnie z oczekiwaniami o 25 pkt. bazowych, ale retoryka prezesa ECB nie była tak jastrzębia jak oczekiwano.

Decyzja nie oznaczająca rozpoczęcia cyklu podwyżek sprowadziła kurs EUR/USD do około 1,57. Po silnej wyprzedaży euro możliwa jest krótka korekta, ale po niej można spodziewać się dalszego umacniania dolara w kierunku dołu kreślonego od maja kanału bocznego. Z kolei nasza rodzima waluta bardzo się umocniła. Z wypowiedzi RPP wynika, że możliwe są dalsze podwyżki stóp. Prof. Dariusz Filar mówi, iż wyższe oprocentowanie w strefie euro rozszerza pole manewru dla Rady a prezes NBP Sławomir Skrzypek stwierdził, iż w razie konieczności Rada może zdecydować się na kolejną podwyżkę przed październikową projekcją inflacji. W konsekwencji złoty jest rekordowo mocny. Najpierw ustanowił rekord w stosunku do dolara amerykańskiego taniejącego prawie do 2,10, a po decyzji ECB umacniając się w stosunku do euro do poziomu poniżej 3,33. W konsekwencji dolar jest najtańszy od 15 lat, a euro pokonało swoje minimum z czerwca 2001 roku na poziomie 3,34, które teraz będzie oporem.

Raport przygotował zespół Doradców Finansowych Xelion w składzie:

Łukasz Bugaj, Jarosław Godyń, Tomasz Kacprzak, Michał Kurpiel, Jacek Pacholczyk, Adam Piotrowski, Tomasz Ray-Ciemięga, Piotr Trzeciak, Paweł Zawistowski

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)