Bardzo niskie otwarcie wczorajsze sesji odzwierciedlało nastroje panujące na rynku. Po silnych spadkach na giełdach amerykańskich i azjatyckich WIG 20 rozpoczął notowanie na poziomie 2904,90 pkt, co oznaczało tąpnięcie indeksu o 4,6 proc.
W ciągu następnych dziesięciu minut wyznaczyliśmy minimum sesji testując poziom 2880 pkt. I mimo całej sesji nerwowej indeks blue chipów nie zszedł już niżej. Nie wystarczyło kupującym siły na powrót indeksu ponad 3000 pkt - zabrakło do tego dwóch punktów. Ostatecznie WIG20 zamknął się na poziomie 2935,09 pkt. Zamknięcie w okolicach sesyjnych maksów byłoby pozytywnym sygnałem dla strony popytowej, ale i tak pocieszające jest to, że niskie otwarcie nie wywołało kolejnej lawiny wyprzedaży. Obroty w trakcie sesji wyniosły ponad 3,4 mld złotych i były to najwyższe obroty w tym roku. Brak spadku dynamiki produkcji przemysłowej w Stanach oraz wyższe od przewidywanych napływy kapitału pozwoliły na zielony początek sesji za oceanem, ale sesja skończyła się na lekkim minusie. Opublikowana została wczoraj Beżowa Księga obrazująca kondycję amerykańskiej gospodarki, z której wynika, że w USA obserwujemy spowolnienie wzrostu gospodarczego, ale jeszcze nie recesję.
Wzrosty na parkietach azjatyckich zostały zapoczątkowane przez spółki z sektora technologicznego, Samsung wzrósł o 5,7 proc. - najwięcej od 6 miesięcy, a Nikkei zakończył sesję prawie dwuprocentowym wzrostem. Daje to nadzieje, że dziś również na naszym parkiecie dojdzie do korekty spadków. Najważniejsze będzie zamknięcie luki bessy, która ukształtowała się wczoraj. Samo wyjście ponad 3000 pkt niczego jeszcze nie przesądzi i jeśli byki chcą choć w krótkim czasie dominować to potrzebne zamknięcie indeksu WIG20 powyżej 3050 pkt.
