Piątkowa sesja pomimo dość dobrego otwarcia nie zdołała poprawić ogólnego obrazu rynku. Początkowe wzrosty zostały skutecznie wykorzystane przez inwestorów do skracania ich pozycji na akcjach, co ostatecznie spowodowało zamknięcie się indeksów poniżej poziomu osiągniętego w czwartek.
Sesja za oceanem nie napawa również optymizmem, którego starczyło tam jedyni na chwilę. Zapowiadany na ten rok deficyt budżetowy USA na poziomie blisko 160 mld USD i coraz bardziej oddalająca się w czasie poprawa kondycji amerykańskich spółek utrzymuje pesymizm na tamtejszym rynku kapitałowym. Do tego nałożyły się kolejne słabe dane makro o optymizmie konsumentów, co nie wróży dobrze na najbliższe miesiące.
U nas z kolei nadal czekamy na program nowego ministra finansów, który jest zapowiadany na wtorek. Jak donosił premier nowa strategia ma zawierać również niekonwencjonalne rozwiązania, co obecnie jest traktowane przez inwestorów jako czynnik znacznego ryzyka. Dlatego nie wydaje się, by przed wtorkiem możliwe były ruchy prowadzące do zwrotu na rynku. Dziś będzie raczej niemrawo, ospale i w dół.
Z danych które dziś zostaną przedstawione watro zwrócić uwagę na te z godziny 14:30 - zapasy w amerykańskim biznesie w maju. Prognozy zakładają och spadek o 0,1 proc. Z kolei u nas około godziny 16:00 GUS poda dane o inflacji za czerwiec. Wydaje się, że po raz kolejny możemy mieć do czynienia z rekordowo niskim wskaźnikiem cen konsumenta.
Reasumując, rozpoczynający się sezon sprawozdawczy polskich spółek, niepewność o program Grzegorza Kołodko i bardzo istotne wyniki finansowe spółek amerykańskich (16 lipca 2002 roku) nie będą sprzyjały podejmowaniu zdecydowanych decyzji inwestycyjnych. Dlatego zakładamy, że dzisiejsza sesja zakończy się umiarkowanymi spadkami przy nikim wolumenie obrotu.