To jednak nie musi pomóc GPW. Po wczorajszej wyprzedaży, która sprowadziła indeks WIG20 do 2330,69 pkt. (-2,12 proc.), a WIG do 39146,97 proc. (-1,84 proc.), gra pod odbicie staje pod sporym znakiem zapytania. Wtorkowa sesja pokazała, że GPW nie dysponuje żadną relatywną przewagą nad parkietami w Europie i Stanach Zjednoczonych. Ponadto, słabe zachowanie innych giełd naszego regionu, w zestawieniu ze słabnącymi walutami, może sugerować odpływ kapitału zagranicznego.
Nie tylko wczorajsza wyprzedaż każe wątpić w możliwości popytu. Niepokoić mogą również opublikowane dziś rano wyniki Telekomunikacji Polskiej. W III kwartale br. spółka wypracowała zysk netto na poziomie 327 mln zł. Przychody spadły do 4,06 mld zł z 4,54 mld zł rok wcześniej, a spółka zapowiedziała spadek przychodów w IV kwartale. Te wyniki są gorsze od rynkowego konsensusu, który ukształtował się na poziomie 360 mln zł w przypadku zysku i 4,18 mld zł w przypadku przychodów.
Wzrost cen akcji Telekomunikacji o 19 proc. w październiku może sugerować, że inwestorzy raczej zakładali pozytywną niespodziankę, niż rozczarowanie. Dlatego wyniki mogą okazać się ciężarem dla rynku. A na pewno reakcja na nie pokaże w jakich nastrojach jest rynek i jak może reagować na kolejne wyniki spółek.
W środę potencjalny wpływ na GPW będą również miały popołudniowe dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych. O godzinie 13:30 zostaną opublikowane wrześniowe dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku (prognoza: 1,3 proc.), a o 15-tej raport o sprzedaży nowych domów (prognoza: 2,6 proc.). Zostanie natomiast zignorowana decyzja Rady Polityki Pieniężnej ws. stóp procentowych. Jest niemal pewne, że Rada stóp nie zmieni.
Wtorkowy spadek indeksu WIG20 o 2,12 proc. do 2330,69 pkt. przyniósł poprzedzoną luką bessy czarną świecę na wykresie dziennym tego indeksu. Ta wczorajsza luka nakłada się na piątkową lukę hossy (2368-2398 pkt.), tworząc podażową formację wyspy odwrotu. Na gruncie analizy technicznej otwiera to drogę do większych spadków.