Wczorajsza sesja z pewnością zawiodła wszystkich tych, którzy liczyli na wyciąganie kursów z okazji zamknięcia półrocza.
Popyt w zasadzie nie starał się niczym zaimponować i jest to widoczne w postaci kolejnej czarnej świeczki na wykresie. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyż czarne świece się mnożą ostatnio na wykresach i to nie tylko WIG-ów, jednak ta wczorajsza świeczka pokazuje, że po chwili zawahania na jakie wskazywało piątkowe doji, ponownie podaż przejęła pałeczkę lidera, co powoduje, że korekta prawdopodobnie będzie, ale niestety jeszcze nie teraz.
Sytuacji nie poprawiła także sesja za oceanem, gdzie DJIA nie zmienił swojej wartości na zamknięciu, mimo, iż we wcześniejszej fazie sesji lekko się zazieleniło i wydawało się, że choć tam inwestorzy będą mogli nieco odetchnąć.
Nie jest to jednak takie proste, gdy z nikąd nie widać oznak poprawy, a media dodatkowo podgrzewają atmosferę przywołując Wielką Bessę lat trzydziestych, a to tylko wspiera niedźwiedzia.
Złą wiadomością jest także ta, że DJIA nie zareagował na nieznacznie lepszy od oczekiwań wskaźnik Chicago, choć prawdę powiedziawszy nie za bardzo jest się z czego cieszyć, gdyż magiczny poziom 50 pkt. nie został przekroczony. Aż tak dobrze nie jest.
W tych warunkach ciężko oczekiwać poprawy na warszawskim parkiecie, a zmienić by to mógł jedynie powrót kapitału. Na to jednak się nie zanosi, bo fundusze kapitału nie mają, a zagranica przy takim kursie waluty nie wejdzie. Tak więc wygląda na to, że wszystko na co w najlepszym razie możemy liczyć to ruch boczny.
Choć i tego nie byłabym taka pewna, gdyż niestety na rynku ciągle jest podaż, a to przy braku popytu oznacza spadki.