Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Niska inflacja to nie wszystko

0
Podziel się:

Niewiele da się powiedzieć o środowej sesji w USA. Można nawet powiedzieć, że zaskakująco mało. Jedynym istotnym raportem makroekonomicznym były dane o inflacji.

Niska inflacja to nie wszystko

Niewiele da się powiedzieć o środowej sesji w USA. Można nawet powiedzieć, że zaskakująco mało. Jedynym istotnym raportem makroekonomicznym były dane o inflacji.

Były one korzystne dla byków. Okazało się, że obawy były nieuzasadnione, bo inflacja wzrosła mniej niż tego oczekiwano (0,2 proc. miara główna i 0,1 proc. bazowa). W skali roku też była niższa od oczekiwań (3,9 procent), co może bardzo dziwić, jako że wszystkie znaki na niebie i ziemi sygnalizowały jej wzrost.

Nie zmieniła się cena nośników energii, ale ceny żywności wzrosły o 0,9 procent, czyli najszybciej od 1990 roku. W nośnikach energii zwracał uwagę duży (2 procent) spadek ceny benzyny, ale to słaba pociecha, bo w kwietniu gwałtownie drożała ropa, a ceny benzyny zazwyczaj są o około miesiąc w stosunku do surowca opóźnione. Jestem przekonany, że za miesiąc zobaczymy zdecydowanie większy wzrost inflacji. Nawiasem mówiąc, jeśli rzeczywiście dynamika wzrostu cen spada to źle to świadczy o popycie. Ale kto by się takimi dywagacjami przejmował. Przecież już we wtorek widać było, że byki potrzebują tylko pretekstu, żeby pognać indeksy na północ.

Gracze na rynku walutowym niespecjalnie przejęli się tymi danymi. Owszem, kurs EUR/USD odrobił przedpołudniowe straty, ale na więcej go nie było stać. Wszyscy przecież wiedzą, że z powodu nieco mniejszej inflacji Fed stóp nie obniży, więc sprzedaż dolara nie ma sensu. Taka słabość byków na rynku walutowym przeceniała ropę (1,3 proc.) i miedź (1,3 proc.). Złoto staniało kosmetycznie (0,1 proc.). W przypadku ropy prześmiesznie brzmią komentarze, w których się mówi, że większy od oczekiwań wzrost zapasów destylatów doprowadził do spadku ceny surowca. Owszem, zapasy destylatów wzrosły nieco mocniej niż tego oczekiwano, ale zapasy ropy praktycznie się nie zmieniły, a zapasy benzyny wyraźnie spadły. To potwierdza moją tezę o niewielkim wpływie, który ten raport wywiera na rynek.

Dane o inflacji i spadek ceny ropy zdecydowanie poprawiły i tak już dobre nastroje na giełdach akcji. Poza tym okazało się, że Freddie Mac (jedna z para-rządowych spółek, która pomaga w finansowaniu rynku nieruchomości) poniosła w pierwszym kwartale mniejszą niż oczekiwano stratę, a sieć sprzedaży detalicznej Macy's poinformowała o lepszych od prognozy wynikach kwartalnych i podtrzymała prognozę na ten rok.

To było wszystko, co mogło rynkiem poruszyć. Jak widać było tego naprawdę niewiele i tylko nastrojom byki zawdzięczają to, że bez problemów udawało im się od początku sesji wyraźnie podnosić indeksy. Jednak na godzinę przed końcem sesji i tuż pod ważnym dla indeksu S&P 500 poziomem (około 1.420 pkt.) pojawiła się chęć do realizacji zysków. Pretekstem stał się spadek kursu Apple. W ciągu godziny NASDAQ wrócił po poziomu wtorkowego zamknięcia, indeks S&P 500 kosmetycznie wzrósł i tylko DJIA wygenerował większą zwyżkę. Nic z tego nie wynikało oprócz tego, że rynek boi się oporu technicznego i czeka na mocniejsze impulsy. Być może pojawią się dzisiaj, bo dzisiejsze kalendarium wypełnione jest po brzegi.

GPW rozpoczęła środową sesję od solidnego wzrostu indeksów, po czym weszła w marazm na poziomie WIG20 o jeden procent wyższym od wtorkowego zamknięcia. Czekano na dane z USA. Uwagę zwracał duży wzrost kursu PGNiG (wynik lepszego od oczekiwań raportu). Ten raport pociągnął w górę również kurs PKN (przed publikacją wyników kwartalnych). Po południu GPW przestała kierować się zachowaniem innych rynków europejskich i indeksy ruszyły na północ.

Ten ruch jednak też nie wypalił, a to zwiększyło chęć do opuszczenia rynku i indeksy zaczęły się osuwać. Byki się jednak nie poddały i miały rację. Już przed publikacją danych w USA indeksy znowu ruszyły na północ. Wydawało się, że po publikacji lepszych od oczekiwań danych o amerykańskiej inflacji ten wzrost przyśpieszy, ale znowu poszliśmy własną drogą i indeks zaczął się osuwać. Bardzo słabo zachowywał się przez cały czas MWIG40. Udało się zakończyć sesję jednoprocentowym wzrostem, ale nie jest to wielkie osiągnięcie.

Mały wzrost i duży obrót sygnalizują, że na rynku panuje duża niepewność. Skoro tak to wczorajsze zakończenie sesji w USA nie będzie miało dla nas wielkiego znaczenia. Dzisiaj publikowane są w Polsce ostatnie raporty kwartalne spółek. To ważne wydarzenie, bo często fundusze podejmują decyzje właśnie po zakończeniu tego okresu. Ostatnio rynek reagował logicznie na publikowane raporty, więc dzisiaj bardzo dobre wyniki Lotosu i PKN mogą przełożyć się na zachowanie rynku jako całości. Do tego dojdą jednak jeszcze amerykańskie dane makro, a taka mieszanka nie daje możliwości postawienia wiarogodnej prognozy na dzisiejszą sesję. Byki na początek mają jednak przewagę.

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)