Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nudna sesja na przeczekanie

0
Podziel się:

Poniedziałek złoty rozpoczął od osłabienia reagując na spadek kursu EUR/USD. Ten ostatni z kolei tracił, bo spadał kurs funta, który w ten sposób reagował na problemy sektora bankowego.

Nudna sesja na przeczekanie

Po publikacji danych makro nasza waluta zaczęła zyskiwać, w czym pomagał jej wtedy już rosnący kurs EUR/USD. Okazało się, że w sierpniu przeciętne wynagrodzenie wzrosło o 10,5 proc., a zatrudnienie o 4,8 proc. Obie te liczby były wyższe od oczekiwań.

Wzrost wynagrodzeń zwiększa prawdopodobieństwo podwyżki stóp, a to zazwyczaj wzmacnia walutę. Tym razem jednak druga część dnia przyniosła osłabienie złotego do obu głównych walut. Powodem nie było kosmetyczne wzmocnienie dolara, ale tylko i wyłącznie realizacja zysków przed posiedzeniem FOCM. Dzisiaj kierunek kursów walut zależeć będzie od tego, co stanie się po posiedzeniu FOMC. Jeśli stopy spadną, a Fed zasygnalizuje, że będą nadal spadały to kurs EUR/USD wzrośnie, a złoty się wzmocni. Uważam jednak, że bardziej prawdopodobna jest realizacja zysków na rynku EUR/USD (o ile FOMC nie obniży stóp o 50 pb.), a co za tym idzie osłabienie złotego.

GPW w poniedziałek bardzo nie chciała poddać się przecenie. Duże spadki indeksów we Francji i w Wielkiej Brytanii nie przekładały się na zwiększenie nacisku podaży w Warszawie. Być może dlatego, że rynek niemiecki był bardzo odporny na negatywne informacje. Co bardziej istotne nasze banki taniały bardzo nieznacznie zdecydowanie nie poddając się trendowi obowiązującemu na innych giełdach.

Traciły przede wszystkim koncerny paliwowe, bo spadała cena ropy. Wystarczyło, że po południu indeksy w Eurolandzie zmniejszyły skalę spadków, a WIG20 natychmiast zbliżył się do poziomu piątkowego zamknięcia. Wtedy to banki zaczęły drożeć. Można powiedzieć, ze była to demonstracja funduszy, które w ten sposób mówiły: popatrzcie, wszędzie banki tanieją, a nasze są najlepsze na świecie i nic im nie grozi. Neutralne zamknięcie sesji i niezwykle mały obrót sygnalizował tylko jedno: wszyscy, oprócz największych ryzykantów, czekali na decyzje FOMC.

Dzisiaj rynek ma problem. Czekać w marazmie na środę, czy wyprzedzić to, co może się zdarzyć dzisiaj po 20.15 (publikacja komunikatu FOMC)? A jeśli dyskontować to, czy założyć, że w USA nastąpi realizacja zysków, czy wręcz przeciwnie, euforia? Bardzo trudno jest postawić prognozę, więc naturalny powinien być po prostu marazm. To, co naturalne rzadko się jednak na naszej giełdzie realizuje, więc wietrzę niespodziankę. Wzrost cen ropy i mały obrót w Warszawie daje szansę bykom na podniesienie indeksów. Wydaje się, że tylko bardzo słabe dane o amerykańskiej inflacji PPI lub kolejne niespodzianki z sektora finansów mogą temu przeszkodzić.

Pierwsza reakcja na komunikat FOMC często jest pułapką

Wydawało się, że w piątek sprawa angielskiego banku Northern Rock została zamknięta, bo Bank Anglii mu pomógł, ale reakcja klientów tego banku (piąty co do wielkości kredytodawca w Wielkiej Brytanii) zaskoczyła chyba wszystkich. Zapanowała klasyczna, dawno niewidziana panika, a klienci ustawiali się w długich kolejkach likwidując rachunki. Nie działały żadne uspokajające zapewnienia. Taki typowy „bank run" jest niezwykle niebezpieczny i sygnalizuje to, o czym pisałem już dawno - pojawiają się symptomy utraty zaufania do całego sektora finansów. Akcje banku drugą sesję z rzędu taniały i to taniały znowu o ponad 30 procent. To musiało negatywnie wpłynąć na cały sektor finansowy. Pomógł niedźwiedziom raport Citigroup, który obniżył rekomendację dla Deutsche Bank oraz dwóch banków angielskich.

Nic dziwnego, że indeksy giełdowe szybko traciły na wartości. Po południu jednak zaczęły odrabiać straty - szczególnie mocny był rynek niemiecki. Liczono oczywiście na pomoc Amerykanów, którzy mało przejmują się europejskimi problemami, a bardzo liczą na pomoc Fed. Początek sesji w USA był jednak niezbyt dobry, więc indeksy spadły. Jednak niemiecki DAX zamknął się właściwie neutralnym zamknięciem. Można powiedzieć, że gracze nie bardzo wiedzieli, co mają robić.

Jeszcze w piątek można było zakładać, że poniedziałek będzie w USA spokojnym dniem, ale tak się nie stało. Powodem niepokoju też była sprawa angielskiego banku Northern Rock. Musiała ona negatywnie wpłynąć na sektor finansowy również w USA. Pogorszyła sytuację informacja o cięciu zatrudnienia przez First Franklin Financial (spółka zależna Merrill Lynch udzielająca ryzykownych kredytów hipotecznych).

Dane makroekonomiczne też zachwycić nie mogły, bo indeks NY Empire State (pokazuje on, jak we wrześniu rozwija się gospodarka regionu Nowego Jorku) spadł 25,1 do 14,7 pkt., z czyli mocniej niż tego oczekiwano. Jednak dane nie miały wpływu na zachowanie rynków. Ten indeks jest stanowczo zbyt zmienny, a poza tym pocichł obawiano się, że spadek będzie jeszcze większy.

Bardzo ciekawe było zachowanie rynku walutowego i surowcowego. Dolar kosmetycznie się wzmocnił, co mogło nieco dziwić przed posiedzeniem FOMC i po słabych danych makro, ale po pierwsze część graczy już realizowała zyski, a po drugie pojawienie się niepokojów w sektorze finansowym zazwyczaj doprowadza do ucieczki kapitałów amerykańskich do domu. Zachowanie kursu EUR/USD bardzo wyraźnie pokazało, że rynki nie zwracają już większej uwagi na słowa Alana Greenspana. W bardzo wielu wywiadach, w których promował on swoją książkę powiedział między innymi, że euro jest na najlepszej drodze do zastąpienia dolara jako światowej waluty. Jeszcze dwa lata temu taka wypowiedź doprowadziłaby do gwałtownego osłabienia dolara.

Surowce zdrożały. Zrozumiały był wzrost ceny ropy (przekroczyła 80 USD), bo po wypowiedziach Bernarda Kouchnera, ministra spraw zagranicznych Francji, rośnie napięcie między Iranem a resztą świata. Powiedział on, że społeczność międzynarodowa powinna być przygotowana na możliwość wojny w razie pozyskania przez Iran broni jądrowej, a na razie UE rozważy ostre sankcje gospodarcze. Miedź i złoto drożały najwyraźniej dlatego, że gracze spodziewali się obniżki stóp procentowych i dalszego osłabienia dolara.

Droga ropa nie wpłynęła pozytywnie na kursy w całym sektorze paliwowym, ale też nie szkodziła szerokiemu rynkowi, a przecież powinna, bo obniży siłę nabywczą amerykańskiego konsumenta. Indeksowi NASDAQ szkodził trochę przegrany przez Microsoft proces antytrustowy z UE. Indeksy od początku sesji spadały, ale gołym okiem widać było, że podaż nie jest agresywna. Gracze czekali jak na zbawienie na koniec sesji, a tak naprawdę na posiedzenie FOMC. Indeksy spadły, ale jak na okoliczności to nie był duży spadek.

Po sesji raport kwartalny opublikowała Adobe - były dużo lepszy od oczekiwań. Kurs spółki wzrósł o 4 procent. Jednak również po sesji Joe Price, dyrektor finansowy Bank of America, powiedział, że obecne zawirowania będą miały znaczący wpływ na wyniki banku. Poza tym E*Trade, broker internetowy, obniżył prognozy o 25 procent z powodu start na kredytach hipotecznych. Gdyby nie posiedzenie FOMC to graczy czekałaby dzisiaj trudna sesja.

Najwięcej uwagi skupia dzisiaj właśnie decyzja FOMC. Prognozowana jest obecnie obniżka o 25 pb. Jeszcze niedawno rynek oczekiwał na redukcję o 50 pb., ale po zeszłotygodniowych wypowiedziach czlonków Fed taka decyzja wydaje się być nieprawdopodobna. Zostałaby zresztą odebrana jako oznaka dużego niepokoju i mogłaby doprowadzić nawet do przeceny akcji. Załóżmy jednak, że obniżka wyniesie 25 pb. Wydaje się, że to już rynek ma po prostu w cenach, a jeśli tak to po początkowym wzroście powinna się rozpocząć realizacja zysków (na rynku walutowym również).

Bardzo często rynek potrzebuje całego dnia, żeby podjąć ostateczną decyzję, więc nie wykluczam, że prawdziwą reakcję poznamy następnego dnia. Gdyby FOMC jednak stóp nie obniżył to reakcja powinna wyglądać odwrotnie - spadek indeksów i kursu EUR/USD, a prawdziwa reakcja następnego dnia. Nie obniżając stóp, ale dając w komunikacie szansę na ich obniżkę Fed upiekłby dwie pieczenia na jednym ogniu. Dałby znać, że nie uważa kryzysu za poważny i dałby nadzieję na pomoc. A przecież na giełdzie najczęściej nie o to chodzi, żeby złapać króliczka, ale by gonić go...

Posiedzenie FOMC przyćmi inne publikacje, ale dla porządku omówię ich możliwy wpływ na zachowanie rynków. Przed południem swój indeks koniunktury opublikuje niemiecki instytut ZEW. Jednak reakcje będzie marginalna i krótkotrwała (tym bardziej, że ZEW w ostatnim roku bardzo się mylił). Na godzinę przed rozpoczęciem sesji w USA dowiemy się, jaka w sierpniu była inflacja w cenach produkcji (PPI). Co prawda Fed nie skupia się na tej miarze inflacji, ale jakąś reakcję (krótkotrwała) zobaczymy. Im wyższa inflacja bazowa tym gorzej dla akcji i lepiej dla dolara. O danych pokazujących ile kapitałów wpłynęło w lipcu do USA możemy zapomnieć. Są konsekwentnie lekceważone.

Zdecydowanie bardziej interesujący będzie raport NAHB, które to stowarzyszenie opublikuje swój indeks rynku nieruchomości. Gdyby nie to, że dane pojawią się na 75 minut przed komunikatem FOMC to mogłyby być motorem sesji. I to tylko wtedy, gdyby były lepsze od prognoz - pomogłoby to bardzo akcjom. W obecnej sytuacji mogą tylko wzmacniać lub osłabiać reakcję po decyzji FOMC. Zwróciłbym też uwagę na publikowany przed sesją raport kwartalny Lehman Brothers. To jednak z firm, która może mieć problemy wynikające z ostatnich zawirowań. Gdyby nie utworzyłaby dużych rezerw to rynek przyjąłby ten raport entuzjastycznie.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)