* Wtorek rozpoczął się równie źle co poniedziałek. WIG20 od otwarcia spadał o dwa procent i testował poziom 1700 pkt.*
Znaczny udział w słabej atmosferze miały podane rano wyniki TPSA, w których spółka ,,pochwaliła" się spadkiem zysku o ponad połowę. Rezultat był znacznie gorszy od prognoz, więc od razu pojawiły się obawy, że nadchodzący sezon wyników może być pełen negatywnych niespodzianek.
Również od rana słabo prezentowały się zagraniczne rynki, co sprawiało, że nadzieje na poprawę malały wraz z każdą godziną. Wszystkie spółki z WIG20 traciły na wartości, ale początkowo opór stawiał jeszcze okrągły poziom 1700 pkt. Podaży nie trzeba było wiele czasu, aby sobie z nim poradzić co szybko powiększyło spadki od 3 proc.
Największym problemem na rynku były tracące 5 proc. TP SA i PEKAO uniemożliwiające choćby najmniejszą poprawę. Popyt nie mając żadnych argumentów do wzrostu jedynie przejmował akcje przy 3 procentowych spadkach, co wpływało na zwiększające się obroty. Pierwszy pozytywny impuls byki dostały dopiero w końcówce. Indeks Case-Shiller cen nieruchomości w Stanach był zgodny z oczekiwaniami, ale pokazał delikatną poprawę sektora mieszkaniowego. Wartość nieruchomości zgodnie z jego wskazaniem spadła w ciągu roku o 18,6 proc., czyli odrobinę mniej niż rekordowe 19 proc. zanotowane w poprzednim miesiącu. Gracze starali się interpretować ten fakt jako szansę na chociaż chwilowe ustabilizowanie sytuacji.
Jedna dobra informacja i szybkie wyjście amerykańskich indeksów na plusy po otwarciu nie wystarczyły jednak do zmiany sytuacji. Rynek zakończył wyraźną trzy procentową przeceną, chociaż ponownie mniejsze spółki poradziły sobie zdecydowanie lepiej. Jutrzejsza sesja powinna przynieść więcej emocji z uwagi na większą ilość danych makro i wyników spółek. Nie wykluczone, że jeżeli Amerykanom uda się utrzymać wypracowaną atmosferę, to jeszcze przed dłuższym weekendem WIG20 odrobi straty z ostatnich dni.