Zeszłotygodniowy rajd byków na Wall Street, który średniej przemysłowej Dow'a dodał przeszło 600 punktów, przerodził się wczoraj w kosmetyczny spadek.
Jego korzeni można szukać w odczycie indeksu ISM, który konsekwentnie pokazuje słabszą siłę przemysłu amerykańskiego. Można jednak potraktować przecenę, jako klasyczną korektę po dynamicznym wzroście i bez większych emocji przeczekać bez podejmowania poważniejszych decyzji.
Wszystko wskazuje na to, że dokładnie ten scenariusz realizowany jest na rynku w Warszawie. Na drugiej z rzędu sesji gracze zredukowali swoją aktywność na tyle mocno, by obrót w indeksie WIG20 był o 30 procent mniejszy od średniej z pięciu sesji tygodnia poprzedniego. Ten fakt pozwala umieścić dzisiejsze, senne zmagania w odpowiedniej perspektywie i nie pochylać się na nad nimi ze szczególną uwagą uznając notowania, za technicznie nieznaczące.
Spadek aktywności graczy staje się w pełni zrozumiały, gdy spojrzy się na wykres WIG20. Po zeszłotygodniowej porażce w okolicach 3600 pkt. i wcześniejszej obronie poziomu 3450 pkt, indeks warszawskich blue chipów znalazł się w modelowej konsolidacji. Dzisiejsza sesja zaczęła się w równej odległości od obu wspomnianych barier i do rozgrzania rynku potrzeba było około dwuprocentowego rajdu w dowolną ze stron. Przy spokojnych sesjach na świecie to nie mogło mieć miejsca i nie miało.
Zapewne kolejne sesje przyniosą więcej emocji, gdyż rynki na świecie będą musiały zmierzyć się z ważnymi danymi z amerykańskiego rynku pracy. Dziś uznaje się, iż właśnie te dane mogą zadecydować o tym, iż 11 grudnia amerykański bank centralny obniży stopy procentowe o kolejne 25 punktów bazowych. - część rynku spekuluje nawet o obniżce rzędu 50 punktów bazowych - czym zapewni bykom dwutygodniowy popas znany w historii pod nazwą rajdu Świętego Mikołaja.