*Podczas wczorajszej sesji mieliśmy dość nietypowy jak na warszawski parkiet obrazek. WIG20 zyskał prawie 1,5 proc., podczas gdy indeksy maluchów zaliczyły spadki. Dziś sytuacja może się powtórzyć, choć wszystko może zależeć od danych w USA. *
Z wczorajszego wzrostu indeksu WIG20, nie wyciągałbym zbyt daleko idących wniosków. Co prawda taki przebieg notowań zapowiadałem w poprzednim komentarzu, jednak daleko mi do stwierdzenia, że wkrótce zaatakujemy szczyty hossy.
Jedna rzecz zwróciła jednak moją szczególną uwagę. Rynek praktycznie ignorował wczoraj złe informacje, a każdy pozytywny fakt, był pretekstem do zwyżki. Z punktu widzenia posiadaczy długich pozycji na kontraktach, czy też akcji wchodzących w skład indeksu WIG20 wczorajsza sesja była całkiem udana. Statystyka rynku mówi jednak co innego o pozostałych inwestorach. Przy 127 akcjach, które zyskały wczoraj na wartości, aż 156 czyli równo 50 proc. zaliczyło spadki.
Wygląda na to, że pary bykom wystarcza tylko na WIG20, zaś na pozostałych spółkach inwestorzy wstrzymują się od zakupów. Dla przebiegu dzisiejszych notowań kluczowe będą dane z USA o godzinie 14.30. Gdy poznamy odczyty PPI (prognoza 0,6 proc. m/m i 3,2 r/r), sesja tak naprawdę się rozpocznie. Nie trzeba nawet wspominać, że przekroczenie tych wartości może zaważyć na ujemnym otwarciu w USA, co bardzo mocno będzie zapewne dyskontowane w Warszawie. Będzie to jednak dopiero przygrywka, do tego co będzie nas czekać w piątek, kiedy poznamy CPI w USA, a wykres WIG20 będzie wyczyniał cuda.