Ponad 35% wartości obrotów na rynku miało miejsce poza 20 największymi spółkami. Zdecydowanie najaktywniej w tym segmencie rynku handlował się Stalexport. W środę była to druga na rynku najaktywniej handlowana spółka, z obrotem ponad 53 mln. Większą wartość wolumenu odnotowała tylko TPSA, 57 mln. Istotniejsze podczas środowej było jednak zachowanie rynku jako całości.
Na otwarciu nastroje było pesymistyczne. Związane to było ze spadkową sesją w USA, a zwłaszcza z słabym zachowaniem Nasdaqa, który spadł poniżej 2000 pkt. Pesymistyczne nastroje nie trwały jednak zbyt długo. Przecena indeksu największych spółek o ponad 1 % była już na tyle atrakcyjna, żeby zachęcić do kupna. Pomimo nienajlepszych nastrojów na giełdach zachodnich przewagę popytu dało się zauważyć od samego początku sesji. Bardzo ważny okazał się poziom 1760 pkt. Spadek WIG20 poniżej tego poziomu podziałał wyraźnie zachęcająco na popyt. Rynek do południa odrobił wszystkie straty, a w końcowej fazie zdołał wyjść nawet na plusy. Dotyczyło to ogólnie wszystkich segmentów rynku, indeksy wzrosły przeciętnie o około 0,3-0,4%. Dosyć wczesny atak popytu świadczy o przewadze wciąż bardzo byczych nastrojów na rynku. Wydaje się, że po kilku gorących sesjach tylko jedna sesja odpoczynku to może być za mało. Kupujący, którzy zostali poza rynkiem chcą natychmiast wykorzystać szansę nieco tańszego kupna akcji. Jeśli ta
strategia okaże się słuszna, to będzie świadczyć to o ogromnej sile trwającej zwyżki. Bardziej prawdopodobne jednak wydaje się kilkusesyjne schłodzenie nastrojów. Nie należy zapominać, że w dużej mierze może to zależeć od sytuacji w naszym regionie. Warto zauważyć, że podobna realizacja zysków miała miejsce w Budapeszcie i Pradze. Jesteśmy więc silnie skorelowani obecnie z regionem i prawdopodobnie silnie uzależni od kapitału zagranicznego, który w tej zwyżce rozdaje karty.