Na otwarciu inwestorzy na naszym kontynencie dobrze przyjęli niezły finisz giełd za Atlantykiem.
Główne indeksy zaczęły w efekcie od sporych wzrostów, ale udany start szybko wywołał realizację zysków. Rynki zaczęły słabnąć schodząc poniżej poprzednich zamknięć, jednak krótko po południu atmosfera ponownie zaczęła się poprawiać, a przy braku danych impulsem stało się zachowanie kontraktów amerykańskich.
Nie było wprawdzie zdecydowanych wzrostów, ale wskaźniki konsekwentnie odrabiały straty. Krótko po rozpoczęciu zaczęły słabnąć giełdy w USA, pociągając za sobą rynki europejskie, które ostatecznie powróciły w okolice wcześniejszych minimów.
WIG20 otworzył się na plusie, ale test oporu w przedziale 1950-1962 pkt. spotkał się z aktywniejszą reakcją podaży. Wskaźnik zaczął się osuwać, na co wpływ miały słabsze nastroje na innych parkietach. W takiej atmosferze upłynęła większość pierwszej połowy sesji, jednak pod koniec nastąpiło wyhamowanie i doszło do odbicia.
Półtorej godziny później straty zostały odrobione, a powyższy opór znów został zaatakowany. Zmagania z tą barierą trwały do końca notowań, a skok na zamknięciu wyniósł indeks na nowe maksima.
Bliskość wsparcia na 1920 pkt. była jednym z elementów dla odbicia, a przebieg sesji lekko poprawił sytuację. Byki szybko odzyskały bowiem siły po krótkim spadku, co oznacza zapowiedź próby powrotu do poziomu 2000 pkt. Na drodze stoi jeszcze górna granica oporu w strefie 1950-1962 pkt., ale pozycja do testu jest dobra.
Sesja za Atlantykiem może wprowadzić pewne wątpliwości, ale determinacja popytu w końcówce wczorajszych notowań powinna je zneutralizować i można oczekiwać, że byki nie zmarnują doskonałej okazji dla pokonania oporu. W trakcie dnia znów może powrócić niepewność, jednak choć należy się liczyć z tym, że podaż nie podda łatwo ograniczenia, to do większego osłabienia nie powinno raczej dziś dojść.
ZOBACZ TAKŻE: