Emocji na rodzimym parkiecie zapewne nie zabraknie. Co w dużej mierze podyktowane jest piątkowym wygasaniem kontraktów terminowych.
Podczas środowej sesji zakupowe nastroje dominowały tylko podczas pierwszych minut. Byki szybko zaprzestały marszu na północ. Obniżka stóp za oceanem była już zawarta w wycenie akcji. Rozpoczęto chłodne kalkulacje i realizacje zysków.
Studzącą oddziaływały spadki na kontraktach futures na S&P500 (-2%) oraz zniżka na zachodzie Europy: DAX (-0,46%) i CAC40 (-0,30%). WIG20 ostatecznie został pogrążony na fixingu i spadł o 3,94% (1776,99pkt), a WIG o 3,05% (27394,24pkt).
W przeciwieństwie do Europy w pierwszej części sesji za oceanem dominowały spadki. Inwestorzy obawiają się konsekwencji decyzji Fed-u. Indeksy mimo wszystko powróciły nad kreskę i gdy wydawało się, że zakończenie sesji wypadnie na kosmetycznych wzrostach, podaż zaatakowała spychając indeksy odpowiednio: S&P500 -0,96%, NASDAQ -0,67%, DJIA - 1,12%.
Do spadków mocno przyczyniły się walory banków. Kolejny amerykański bank (Morgan Stanley) opublikował kwartalną stratę netto. Wyniosła ona 2,2 mld USA czyli 2,24 USD na akcje, analitycy oczekiwali straty 0,34 USD na akcje.
Dzisiejszy poranek przynosi zwyżkę w Japonii (NIKKEI225 0,64%) oraz kosmetyczne wzrosty na kontraktach futures na S&P500 (0,06%). Otwarcie w warszawie może mieć neutralny charakter. Lecz emocji na rodzimym parkiecie zapewne nie zabraknie. Co w dużej mierze podyktowane jest piątkowym wygasaniem kontraktów terminowych.
Dodatkowo wczorajszy powrót poniżej 1800pkt jest negatywnym sygnałem, który może zdopingować podaż do testowania wsparcia na poziomie 1740pkt. Z danych makro poznamy o godz. 14 dynamikę produkcji przemysłowej (-9,8% m/m i -6,5% r/r) i inflacje PPI (-0,2% m/m i 2,3% r/r) w Polsce. Natomiast z USA napłyną odczyty indeksu Fed z Filadelfii (-40pkt) oraz indeksu wskaźników wyprzedających (-0,5%).