Dziś ruszymy prawdopodobnie bez większych zmian, a po ostatnich doświadczeniach trudno oczekiwać pozytywnych reakcji ze strony inwestorów na warszawskim parkiecie.
Warszawski parkiet pokazał, że gorsze zachowanie w ostatnich tygodniach względem innych giełd to nie przypadek. Wczoraj od rana dominowały spadki, nawet gdy na innych europejskich giełdach dominował kolor zielony.
Później, gdy nastroje się trochę popsuły, Europa oscylowała w okolicach zera, a u nas mieliśmy ponad 1 procentowy spadek. Trudno było szukać innego parkietu w Europie z tak dużą przewagą podaży. I to jest problem naszej rodzimej giełdy.
Popyt już od dłuższego czasu jest tak bierny, że nawet niewielka podaż sprowadza indeksy na niższe poziomy. Potwierdzają to utrzymujące się, bardzo niskie obroty. Jedynym pocieszeniem przy wczorajszych spadkach jest rosnąca w tym czasie LOP, która wskazuje na uaktywnianie się popytu.
WIG20 momentami notował ruch w dół o ponad 3 proc, ale sama końcówka sesji przyniosła odbicie od dziennych minimów. Nie działo się nic co mogło przynieść takie spadki, a wczorajsze wyniki spółek były lepsze od oczekiwanych przez rynek.
Dużo łatwiej wytłumaczyć spadki na innych giełdach, gdzie główne indeksy znajdowały się pod ważnymi oporami, których pokonanie nie przyjdzie tak łatwo i wymaga silnego impulsu. Tam sytuacja wygląda dużo lepiej niż u nas, gdzie indeksy znajdują się na względnie dużo niższych poziomach.
Początek sesji w Stanach to niewielkie spadki, które z czasem się pogłębiały na fali pogarszających się nastrojów. Główna przyczyną były rosnące ceny ropy naftowej, której baryłka zbliża się do poziomu 120 dolarów. Traciły na tym szczególnie spółki transportowe, na czele z liniami lotniczymi.
Do spadków przyczyniły się również komentarze ze spółki Texas Instruments i ostrzeżenia, że popyt na telefony komórkowe ,, z wyższej półki" maleje. DJIA spadł o 0,82 proc, a S&P500 o 0,88 proc. Nasdaq zanotował większe straty, co zostało wywołane gorszym sentymentem w stosunku do spółek technologicznych po komentarzach ze strony Texas Instruments. Już po sesji wyniki kwartalne podał Yahoo, które okazały się być przy górnej granicy wahań oczekiwanej przez analityków.
Mimo dobrych wyników, Microsoft nie podniesie ceny oferowanej za Yahoo, jak dowiedzieliśmy się wczoraj. Na azjatyckich parkietach dominował kolor zielony, gdzie Nikkei wzrósł dzięki rosnącym cenom surowców. Po ostatnich dużych spadkach w Shanghaju dziś mamy odreagowanie i aktualnie główny indeks rośnie ponad 4 proc.
Dziś nie poznamy żadnych danych ze Stanów, ale mamy za to zamówienia przemysłowe w Eurolandzie. Kurs eurodolara wczoraj zahaczył o poziom 1,60, ale na razie pozostaje poniżej tego poziomu. Właśnie wysoki kurs euro może sprawić, że zamówienia przemysłowe okażą się poniżej oczekiwań.
Ze spółek wyniki podadzą między innymi Boeing, GlaxoSmithKline, a po sesji Amazon.Com oraz Apple. Z negatywnych porannych informacji, to UBS zamierza pozyskać dodatkowy kapitał na pokrycie strat na rynku kredytów.
Nie należy liczyć na to, że naszym rynkiem ruszą rodzimi inwestorzy, do tego potrzeba jeszcze wielu miesięcy. Ostatnie rekomendacje banków inwestycyjnych zalecające kupowanie polskich walorów na razie nie przynoszą rezultatu.
Podciągnięcie indeksów w górę w samej końcówce wyprowadziło WIG20 powyżej bariery 2900pkt. Dziś należy bronić tego poziomu, podobnie jak 2 870 punktów.