Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Recesja w sektorze produkcyjnym gospodarki USA

0
Podziel się:

W USA pierwsza sesja 2008 roku zaczęła się dla posiadaczy bardzo źle. Byki dostawały cios za ciosem, więc nic dziwnego, że indeksy prawie od początku sesji spadały.

Recesja w sektorze produkcyjnym gospodarki USA

W USA pierwsza sesja 2008 roku zaczęła się dla posiadaczy bardzo źle. Byki dostawały cios za ciosem, więc nic dziwnego, że indeksy prawie od początku sesji spadały.

Właściwie tylko raport o listopadowych wydatkach na konstrukcje budowlane w listopadzie był umiarkowanie pozytywny. Wydatki wzrosły o 0,1 procent, a oczekiwano, że spadną. Tyle tylko, że były to przede wszystkim wydatki publiczne - rządowe i stanowe. Wydatki na budownictwo prywatne spadły 21 raz z kolei (o 2,5 proc.).

Znacznie gorszy był raport instytutu ISM. Jego indeks koniunktury dla sektora produkcyjnego spadł do poziomu 47,7 pkt. Był to najniższy poziom od kwietnia 2003 roku. Przypominam, że poziom niższy od 50 pkt. sygnalizuje recesję.

Bardzo niepokojące były subindeksy: nowych zamówień (spadł do poziomu 45,7 pkt. - najniższego od 2001 roku) i cenowy (wzrósł do poziomu 68 pkt.). Nie ulega wątpliwości, że sektor produkcyjny jest w recesji i do tego grozi mu wysoka inflacja. Przerażenie tym raportem nie powinno być jednak nadmierne, bo przecież ten segment to mniej niż 20 procent całej gospodarki. Reszta to usługi.

Takie dane wystarczyły jednak całkowicie do znacznego podniesienia kursu EUR/USD. Osłabienie dolara musiało przełożyć się na ceny surowców. I rzeczywiście, mocno ujemnie skorelowane z dolarem złoto zdrożało aż o 3,5 procent potwierdzając średnioterminowy sygnał kupna.

Cena ropy przejściowo zahaczyła o poziom 100 USD za baryłkę, ale potem się cofnęła. Udało się jednak utrzymać wzrost ceny o ponad 3 procent. Dodatkowym oprócz dolara, elementem podnoszącym cenę baryłki była sytuacja w Nigerii. Znaczny wzrost cen ropy szkodził, może nawet bardziej niż dane makro, cenom akcji. Sytuację pogorszył Bank of America obniżając ratingi dla producentów półprzewodników. Nic dziwnego, że najbardziej tracił Intel, a z indeksów najmocniej spadał NASDAQ.

Indeksy giełdowe na dwie godziny przed końcem sesji już bardzo mocno spadały, ale zaczęły rosnąc przed publikacją protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC (wtedy to stopy zostały obniżone o 25 pb.).

Protokół nie wniósł nic nowego do obrazu sytuacji. Inwestorzy przypomnieli sobie jednak, że bardzo słabe dane makro przyśpieszają obniżki stóp, a tym samy dają pretekst do kupowania akcji przed styczniowym posiedzeniem FOMC. Był to jednak tylko krótkotrwały spazm popytu. Bykom nie udało się obronić rynku przed dużymi spadkami. Źle to świadczy o rynku, jeśli na pierwszej sesji w roku dochodzi do dużych spadków.

GPW w środę rano nie bardzo miała wybór. Przesadzone piątkowe spadki i wzrosty indeksów na innych giełdach europejskich doprowadziły u nas do kosmetycznego wzrostu indeksów.

Potem skala zwyżki się zwiększyła, ale wystarczyło nieznaczne pogorszenie nastrojów na innych giełdach, żeby WIG20 znowu wrócił do poziomu piątkowego zamknięcia. Rynek był słaby i najwyraźniej czekał na nowe impulsy. Od południa pojawił się większy popyt i indeksy, pod wodzą TVN i TPSA, ruszyły na północ. Nadal ton rynkowi nadawały koszykowe zlecenia arbitrażystów.

Jednak od momentu tego właśnie południowego ataku na rynku zapanował marazm i wyczekiwanie połączone z osuwaniem się indeksów. Najsłabszy był w tym okresie sektor bankowy.

Najważniejsze było jednak w tej sesji co innego - niezwykle mały obrót. Widać było olbrzymią niepewność. W końcu sesji rynek dużych spółek gwałtownie tracił na wartości. Fixing dobił WIG20 - stracił jeden procent. Bardzo dobrze zachowywały się mniejsze spółki - MWIG40 wzrósł o 1,2 proc. Nie radziłbym jednak zakładać, że nastąpiło odrodzenie tego segmentu rynku. Jedna sesja to zdecydowanie za mało.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)