Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rozpoczynamy sezon raportów kwartalnych

0
Podziel się:

W USA rozpoczął się sezon publikacji wyników kwartalnych. Tradycyjnie pierwszą raportującą spółką była Alcoa, która zamiast oczekiwanego zysku poniosła stratę za ostatni kwartał zeszłego roku.

Niemiła niespodzianka nie odbiła się jednak wielkim echem na wciąż niezmiernie byczym rynku. Inwestorzy są tak przekonani o postępującym ożywieniu gospodarczym, że wszelkie możliwe dane starają się pozytywnie interpretować, a niższe poziomy indeksów wykorzystują do zakupów.

Przykładowo rozczarowujące informacje o sprzedaży detalicznej, która w grudniu spadła w stosunku do listopada, praktycznie zignorowano. Z pewnością pomogła tutaj pozytywna rewizja z poprzedniego miesiąca i statystyka, iż w relacji rocznej w ostatnim miesiącu 2009 roku zanotowano wzrost aż o 5,4 proc. Inwestorzy patrzyli więc bardziej na tendencję niż na konkretne liczby. Ale nawet ta tendencja nie jest zbyt optymistyczna. Dlaczego? Otóż, po katastrofie gospodarczej, jakiej doświadczyliśmy na przełomie 2008 i 2009 roku, można spokojnie oczekiwać dynamicznego wzrostu jako odreagowania poprzedniego spadeku.

Powinniśmy więc widzieć PKB rosnące o minimum 6 proc. w skali roku, czyli tyle samo ile wcześniej spadało. Tego niestety nie ma. Były za to kolejne wyniki spółek i dane o produkcji przemysłowej. Tutaj negatywnych niespodzianek nie było. Produkcja nadal rośnie, a JP Morgan czy Intel pozytywnie zaskoczyli. To stara gra Wall Street - prognozy są tak ustawiane, żeby można je było stosunkowo łatwo pobić. Nie zawsze jednak to się udaje, gdyż niekiedy inwestorzy zwracają szczególną uwagę na pozornie mniej ważne informacje. Przykładowo przy raporcie JP Morgana rynek zauważył, że dobry wynik został po raz kolejny zrobiony na działalności inwestycyjnej, a nie detalicznej.

Polska

Marazm, niepewność i zmienne nastroje bez obrotu w oczekiwaniu na dane makro i wyniki spółek amerykańskich. To powinno posłużyć za krótkie podsumowanie mijającego tygodnia na warszawskiej GPW.

Warto jednak zwrócić uwagę na parę szczegółów. Jak zwykle oczy inwestorów były zwrócone w kierunku Wall Street. Patrząc na zachowanie indeksów można zadać sobie pytanie, co musi się stać, aby ostudzić optymistyczne zapędy inwestorów. Po serii złych danych z zeszłego tygodnia, raczej trudno było doszukać się czegoś pozytywnego w bieżących informacjach.

Jak na tym tle wyglądała warszawska giełda? Porównując ją do zachowania indeksów zachodnioeuropejskich, całkiem nieźle, jednak gdybyśmy porównali ją do krajów regionu to na tle np. węgierskiego BUX-a, czy rosyjskiego RTS, bardzo mizernie. Wyraźne wzrosty u sąsiadów, a w Polsce po wybiciu lokalnych szczytów dalej trend boczny.

Bardzo ciekawie wyglądała sytuacja polskiego złotyego, któremu wyraźnie pomagały rekomendacje banków zagranicznych z Goldman Sachs na czele. Dodatkowo środowa aukcja 2-letnich obligacji rozeszła się „na pniu". Popyt sięgnął ponad 16 mld, co przy 5,5 mld ofercie świadczy o dużym zainteresowaniu polskim rynkiem długu. Kurs EUR/PLN przebił poziom 4,07 i wszystko wskazuje na to, że w krótkim terminie złoty powinien się umacniać. Powinien, chyba, że nastroje się pogorszą, wtedy przy spadających indeksach możemy spodziewać się deprecjacji polskiej waluty.

Europejskie Rynki Wschodzące

W bieżącym tygodniu odbyła się dwudniowa, oficjalna wizyta Premiera Turcji Recepa TayyÄąpa Erdogana w Moskwie. Dostrzegane są konsekwencje polityczne takiego spotkania, ale pociąga ono za sobą ustalenia w zakresie współpracy ekonomicznej.
Turcja i Rosja od wielu lat są poważnym partnerami. Wystarczy nadmienić, że surowce energetyczne, dostarczane w ramach podpisanych rosyjsko-tureckich kontraktów, stanowią 70% całego eksportu, a obrót handlowy między krajami w pierwszym półroczu 2009 roku wyniósł około 40 mld dolarów.

Premierzy Erdogan i Putin prowadzili rozmowy, z których jednoznacznie wynika chęć dalszego pogłębienia stosunków ekonomicznych. Premier Turcji zaznaczył, że wydanie pozwolenia na budowę rurociągu „Południowy Potok", stanowiącego poważną konkurencję dla Nabucco, możliwe będzie pod koniec 2010 roku. 14 stycznia zostało podpisane wspólne oświadczenie o budowie elektrowni atomowej na terenie Turcji. Dużo mówiło się o przejściu na rozliczenie między krajami w walutach lokalnych - lirach i rublach, co ma częściowo uniezależnić gospodarki obu krajów od wpływu dolara. Przypomina to kierunek, wyznaczony kilka miesięcy temu przez Chiny i Brazylię. Erdogan wyraził nadzieję, że do 2014 roku obrót handlowy sięgnie planowanych 100 mld dolarów. Została potwierdzona obustronna chęć zniesienia wiz dla obywateli obu krajów, co może nastąpić już na wiosnę tego roku.

Dwa największe rynki regionu zacieśniają współpracę. Miejmy nadzieje, że przegranych w tej układance nie będzie, a korzyści z tego wynikną nie tylko dla zainteresowanych.

Europa Zachodnia

Początek publikacji wyników kwartalnych oraz ambitny plan uzdrowienia greckich finansów publicznych, to najciekawsze wydarzenia w strefie euro w mijającym tygodniu. Po osiągnięciu 15-miesięcznych maksimów, rynki na Starym Kontynencie w końcu poddały się - lekkiej wprawdzie - realizacji zysków. Tylko początek tygodnia dawał nadzieję na kontynuację wzrostów. W kolejnych dniach strona podażowa zwietrzyła swoją szansę „utarcia nosa" posiadaczom długich pozycji i zaczęła się realizacja zysków, której tempo nie napawało jednak nikogo zbytnim niepokojem.

Gorsze dane nadeszły zza naszej zachodniej granicy. Wstępne odczyty rocznego PKB Niemiec za 2009 r. wylądowały na poziomie -5 proc., co w sumie nie powinno dziwić zważywszy na fakt coraz szybszego wycofywania programów stymulujących niemiecką gospodarkę. Z kolei rząd, będącej pod koniec zeszłego roku „na czołówkach gazet" Grecji powoli chyba zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Efektem jest przedstawienie ambitnego planu zmniejszenia deficytu budżetowego z prawie 13 proc. PKB w 2009 r. do niespełna 9 proc. PKB w roku bieżącym oraz poziomu poniżej 3 proc. greckiego produktu w roku 2012. Tematem na oddzielną dyskusję jest pytanie, kto od razu w obietnice Greków uwierzy. Na razie sceptycyzm widoczny jest chociażby w notowaniach walorów greckich instytucji finansowych.
Jak się okazuje, nie tylko państwa borykają się z finansowymi turbulencjami. Coraz głośniej mówi się także o problemach płynnościowych czołowych europejskich potęg piłkarskich. Słynny Manchester United, aby uniknąć bankructwa, zmuszony jest wyemitować obligacje na niebagatelną kwotę pół miliarda funtów. Wspomina się też o sprzedaży w przyszłości ośrodka treningowego, a nawet - w sytuacji awaryjnej - „teatru marzeń", czyli samego Old Trafford. Zapewne skończy się na strachu, a w najgorszym wypadku na sprzedaży jednej czy dwóch piłkarskich gwiazd ze stajni sir Alexa Fergusona. Problem jednak istnieje. Manager londyńskiego Arsenalu Arsene Wegner w niedawnym wywiadzie stwierdził wprost, iż większość angielskich klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej żyje ponad stan, czekając na „dobrego wujka" w postaci inwestora z Rosji lub jednego z krajów arabskich. Czyżby rosła nam więc nowa - tym razem piłkarska - bańka spekulacyjna? Czas pokaże. Na szczęście większy wpływ na nastroje inwestorów będzie miała sytuacja
finansowa „tradycyjnych" europejskich i amerykańskich koncernów. Rozpoczęty właśnie okres publikacji wyników kwartalnych może dać odpowiedź rynkom co do trendu na najbliższe tygodnie.

Japonia, Chiny, Indie

Obroty na giełdzie w Szanghaju, wyniosły w zeszłym roku 5,01 bilionów dolarów, podczas gdy na giełdzie w Tokio było to 4,07 bilionów dolarów. Przez ostatni tydzień widzieliśmy kolor zielony na cenach akcji spółek z większości sektorów chińskiego rynku regulowanego. Farmacja wyrosła o 7,2%, spółki z sektora dobór niecyklicznych, takich jak branża spożywcza i rolna, prowadzone przez silny wzrost cen surowca wzrosły po 6%. Dobrze zachowywały się firmy z sektora usług i przemysłu motoryzacyjnego, gdzie ceny akcji wzrosły średnio o 4%. Branża finansowa, po informacji, że Chiński bank centralny podwyższył stopę rezerw obowiązkowych banków o 50 pkt bazowych, spadła o 3,7%. Ceny budynków mieszkalnych i handlowych w 70 miastach wzrosły o 7,8 procent względem roku wcześniej.

Japoński akcje, drugi tydzień z rzędu, rosną głównie dzięki sektorowi finansowemu. Nowy minister finansów Kan powiedział, że będzie pracował z BOJ, aby utrzymać jena na "odpowiednim" poziomie. Dodał, że chce go osłabiać "trochę więcej". W ubiegłym tygodniu inwestorzy zagraniczni łącznie kupili akcje za 7,8 miliardów dolarów. Był to najwyższy poziom od marca 2004. Główny indeks TOPIX, mimo negatywnych danych makroekonomicznych o spadku zamówienia na Japońskie maszyny w przemyśle o 11,3% w listopadzie 2009 roku, wzrósł o 2,91%.
Ceny hurtowe w Indiach wzrosły najbardziej od ponad roku. Bank centralny Indii zapowiada wycofanie programów stymulujących w tym miesiącu. Po porze deszczów monsunowych w Indiach w okresie od czerwca do września, które były najsłabsze od 1972 roku tworząc niedoborów ryżu, roślin strączkowych, cukru i warzyw, inflacja podsycana jest przez ceny żywności. Inflacja przyspiesza w całej Azji, w wyniku wprowadzonych programów stymulujących gospodarkę wobec widma światowej recesji. Decyzje polityków determinowały wzrost deficytów oraz kosztów finansowania zewnętrznego. Ceny konsumpcyjne w Pakistanie wzrosły o 10,52 procent w grudniu wzglądem lat wcześniejszych, a inflacja na Sri Lance przyśpieszyła do poziomu najwyższego od dziewięciu miesięcy.

Surowce

Drugi tydzień 2010 roku przyniósł korektę notowań ropy naftowej typu Crude. Ceny w ujęciu tygodniowym spadły o 5,5%, a w piątkowe popołudnie w Nowym Jorku baryłka kosztowała 78,7 dolarów. Tradycyjnie już spadki miały związek z umocnieniem się dolara do głównych walut świata. Ponadto rynki naftowe oczekują szybkiego wyjścia światowej gospodarki z recesji, ale dane makro, jakie napłynęły z USA, nie napawają optymizmem i burzą ten scenariusz. Okazało się, że sprzedaż detaliczna w grudniu spadła, a dodatkowo wzrosło bezrobocie w sektorze pozarolniczym. Czarę goryczy przelały informacje o stanie zapasów, które kolejny już raz wzrosły. Przyszły tydzień powinien przynieś zahamowanie spadków, a nawet możliwy jest scenariusz ponownego podejścia cen w okolice najbliższego oporu na poziomie 80 dolarów za baryłkę.

Spadki cen obserwowano również na rynku miedzi. Na giełdzie w Londynie za tonę trzeba zapłacić 7380 dolarów, co w porównaniu z poprzednim tygodniem daje obniżkę o prawie 2%. Największy odbiorca surowca na świecie, Chiny, zapowiedziały zmniejszenie akcji kredytowej celem przeciwdziałania bańkom spekulacyjnym. Teoretycznie może to ograniczyć wzrost PKB Państwa Środka, a zatem może się to odbić na popycie na surowiec. Przypomnieć należy, że ten wciąż rośnie, gdyż w 2009 roku wzrósł o 18%, a na ten rok planuje się kolejną zwyżkę zapotrzebowania o 15%. Wiele wskazuje na to, że obecna zniżka notowań to korekta w trendzie wzrostowym, a ceny nadal będą podążać na północ.

Złoto również poddało się nastrojom na rynkach surowcowych i zamknęło tydzień na minusie. Ceny spadły o 1,5%, a uncja kruszcu wyceniana jest na 1133 dolary. Najważniejszym czynnikiem determinującym kierunek zachowania się cen był oczywiście rosnący w siłę amerykański dolar. Patrząc od strony technicznej, surowiec pozostaje w trendzie wzrostowym i po krótkim odpoczynku złoto powinno drożeć.

Waluty

Sytuacja na parze walutowej EUR/USD w dziennym ujęciu nie uległa zmianie. Kurs w dalszym ciągu poruszał się wewnątrz klina, który rysuje się od 22 grudnia. Co prawda w poniedziałek jak i środę były próby wyjścia górą z tej formacji, jednak obydwie zakończyły się niepowodzeniem. Takie zachowanie rynku daje dodatkowe argumenty dla dalszej aprecjacji amerykańskiej waluty. Biorąc pod uwagę powyższe, bardziej prawdopodobne wydaje się w najbliższym czasie testowanie grudniowych dołków niż ruch w kierunku nowych szczytów. Po grudniowych minimach kolejnym celem dla dolara powinien być poziom 1,40-1,41. Tu może dojść do zaciętej walki pomiędzy posiadaczami omawianych walut. Polski złoty w relacji do głównych walut zyskał w ujęciu tygodniowym. Jeśli spojrzymy na dzienne wykresy USD/PLN, EUR/PLN i CHF/PLN to kursy utrzymały się w miesięcznych kanałach spadkowych. Póki co nie widać sygnałów do zmiany kierunku.

Raport przygotował zespół Doradców Finansowych Xelion w składzie:
Łukasz Bugaj, Zofia Kamińska, Jacek Maleszewski, Paweł Pilzak, Adam Piotrowski, Tomasz Ray-Ciemięga, Tatiana Świderska, Piotr Trzeciak, Kamila Urbańska-Pałac, Konrad Widulińśki, Jan Żuralski.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)