Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Barembruch
|

Rynek wyrywa się z objęć bessy?

0
Podziel się:

Jednorazowy wystrzał optymizmu rzecz jasna wiele jeszcze nie oznacza. Potrzebne jest kilka z rzędu podobnych dni, okraszonych pozytywnymi wieściami z otoczenia giełd. Początek został zrobiony.

Rynek wyrywa się z objęć bessy?

Środowa eksplozja entuzjazmu na Oceanem musiała przełożyć się na nastroje polskich inwestorów. Pytanie brzmiało jedynie: czy to będzie jednorazowy wyskok, czy początek przełamywania fatalnego trendu?

Odpowiedź na to pytanie wciąż pozostaje otwarta, ale inwestorzy na warszawskim parkiecie zrobili pierwszy krok w kierunku utrwalenia dobrej tendencji. O ile bowiem dobry start czwartkowych notowań był przesądzony, o tyle wcale nie było pewne, czy inwestorom starczy weny do utrzymania wysokich poziomów.

Udało się, choć wartość obrotów - 1,25 mld zł - sugeruje, że w zakupach akcji bierze udział wciąż niewielu graczy. WIG20 po wzroście o 3,6 proc. zakończył dzień zaledwie pół punkciku poniżej psychologicznej bariery 2500 pkt. Niedługo przed końcem handlu nawet go przebił, ale inwestorzy jakby przestraszyli się swojej siły i niepotrzebnie spasowali. Pieniędzy na rynku nie wystarczyło na zakupy wszystkich spółek, w cenie były zwłaszcza banki: BZ WBK zyskał 9,4 proc., Pekao - 7,3 proc., BRE Bank - 6,2 proc., a PKO BP - 4,4 proc. Aż 10 proc. odzyskał też mocno przeceniany ostatnio Bioton. Spółki średnie, zaliczane do mWIG40, jeszcze jako-tako dotrzymywały kroku gigantom, ten indeks wzrósł o 3,2 proc. Ale już indeks maluchów sWIG80 poszedł w górę ledwie o 1,2 proc.

Większość analityków uważa, że lepsze nastroje i wzrosty cen akcji nie oznaczają jeszcze odwrócenia tendencji spadkowej.
Giełda wciąż boryka się z brakiem nowego kapitału. Tym inwestorom, którzy na parkiecie są, pieniędzy może nie starczyć na długo. Nowy kapitał zacznie płynąć na parkiet dopiero po przynajmniej kilku lepszych dniach. Nie ma co liczyć na to, że do zakupów rzucą się fundusze inwestycyjne, bo z nich Polacy wciąż wycofują pieniądze. Gracze indywidualni, jeśli zaczną więcej kupować, to będą to raczej inwestycje krótkoterminowe, obliczone na szybki zysk i wycofanie pieniędzy.

Klucz leży w rękach funduszy emerytalnych - u nich udział akcji w portfelach znacznie w ostatnich miesiącach spadł - oraz inwestorów zagranicznych. To ich szybkie i bezceremonialne zakupy na wschodzących rynkach zwykle rozgrzewają rynek do czerwoności. Tyle, że aby do nich doszło, gracze z Zachodu muszą mieć przekonanie, że zbliża się dobry czas dla akcji na całym świecie.

Jednorazowy wystrzał optymizmu rzecz jasna takiego przekonania jeszcze nie oznacza. Potrzebne jest kilka z rzędu podobnych dni, okraszonych pozytywnymi wieściami z otoczenia giełd. Początek został zrobiony. Podane po południu dobre dane zza Oceanu, dotyczące wyników Coca Coli, były lepsze od oczekiwanych i przyczyniły się to do wzrostu amerykańskich indeksów. Potem istotny okazał się raport banku JP Morgan Chase, który potwierdził, że w branży finansowej sytuacja nie jest jeszcze beznadziejna. Ogłoszony przez bank zysk na poziomie 2 mld dolarów okazał się o jedną czwartą wyższy od prognoz analityków.

Czwartkowe wzrosty indeksów w USA wyniosły ponad 1 proc. i byłyby jeszcze wyższe, lecz do inwestorów doszły wieści, że po dwóch spadkowych sesjach znów zaczyna rosnąć cena ropy naftowej. To rzeczywiście problem: tylko trwalsze ochłodzenie spekulacyjnej gorączki na rynku ropy może stanowić podłoże do dłuższej fali wzrostów cen akcji na giełdach całego świata.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)