Na razie jednak nie padły jeszcze sygnały zapowiadające głębsze spadki. Niekorzystnie wygląda wprawdzie pozostawiona luka bessy w przedziale 1708-1725 pkt. powstała przy większym obrocie, ale w pobliżu są też mocniejsze wsparcia i choć ich test wydaje się przesądzony, to wynik nie jest oczywisty. Pierwszą taką barierą jest strefa 1633-1657 pkt., którą wzmacnia dodatkowo linia obecnego trendu zwyżkowego, a zarazem dolne ograniczenie kanału wzrostowego. Po spadkach za oceanem trudno będzie bykom szukać argumentów, ale dziś czeka sporo danych, w tym zwłaszcza RPP, dynamika PKB w USA za I kwartał i Fed, co przynieść nerwowe ruchy i niezdecydowanie.
Optymizm z końcówki poniedziałkowej sesji zniknął równie szybko jak się pojawił i wczoraj na rynkach europejskich niepodzielnie rządziła przecena, a próby grania ,,pod początek za oceanem", nie są żadnym prognostykiem, choćby na kolejną sesję. Jednym z głównych tematów stała się świńska grypa i w połączeniu z obecnym kryzysem nie trzeba wiele, aby był to impuls dla powrotu wzmożonej nerwowości na rynkach. Po mocnej wyprzedaży i stabilizacji w trakcie dnia inwestorzy na naszym kontynencie pozytywnie zareagowali na początek handlu w USA i tamtejsze dane makro, jednak nie tylko nie zmieniło to niekorzystnego obrazu notowań, ale będzie raczej impulsem dla poprawy, zwłaszcza amerykańskie indeksy zakończyły ostatecznie dzień na minusach.
U nas, już otwarcie WIG20 z luką bessy nie wróżyło najlepiej przebiegowi sesji. Popyt starał się wprawdzie bronić przed dalszą przeceną, ale nie wytrzymał presji złych nastrojów w Europie i indeks znów zaczął słabnąć. Przed południem tempo przeceny zaczęło wprawdzie hamować, jednak dopiero półtorej godziny przed końcem sesji udało się doprowadzić do nieco większego odbicia. W odrabianiu strat pomógł początek notowań w USA, ale niewiele to zmieniło i byliśmy wczoraj jednym z najsłabszych rynków na kontynencie.
